Knajpka na molo: jak nie kawiarnia, to co?

Opublikowano:
Autor:

Knajpka na molo: jak nie kawiarnia, to co?  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Ponieważ nie znalazł się ani jeden chętny na wynajęcie kawiarni na końcu molo, miasto zaczęło rozważać inne scenariusze. Wielka burza mózgów przyniosła kilka pomysłów: może zrobić tam kino letnie? Albo biuro festiwalowe z bileterią? Albo zwykła wystawę fotograficzną?

Ponieważ nie znalazł się ani jeden chętny na wynajęcie kawiarni na końcu molo, miasto zaczęło rozważać inne scenariusze. Wielka burza mózgów przyniosła kilka pomysłów: może zrobić tam kino letnie? Albo biuro festiwalowe z bileterią? Albo zwykła wystawę fotograficzną?

Mimo śmiesznie niskiej ceny wyjściowej, czyli złotówki za metr kwadratowy za wynajem restauracji na molo (knajpka liczy blisko 180 m kw.), oba ogłoszone przetargi zakończyły się fiaskiem. Jak już pisaliśmy, za pierwszym razem niska cena nie skusiła absolutnie nikogo, za drugim było niewiele lepiej - mimo że wstępnie zainteresowanych tanią kawiarnią było kilkoro oferentów, po obejrzeniu nadwiślańskiego przybytku wszyscy jak jeden mąż zrezygnowali.

Do trzech razy sztuka? Jak się dowiedzieliśmy, na razie miasto zaniechało dalszego szukania chętnych na wynajem i postanowiło rozważyć inne opcje. Burza mózgów przyniosła nawet pomysły, by zamiast w stronę gastronomii pójść z wykorzystaniem obiektu w stronę kultury i rozrywki. Nasze informacje potwierdza Monika Maron-Kozicińska, szefowa oddziału informacji w płockim Ratuszu. Przyznaje, że  podczas spotkania kilku ratuszowych wydziałów i instytucji podległych urzędowi takich jak POKiS czy MDK,m które poświęcono właśnie temu, co zrobić, by kawiarnia na molo nie straszyła pustką, padło sporo naprawdę ciekawych propozycji, ale też sporo okazało się niemożliwych do zrealizowania, przynajmniej w tym roku. - Przede wszystkim dlatego, że nie mamy zarezerwowanych żadnych dodatkowych pieniędzy na taki cel w budżecie miasta i nie ma skąd ich wziąć - przyznaje Monika Maron-Kozicińska. Dodaje, że nie będzie łatwo też dlatego, że obiekt jest wyjątkowo uciążliwy w utrzymaniu. M.in. dlatego rezygnowali też oferenci. - Wiadomo, że jeśli ktoś chce podawać kawę czy ciastka, musi to robić w czystym miejscu, a żeby mieć np., czyste okna, musiałby je myć codziennie, non stop sprzątać tworzące się w okamgnieniu pajęczyny itp.  - wskazuje. - Są też problemy natury formalnej. Na przykład chcieliśmy wstawić do kawiarni automaty na napoje, by można było wypić jednak tę kawę czy herbatę. Ale osoba, do której należałyby automaty, musiałaby podpisać umowę nie tylko z nami, ale i z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej. Pewnie trudno byłoby znaleźć chętnych.

Kino letnie, biuro festiwalowe, a może minigaleria?

Skoro wstawienie automatów okazało się skomplikowane w gąszczu przepisów, to jakie inne pomysły mieli urzędnicy? A na przykład - opowiada nasza rozmówczyni - by stworzyć tam biuro koncertowe czynne podczas licznych festiwali na płockiej plaży, połączone z bileterią, w której sprzedawano by bilety na kolejne imprezy w mieście. Były plany, by takie biuro działało już podczas Reggaelandu, ale czasu do festiwalu zostało już bardzo niewiele i prawdopodobnie i z tych planów nici. Może na Audioriver... Oczywiście jeśli udałoby się od strony formalnej, bo to, że sprzedawaliśbyśmy bilety, wiązałoby się z kolejnymi umowami z RZGW, a tu zaczynają się już schody - przyznaje szefowa oddziału.

Jeszcze inny zamysł, jeden z tych bardziej śmiałych i niecodziennych to… kino letnie. - Ogromny ekran stałby na brzegu, a filmy można by było oglądać z ławeczek na molo - roztacza wizję szefowa oddziału. - Tak jest na molo w Sopocie. Na leżakach, na kocach ludzi do północy oglądają filmy na świeżym powietrzu. Tylko znowu - wszystko rozbija się o pieniądze, zwłaszcza że seanse musiałyby być bezpłatne, bo inaczej nikt by pewnie nie przyszedł…

Z tańszych albo niemal zupełnie bezkosztowych pomysłów jest np. wystawa fotografii. Z nią trzeba by się było pośpieszyć, by wabiła już tych turystów, którzy przyjeżdżają na festiwale. - Myśleliśmy, by pokazać na niej najciekawsze miejsca Płocka i tym sposobem skusić przyjezdnych do zwiedzania miasta - opowiada Monika Maron-Kozicińska. Podkreśla jednocześnie, że wszystkie pomysły pozostają w sferze planów.

Molo zamknięte do września. Oprócz weekendów

Na razie jednak kawiarnia pozostaje zamknięta na cztery spusty, podobnie zresztą jak całe molo - jak dowiedzieliśmy się od Huberta Woźniaka z biura prasowego Ratusza, w tygodniu raczej nie mamy się tam co wybierać, a pospacerować możemy tam tylko w weekendy. Wszystko przez przedłużającą się budowę mało urodziwego falochronu mającego chronić nadwiślański przybytek przed krą. Jak pisaliśmy, budowa zabezpieczenia ze ścianek Larsena, która pochłonie - bagatela - blisko 5 mln zł miała się zakończyć do końca czerwca. Ale z racji niesprzyjającej pogody (ciężki był m.in. kwiecień, gdy z powodu zagrozenia przeciwpowodziowego trzeba było wstryzmać prace), podpisano aneks do umowy z wykonawcą i nowy termin zakończenia robót to 30 sierpnia. Prawdopodobnie do tego czasu, czyli przez całe wakacje, molo będzie otwarte tylko w weekendy.

Fot. Portal Płock

Czytaj też: Molo: nikt nie chce wynająć kawiarni

Milewski: Wynająłbym lokal na molo, ale...


Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE