reklama

Kiepsko na osiedlach. Gdzie jest najgorzej?

Opublikowano:
Autor:

Kiepsko na osiedlach. Gdzie jest najgorzej? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościRusza dyskusja na temat rewitalizacji płockich osiedli, nie tylko starówki. Aby skuteczniej ubiegać się o kasę z Unii, wyłoniono osiedla wymagające najszybszej reanimacji, czyli Stare Miasto i Kolegialną, Skarpę i Dobrzyńską, Radziwie. Zaproponowano w tej sprawie kolejne warszaty, tymczasem efektów z poprzednich nie widać.

Rusza dyskusja na temat rewitalizacji płockich osiedli, nie tylko starówki. Aby skuteczniej ubiegać się o kasę z Unii, wyłoniono osiedla wymagające najszybszej reanimacji, czyli Stare Miasto i Kolegialną, Skarpę i Dobrzyńską, Radziwie. Zaproponowano w tej sprawie kolejne warszaty, tymczasem efektów z poprzednich nie widać.

Z rewitalizacją w Płocku trochę krucho, a przynajmniej nie przebiega ona w takim stopniu, w jakim życzyliby sobie uczestnicy ostatniego spotkania w Książnicy Płockiej. Główny mówca spotkania, dr hab. Piotr Lorens z Katedry Inwestycji i Nieruchomości na Wydziale Zarządzania Politechniki Gdańskiej przywitał się z jego uczestnikami, jak ze znajomymi z racji warsztatów charette sprzed dwóch lat, kiedy wspólnymi siłami szukano koncepcji na zagospodarowanie Nowego Rynku.

Lorens znów zobaczył te same twarze, a więc próżno oczekiwać, aby nie padły pytania o konkrety. Tu, jak informował wraz z wiceprezydentem Jackiem Terebusem oraz dyrektorką ratuszowego Wydziału rozwoju i polityki gospodarczej miasta Anetą Pomianowską-Molak, zmieniły się realia na skutek nowej perspektywy unijnego finansowania powiązanej z tzw. Lokalnym Programem Rewitalizacji. W tym przypadku przyjmujemy definicję rewitalizacji, jako kompleksowy i wieloletni proces przemian, aby wydobyć jakiś obszar z kryzysu.

Generalnie jest tak, że Unia dyktuje wizję na lata 2014-2020, a my, chcąc się podczepić pod unijną skarbonkę, musimy tak dostosować swoje projekty, umiejętnie je opisać i udokumentować, aby coś z tego mieć. Problem w tym, że ta wizja wraz z każdą kolejną perspektywą różni się wytypowanymi do jej realizacji wytycznymi (ponieważ zmienia się sytuacja ekonomiczno-gospodarcza, dane się dezaktualizują, widoczne są nowe potrzeby) oraz wysokością dotacji. Lorens tłumaczył tę zależność na podstawie klocków. Mamy takie trzy, są to działania przestrzenne (zagospodarowanie danego obszaru, obiekty remontów, ich przebudowa i konserwacja), społeczne (jak warsztaty, kursy czy zajęcia dla dzieci) i gospodarcze (inicjatywy wspierające przedsiębiorczość, organizacja okresowych targowisk, jarmarków) na terenach sklasyfikowanych jako zdegradowane. A teraz najważniejsza zasada. Projekty muszą być kompleksowe i zintegrowane, czyli nasze klocki musimy koniecznie złożyć w jedną całość.

Aby jednak była możliwa taka wieżyczka z klocków, trzeba te obszary wymagające wsparcia jakoś sklasyfikować. Dlatego zestawiono dane z Ratusza, Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i Miejskiego Urzędu Pracy na temat przestępczości, poziomu ubóstwa i wykluczenia społecznego, działalności gospodarczej, stopy bezrobocia, przestępczości i te dotyczące zasobów mieszkaniowych i dokonano na tej podstawie oceny płockich osiedli. Do tego doszły wyniki zeszłorocznej ankiety, którą przeprowadziło wśród płocczan Towarzystwo Naukowe Płockie, gdzie pytano m. in. o niezadowolenie z miejsca z zamieszkania i proszono o wskazanie najmniej atrakcyjnych terenów w Płocku (bez względu na miejsce zamieszkania).

Gdzie mieszka się nagorzej?

Okazało się, że wyniki w obu przypadkach są w znacznym stopniu zbieżne. W ten sposób na czele niechlubnego rankingu uplasowało się razem Stare Miasto i Kolegialna (35 pkt), następnie Dobrzyńska i Skarpa (32 pkt), Radziwie (23 pkt), Trzepowo (18 pkt). W przypadku Łukasiewicza i Tysiąclecia wyniki okazały się identyczne (17 pkt), natomiast na trzech ostatnich pozycjach znalazły się jeszcze: Dworcowa (15 pkt), Kochanowskiego (14 pkt) i Pradolina Wisły (9 pkt).

Z danych zebranych od instytucji wynika, że dobrze jest mieszkać na Podolszycach i na Zielonym Jarze, natomiast najgorzej na Skarpie i na Starym Mieście.

Piotr Lorens zapewniał, że przyjęta tym razem metoda może nie jest idealna, ale pozwoliła na szybkie wytypowanie obszarów i to właśnie ich, a nie obszaru całego miasta jako takiego, będą dotyczyć dwa cykle warsztatów poświęconych rewitalizacji (zostaną wówczas wyłonione jeszcze mniejsze fragmenty). Następnie zostanie opracowany dokument z wpisanymi do niego konkretnymi celami i działaniami do podjęcia, na którym pochyli się rada miasta. Będzie on podstawą do podejmowania dalszych kroków w zakresie pozyskania dofinansowania.

Niektórzy uczestnicy spotkania mieli tu spore wątpliwości, ponieważ nie ma tu według nich mowy o wyeliminowaniu przyczyn. Czyli przykładowo miasto znów wyremontuje kamienicę za niezłą sumkę, odda pod mieszkania komunalne, które za dwa lata znów będą nadawały się do kapitalnego remontu. Pytali, czemu nie remontujemy chodników, aby nikt już nie musiał się o nie potykać. – A czy jest sens wydawać pieniądze na chodniki, które za chwilę będziemy rozbierać przy okazji rozdziału kanalizacji? – pytał z kolei wiceprezydent Jacek Terebus, podkreślając, że wszystkie działania muszą być ujmowane w szerszym kontekście, w ujęciu wieloletnim. – Żaden miejski budżet nie jest z gumy – dopowiadał Lorens. – To dopiero byłaby awantura, jakby wydano pieniądze na nowe chodniki, następnie wszystko rozkopano.

Prosimy bez koncertu życzeń

Aneta Pomianowska-Molak wyjaśniała, że realizacja poszczególnych projektów rewitalizacyjnych zależy od pozyskanych środków, a te niekoniecznie muszą pochodzić z funduszy europejskich. Ratusz dopuszcza możliwość partnerstwa publiczno-prywatnego. Trzeba tylko pamiętać, że program rewitalizacji to ani łatanie jednej dziury w chodniku, ani tym bardziej żaden koncert życzeń, tylko wytypowany konkretny obszar i opracowana dla niego wizja i projekty do realizacji. Ponadto, przypominano, nie chodzi tu wyłącznie o infrastrukturę. Bez zadbania o pozostałe dwa aspekty, czyli o czynnik społeczny i ekonomiczny, pieniądze mogą zostać według Lorensa wyrzucone w błoto. – My tu nie dajemy nikomu ryby, tylko wędkę – podkreślał. – Nie prosimy, aby ktoś wykonywał robotę za urzędników, pisząc projekty, tylko prosimy o podpowiedzi.

Tu swoje trzy grosze postanowił dorzucić Paweł Mieszkowicz, który od dawna stara się o pozyskanie funduszy na remont starego domu pocztowego przy ul. Kościuszki 13. Zgłosił projekt do poprzedniego programu rewitalizacyjnego, ale jako jeden z nielicznych nie doczekał się konkretów. Chciał wiedzieć, czy w takim razie przejdzie on automatycznie do nowego LPR-u, czy musi ponownie składać wniosek. – Jeśli rewitalizacja w Płocku trwa 10 lat, bo tyle czasu już minęło odkąd rozpocząłem swoje starania, to czy możemy te nowe warsztaty traktować poważnie? – wątpił. – Nie wiem, czy dożyję kolejnych 10 – ale doczekał się informacji, że nie musi składać wniosku, ponieważ urząd sam przekaże informację, czy jakiś poprzedni wnioskodawca jednak nie zrezygnował. Ostatecznie stanęło na tym, że przydałoby się dokonać małego podsumowania, co właściwie dotychczas zrobiono w zakresie rewitalizacji, a czego nie. Niektórym zabrakło także głosu specjalistów, architektów. Poza Iwoną Wierzbicką żaden się nie pojawił w sali kolumnowej Książnicy Płockiej.

Warsztaty dzielnicowe

Reasumując, dla każdego z wytypowanych obszarów odbędą się warsztaty „dzielnicowe”. Pierwsze będą 30 czerwca w Młodzieżowym Domu Kultury przy ul. Tumskiej 9 (Stare Miasto, Kolegialna), kolejne 1 lipca (osiedle Dobrzyńska i Skarpa) w Zespole Szkół Budowlanych nr 1 przy ul. Mościckiego i 1 lipca w Szkole Podstawowej nr 5 przy ul. Cichej 12 A (osiedle Radziwie). Początek za każdym razem o godzinie 17.00. Po wakacjach zaplanowano podsumowanie pierwszego etapu i zhierarchizowanie przedsięwzięć. Drugą turę warsztatów ustalono na wrzesień. Dokument na podstawie całości powinien powstać do końca tego roku.

Projekty zgłaszamy na tzw. fiszkach projektowych dostępnych w zakładce „Rewitalizacja” na stronie Ratusza do 17 sierpnia. W przypadku projektów infrastrukturalnych wypełnia ją osoba czy podmiot posiadający tytuł prawny do nieruchomości, jeśli zaś chodzi o projekty miękkie, osoba lub podmiot, w którego zakresie działalności mieści się w całości proponowany projekt. Pozostali płocczanie swoje uwagi, wniosku czy inne spostrzeżenia mogą złożyć poprzez formularz konsultacyjny.

Fot. Karolina Burzyńska / Portal Płock

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE