Można przekazywać dary dla rodaków, których los rzucił setki kilometrów stąd i którym się nie przelewa na tej obczyźnie. Wystarczy paczka herbaty, makaronu, dezodorant albo Mikołaj z czekolady! Równie dobrze można też wspomóc rodziny z Płocka, których życie jest trudne, zmagają się z chorobami, niepełnosprawnością, samotnością lub są to samotni rodzice z dziećmi na utrzymaniu. Ich codzienne życie jest bardzo skromne. Przykładowo pani Małgorzacie po zakupie leków i opłaceniu rachunków, na życie zostaje... 13 zł.
Można też zostać w inny sposób super Mikołajem. Poprosić o pomoc znajomych, przyjaciół, rodzinę, kogoś z pracy i wybrać rodzinę z centrum miasta bądź z Podolszyc, aby zrobić im wspaniałą świąteczną niespodziankę. Na stronie www.szlachetnapaczka.pl dokonuje się wyboru, zapoznając się z opisem historii konkretnej rodziny oraz listą jej potrzeb, które zostały przygotowane przez wolontariusza Szlachetnej Paczki podczas bezpośrednich spotkań z rodziną.
Potrzeby są różne, to podstawowe produkty: środki czystości, podstawowe produkty żywnościowe, koc, poduszka, garnek, materiały szkolne, ale też lodówka, pralka, węgiel na opał. Jedna z osób potrzebujących także była wolontariuszem Szlachetnej Paczki, sytuację pogorszył ostatnio wypadek w autobusie (mężczyzna ma złamane dwa żebra). 60-letni pan Jacek jest samotny, cierpi na depresję, dawniej był nauczycielem. Po stracie pracy ma problem ze znalezieniem nowego zatrudnienia z racji wieku.
Syn 75-letniej pani Danuty i 73-letniego pana Jana ma torbiel w głowie i zakaz wykonywania pracy, otrzymuje rentę socjalną. - Rodzina, choć boryka się z problemami zdrowotnymi, nie poddaje się. Mają siebie nawzajem, jest z kim porozmawiać - twierdzą wolontariusze. Mamy też pana Macieja, który żyje w jednym mieszkaniu z matką cierpiącą na chorobę alkoholową. W wieku 18 lat zdiagnozowano u niego kardiomiopatię przerostową, a w 2014 roku stwierdzono u mężczyzny nowotwór-chłoniak oraz zwężenie jednej nerki i kamicę nerkową. Z kolei życie pani Ewy i pana Jacka zmieniło się wraz z problemami z zatrudnieniem. Pani Ewa pracowała w zakładach drobiarskich, tam też nabawiła się łuszczycy rąk, co uniemożliwiło kontynuowanie pracy. Kobieta leczy się, skończył jej się zasiłek dla bezrobotnych. Wraz z mężem, który pracuje dorywczo (chwyta się każdego zajęcia w sektorze budowlanym), wychowują 10-letnią córeczkę Alicję. Zaledwie roczną córeczkę Marcelinę ma 41-letnia pani Joanna. Jej życie zburzył nałóg męża - nadużywał alkoholu. Rozstała się z nim, z nowym partnerem starała się ułożyć sobie życie na nowo. Straciła jednak pracę, okazało się też, że jest w ciąży. Partner ją porzucił i wyjechał za granicę. Nie stać ją na kogoś do opieki dla Marcelinki, nie może więc podjąć stałego zatrudnienia. Stara się podejmować drobne prace. Rodzina utrzymuje się z alimentów i zasiłków (razem 1095 zł). Po odliczeniu rachunków, dochód miesięczny na jedną osobę wynosi 353 zł. Również pani Beata samotnie wychowuje 15-letniego syna Wiktora. Z mężem, który nadużywał alkoholu, rozwiodła się 13 lat temu. Mężczyzna zaciągał ogromne długi z którymi pani Beata została sama w związku ze wspólnotą małżeńską. Do tej pory niestety nie może sobie z nimi poradzić. Choruje na przewlekłą chorobę stawów, która utrudnia znalezienie odpowiedniej pracy.
Pani Małgorzata. po śmierci męża 15 lat temu, została sama z trójką dzieci. Pomimo cukrzycy i problemów z ciśnieniem starała się cały czas pracować, aby dzieciom niczego nie brakowało. Kłopoty zaczęły się wtedy, kiedy najstarszy syn zaczął zażywać narkotyki, zaczął bić ją i młodszych braci. Skutkiem tego są zaburzenia depresyjno-lękowe u 50-letniej pani Małgorzaty. Zmuszeni byli na częstą zmianę miejsca zamieszkania. Kiedy pani Małgorzata straciła pracę, musieli wrócić do swojego domu. Syn sprzedał wszystko za co można było kupić narkotyki. Sytuacja mieszkaniowa poprawiła się dopiero z chwilą otrzymania mieszkania z Urzędu Miasta. Dzieci się usamodzielniły, ona została sama w jednopokojowym lokalu z aneksem kuchennym i ubikacją bez łazienki (17m2). Po opłatach i zakupie leków zostaje jej 13 zł na życie. Dzieci pomagają mamie przynosząc żywność i czasem posiłki, gdyż sami nie mają za wiele. Pomagają także znajomi, którzy w miarę możliwości zapraszają panią Małgorzatę na obiady. Gdyby nie ta pomoc nie poradziłaby sobie sama. To tylko kilka historii rodzin, które są w potrzebie. O wiele więcej można przeczytać na stronie Szlachetnej Paczki. Dla tych osób każda pomoc będzie czymś wspaniałym i ważnym.
Pomoc dla rodaków
- Zmieniły się granice i systemy, lecz pozostali ludzie, mieszkańcy ziemi kresowej. Żyją tam i mieszkają do dzisiaj. Nasi rodacy na wschodzie nadal muszą walczyć. Już nie tak jak podczas wojny, karabinem, granatem i podziemną konspiracyjną gazetką. Walczą w sposób dozwolony prawem krajów, których są obywatelami. Pytanie tylko - o co? O zachowanie tożsamości, polską kulturę i oświatę, język polski w kościele, prawo do tworzenia własnych organizacji pożytku publicznego... Na ogół żyją w bardzo ciężkich warunkach. Pamiętajmy o nich, bo Kresy to nie tylko pomniki, groby i historia. To także, a może przede wszystkim żywi ludzie i ich problemy.
Każdy, kto zechce włączyć się w tę inicjatywę, a wystarczy niewiele: żywność długoterminowa, coś ze słodyczy czy inny produkt, który można przewieźć i nie straci daty ważności, może przynosić produkty do biura poselsko-senatorskiego PiS w Płocku (Pl. Stary Rynek 5 lok5) do 13 grudnia. Wyjazd z darami dla rodaków mieszkających na Litwie będzie 14 grudnia.
Fot. Facebook