Koniec marzeń Wisły Płock o pozostaniu w Ekstraklasie. To wręcz nieprawdopodobne, że drużyna, która przez 9. kolejek była liderem, a rundę jesienną kończyła z 12-punktową przewagą nad strefą spadkową, sezon będzie kończyła walką o utrzymanie. I to walką przegraną, w najgorszy możliwy sposób.
Nafciarze w teorii wiedzieli o co grają. Zwycięstwo dawało duże nadzieje na utrzymanie i rzeczywiście - w przypadku wygranej z Cracovią Nafciarze utrzymaliby się w lidze. Legia Warszawa wygrała ze Śląskiem Wrocław. Najpierw trzeba było jednak pomyśleć o wygranej przy Kałuży.
To się jednak nie wydarzyło. Podopieczni Marka Saganowskiego przez pierwsze 45 minut wyglądali jak drużyna wystarszona, sparaliżowana stawką meczu. Nafciarzom piłka przeszkadzała w grze, były ogromne problemy z jej utrzymaniem. Gospodarze zaś ani myśleli o odpuszczaniu ostatniego spotkania sezonu - zawodnicy Jacka Zielińskiego tworzyli sytuację za sytuację i w pierwszej odsłonie jedną zakończyli powodzeniem. Krzysztofa Kamińskiego, który i tak utrzymywał zespół w grze, pokonał Karol Knap. Grę Wisły w każdej formacji poza bramką można określić słowem "katastrofa".
Tymczasem z innych stadionów dochodziły dobre dla Wisły wiadomości - co prawda Korona demolowała Widzew, ale Legia wygrywała ze Śląskiem. Wystarczyło wziąć los w swoje ręce i wygrać w Krakowie. Pierwsze minuty dawały nadzieję - Nafciarze grali pewniej, nawet zbliżali się w okolice bramki Hrosso. W 56. minucie szansę na wyrównanie miał Łukasz Sekulski, ale napastnik zbierał się zbyt długo i obrońca zdołał wybić futbolówkę z linii bramkowej.
Kilka minut później nadzieje Wisły pogrążył Virgil Ghita, strzelając bramkę na 2:0. W 65. minucie na 3:0 podwyższył Patryk Makuch i stało się jasne, że to Wisła Płock spadnie z ligi. Jeszcze na 20 minut na boisko wszedł zgłoszony w ostatniej chwili Krzysztof Janus, ale cóż... strzelenie 4 bramek było zdecydowanie poza zasięgiem płocczan.
To i tak najmniejszy wymiar kary, bo gospodarze tworzyli kolejne sytuacje. Raz futbolówka trafiła np. w słupek.
Po 7 latach Wisła Płock żegna się z rozgrywkami PKO Ekstraklasy, mimo iż przez 9 kolejek Nafciarze byli liderem rozgrywek. Było jasne, że Wisła nie gra o tytuł mistrzowski, ale nikt nie myślał o rozpaczliwej grze o utrzymanie. W ostatnich spotkaniach Wisła zaprezentowała się fatalnie, z meczu na mecz presja pętała nogi piłkarzom. Cóż, wystarczyło wygrać jeden mecz więcej.
Cracovia 3-0 Wisła Płock
Karol Knap 37, Virgil Ghiță 62, Patryk Makuch 65
Cracovia: 31. Lukáš Hroššo - 2. Cornel Râpă, 22. Arttu Hoskonen, 24. Jakub Jugas, 5. Virgil Ghiță, 17. Mateusz Bochnak - 20. Karol Knap (63, 10. Jewhen Konoplanka), 18. Takuto Oshima (88, 72. Bartłomiej Kolec), 11. Michał Rakoczy (89, 63. Filip Rózga) - 9. Benjamin Källman (63, 6. Jani Atanasov), 71. Patryk Makuch (80, 21. Kacper Śmiglewski).
Wisła Płock: 1. Krzysztof Kamiński - 19. Martin Šulek (70, 21. Igor Drapiński), 25. Jakub Rzeźniczak, 4. Adam Chrzanowski, 77. Piotr Tomasik - 23. Filip Lesniak (65, 9. Dawid Kocyła), 8. Dominik Furman (76, 7. Radosław Cielemęcki), 10. Rafał Wolski (70, 6. Krzysztof Janus), 14. Mateusz Szwoch - 20. Łukasz Sekulski, 18. Bartosz Śpiączka (65, 24. Marko Kolar).
żółte kartki: Szwoch, Sekulski.
sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.