O tragedii powiadomiła nas wzburzona czytelniczka. - Pogotowie nie dojechało, gdyż drogi od dwóch dni nie były odśnieżone! - twierdzi. - Ludzie próbowali go reanimować, ale niestety nie udało się go uratować...Gdyby pogotowie z odpowiednim sprzętem dojechało na czas, mężczyzna może by żył.
- To nie była nasza wina - mówi od razu Lucyna Kęsicka, dyrektorka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Płocku. - Karetka jechała z Wyszogrodu. Nie mogła przejechać przez zaspy, samochód zakopał się w śniegu. Załoga karetki zachowała się odpowiedzialnie, podjęła błyskawiczną decyzję o powiadomieniu Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Nie jestem w stanie odpowiedzieć, czy gdyby karetka nie utknęła w zaspach, pacjent rzeczywiście by przeżył.
Jak dowiedzieliśmy się od rzeczniczki Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, Justyny Sochackiej, załoga z Płocka zgłosiła się z prośbą o pomoc o 14.51. Siedemnaście minut później, o godzinie 15.08 helikopter był na miejscu. - Śmigłowiec został wezwany do osoby nieprzytomnej w stanie nagłego zatrzymania krążenia - informuje Justyna Sochacka. - Natychmiast podjęto resuscytację, niestety pacjent zmarł. W tej chwili nie jesteśmy w stanie podać, co było przyczyną zatrzymania krążenia i śmierci pacjenta. Wykazać to może dopiero sekcja zwłok.
Mężczyzna leżał na polnej drodze. Z naszych informacji wynika, że był to inkasent sprawdzający liczniki, pracownik urzędu.
- To droga gminna i to gmina odpowiada za jej odśnieżenie - informuje Dagmara Kobla-Antczak, rzeczniczka starostwa płockiego. - Od dyrektora Zarządu Dróg Powiatowych otrzymałam zapewnienie, że w tym czasie wszystkie drogi powiatowe były przejezdne. Gdy tylko dostaliśmy informację o kłopotach pogotowia, wyruszyliśmy z pomocą, ale w tym czasie już leciał śmigłowiec.
Wójt gminy Bodzanów Grażyna Pietrzak zapewnia, że gmina robi co w jej mocy, by drogi były przejezdne. - Pracownicy od 4. nad ranem do późnych godzin wieczornych odśnieżają drogi, na bieżąco reagują na wszystkie interwencje - mówi wójt. - A tych jest bardzo dużo - nawet gdy nie pada, wiatr zwiewa śnieg z pól. Warunki są naprawdę trudne.
Czy tak było i teraz? Arkadiusz Mękarski, szef wydziału gospodarki komunalnej i inwestycji Urzędu Gminy Bodzanów informuje, że felerna droga była odśnieżona tego samego dnia wczesnym rankiem - między 5.00 a 6.00 rano. - Pogotowie zatrzymało się w odległości ok. 150 m od mężczyzny, ratownicy podbiegli i rozpoczęli reanimację, ale karetka nie mogła dalej przejechać, bo jak twierdziła załoga - zaspy są zbyt duże - opowiada.
Jednak - wskazuje Arkadiusz Mękarski - mniej więcej w tym czasie, tą samą drogą do nieprzytomnego mężczyzny jakoś udało się dojechać i policji, i straży pożarnej. Potem przejechał też wezwany na miejsce jeszcze raz pług śnieżny. - Kilkadziesiąt minut wcześniej, ok,. 14.00 tą drogą przejechał też sam inkasent, zatrzymał się dopiero na drodze dojazdowej do posesji, na prywatnym terenie... - wskazuje Arkadiusz Mękarski. - Nie wiem, dlaczego karetka nie mogła dojechać. Nie chcę tego oceniać.
Aktualizacja: