reklama

Kandydat na radnego pobity. Przez policję?

Opublikowano:
Autor:

Kandydat na radnego pobity. Przez policję? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościTo, że Michał Sosnowski, były szef stowarzyszenia płockich kibiców i kandydat na radnego z list PSL został pobity, nie ulega wątpliwości - na zdjęciach widać krwiaki i sińce. Jednak o pobicie płocczanin oskarża płockich policjantów. Komendant policji zapowiada postępowanie wyjaśniające.

To, że Michał Sosnowski, były szef stowarzyszenia płockich kibiców i kandydat na radnego z list PSL został pobity, nie ulega wątpliwości - na zdjęciach widać krwiaki i sińce. Jednak o pobicie płocczanin oskarża płockich policjantów. Komendant policji zapowiada postępowanie wyjaśniające.

O całej sprawie zrobiło się głośno po artykule płockiej „Gazety Wyborczej”. W poniedziałek rano trąbiły o niej już również media ogólnopolskie.

A wersje tego, co zdarzyło się w nocy z piątku na sobotę są dwie - łączy je głównie to, że chodzi o Michała Sosnowskiego, byłego prezesa Stowarzyszenia Sympatyków Klubu Wisła Płock i obecnego kandydata do rady miasta startującego z list PSL. I to że dostał 500-złotowy mandat za „zakłócanie porządku publicznego”.

Najpierw wersja Sosnowskiego. Jak nam opowiada, wracając z jednej imprezy w piątek w nocy, wstąpił na Grodzką, żeby coś przekąsić, ale że spotkał kolegów, postanowił jeszcze chwilę z nimi zostać. Nie ukrywa, że był pod wpływem alkoholu. W pewnym momencie zauważyli radiowóz, więc podszedł zapytać, co się stało. Policjanci mieli w niecenzuralnych słowach  (nie nadają się do publikacji) odburknąć znanemu im z nazwiska płocczaninowi, że to nie jego sprawa, a ten nie pozostał dłuży. Po krótkiej pyskówce, wedle relacji Sosnowskiego, policjanci obezwładnili mężczyznę, rzucili na ziemię, skuli kajdankami, potraktowali gazem i zabrali radiowozem na tzw. „dołek”. Wezwali też posiłki. Gdy całkiem wytrzeźwiał następnego dnia, wlepili mandat i puścili do domu. Ale w międzyczasie okładali pięściami, podcinali nogi, sypali kuksańcami.  - Nie stawiałem żadnego oporu, przez cały pobyt na komendzie byłem skuty kajdankami, a oczy miałem oblepione gazem - napisał Sosnowski w oświadczeniu. - Każda prośba o kontakt z adwokatem, czy telefon do kogoś bliskiego kończyła się kolejnymi ciosami. Ciągnięto mnie za uszy, rozciągano do granic możliwości policzki. Policjanci stosowali również dźwignie na stawy łokciowe i kolana.

Efektem „wizyty na dołku” mają być siniaki, krwiaki, rany, z którymi Sosnowski w sobotę zaraz po opuszczeniu komendy zgłosił się do szpitala. Kandydat na radnego zapowiada dalsze kroki w tej sprawie - najpierw obdukcję, zaraz potem skierowanie sprawy do komendy głównej i prokuratury.

Policja całą sprawę przedstawia inaczej. Jak relacjonuje rzecznik płockiej policji, Krzysztof Piasek, to mężczyzna miał zachowywać się agresywnie i wulgarnie i dlatego w ogóle doszło do interwencji. Co bardzo istotne, rzecznik przyznaje, że nikt nie wzywał policji, skarżąc się na hałasy czy krzyki.

- Po prostu policjanci patrolujący teren, w pewnym momencie ujawnili mężczyznę, który zachowywał się wulgarnie, zaczepiał przechodniów i był agresywny i zareagowali na to zachowanie - relacjonuje rzecznik. - Ponieważ mężczyzna nie reagował na polecenia zachowywania się zgodnie z prawem, był nietrzeźwy, odzywał się wulgarnie i cały czas wykazywał agresję, a w dodatku zaczęła zbierać się grupa osób, policjanci zdecydowali się na użycie środków przymusu bezpośredniego w postaci chwytów obezwładniających, ręcznego miotacza pieprzu i kajdanek.

Co było potem, czy policjanci rzeczywiście pobili mężczyznę? Żadnej wzmianki na ten temat nie ma w dokumentach, więc formalnie sprawa nie istnieje.  A media? Ich głos nie ma znaczenia? Początkowo policja zamierzała czekać na oficjalne zgłoszenie skargi przez pokrzywdzonego i dopiero wówczas wyjaśnić sprawę. -  Ale komendant policji po zapoznaniu się z materiałami i doniesieniami medialnymi dotyczącymi tej sprawy, zdecydował się wszcząć postępowanie wyjaśniające, które wykaże, czy nie doszło do przekroczenia uprawnień przez policjantów - zapowiada oficer prasowy.

Sprawa nie powinna być trudna do ustalenia - wszak i wydarzenia z Grodzkiej, i te na komendzie zostały zapewne nagrane przez kamery monitoringu. Jednak policja nie udostępnia nagrań z komendy mediom. Odmowną odpowiedź uzyskaliśmy również w Wydziale Zarządzania Kryzysowego płockiego Ratusza - wydział powołuje się na ochronę danych osobowych.

Jedno jest pewne - jak dowiedzieliśmy się od Konrada Kozłowskiego z biura prasowego Ratusza, materiał z Grodzkiej z nocy z piątku na sobotę został zarchiwizowany i zabezpieczony. - Będzie mógł służyć jako materiał na potrzeby ewentualnego dochodzenia - zapowiada Ratusz. Wiadomo, że policja jeszcze nie wystąpiła o udostępnienie tych nagrań.

Z naszych informacji wynika, że cała sytuacja została uchwycona okiem kamery.

Na zdjęciach obrażenia Michała Sosnowskiego, które obiegły cały Internet,fot. prywatne archiwum

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE