reklama

Jubileusz zaczął się od...awantury [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Jubileusz zaczął się od...awantury [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPół wieku na scenie i ćwierć wieku jako dyrektor płockiego teatru. Przy okazji jubileuszu Marek Mokrowiecki wzdragał się, aby usiąść na tronie, przyjmować kolejne gratulacje. Trzy lata temu zarzekał się, że na swój benefis nie przyjdzie. Urządzono go w tajemnicy. – Jak się dowiedziałem, rozpętałem potworną awanturę w gabinecie. Nie zasługuję na to. Przepraszam, że czasem bywam niedobrym tatusiem dla was.

Pół wieku na scenie i ćwierć wieku jako dyrektor płockiego teatru. Przy okazji jubileuszu Marek Mokrowiecki wzdragał się, aby usiąść na tronie, przyjmować kolejne gratulacje. Trzy lata temu zarzekał się, że na swój benefis nie przyjdzie. Urządzono go w tajemnicy. – Jak się dowiedziałem, rozpętałem potworną awanturę w gabinecie. Nie zasługuję na to. Przepraszam, że czasem bywam niedobrym tatusiem dla was.

To był wyjątkowy, a właściwie wręcz historyczny wieczór. Dodatkowego smaczku dodawała 250. rocznica istnienia teatru publicznego w Polsce. Czas sobie uświadomić, jak mówił jeden z gości, że jedna piąta tego czasu przypada na działalność Marka Mokrowieckiego. Z tego powodu gratulacji czy to składanych osobiście, czy listownie, nie było końca, podobnie jak wiązanek kwiatów i upominków. Dyrektor przy okazji tak znamienitego jubileuszu na szczęście nie czmychnął ze sceny, chociaż co chwilę pytał, czy to już, może by czas skończyć, bo za dużo tego dobrego.

W ciemno i z melisą za dyrektorem

Specjalnie dla jubilata Piotr Bała wyreżyserował kilkuminutowy film niespodziankę z udziałem aktorów, jednego adwokata i jednego dźwiękowca, ludzi z politycznego świecznika, w którym wspominano, jak to przyjechał młody człowiek z plecakiem na plecach. – W ciemno idziemy za dyrektorem – mówiła aktorka Hanna Chojnacka-Gościniak. – Nie wiemy, kiedy i co będziemy grać oraz za ile – czym rozśmieszyła obecnych, bo powszechnie wiadomo, że w kulturze się nie przelewa.

Podobno pan dyrektor jest „za pan brat z elektroniką, używa smarfona i laptopa, przy czym ten ostatni, to jak się okazało, papierowa teczka z powpinanymi kartkami. Najzwyklejszy skoroszyt. O wyjątkowym wkładzie na rzecz farmacji wspominała aktorka Katarzyna Anzorge. Nie ma co iść na próbę co najmniej bez melisy na uspokojenie. Szymon Cempura w kasku żołnierza na głowie postanowił życzyć mu „dalszego użerania się z pozytywnym skutkiem”.

James Bond na motorówce

Kreatywny okazał się marszałek Adam Struzik. – To taki dobrze zakonserwowany James Bond prowadzący motorówkę – a w tle szacowny jubilat pomykał na wodzie ku wielkiej przygodzie. Poseł Piotr Zgorzelski, również z Polskiego Stronnictwa Ludowego, przypinał mu srebrny medal zasłużony kulturze Gloria Artis. – Upominano mnie w ministerstwie, żeby spoczął na sercu, ale jesteś dziś tak elegancki, że sam powiedz, gdzie ty masz serce – ale ostatecznie jakoś sobie poradził i medal trafił na klapę garnituru. Marszałek Struzik wręczył drugi medal pamiątkowy Pro Masovia. – W pewnym momencie musiałeś zamienić się z reżysera w inżyniera budownictwa – nawiązywał polityk do budynku nowego teatru, który zastąpił wysłużony stary gmach.

Bolek dla ... zasłużonego dla Płocka?

Posłanka Elżbieta Gapińska dziękowała, że żadna jej prośba nie pozostała bez odzewu. – Czyli za rok robimy kolejną szopkę noworoczną, a pani poseł znajdziemy rolę dobrej królewny – dowcipkował dyrektor, ewidentnie w dobrym humorze. Gratulacje składali mu wojewoda Jacek Kozłowski i przedstawiciele starostwa powiatowego, które Mokrowiecki bardzo lubi odwiedzać. – Mam nadzieję, że podobnie jest w przypadku mojego gabinetu – odparł mu Andrzej Nowakowski. Prezydent wszedł na scenę razem z … Bolkiem. Przy wręczaniu malutkiego popiersia zapowiedział, że kolejny tytuł zasłużonego dla Płocka powinien trafić do Marka Mokrowieckiego. Zostanie przygotowany wniosek o jego nadanie, ale decyzja należy do radnych. – Jestem przekonany, że będzie pozytywna.

- Słowo honoru, czuję się zażenowany - odrzekł na to dyrektor Teatru Dramatycznego, ale stwierdził, że go w niedługim czasie odwiedzi „po prośbie”, co ma związek  makietą starego teatru nad Wisłą.

Odczytano list od prezesa Związku Artystów Scen Polskich, Olgierda Łukasiewicza, przypominając bogaty dorobek zawodowy Mokrowieckiego. Rafał Siesicki zjawił się z miniaturową tablicą dla „Mokrego”, jak czasem na niego wołają w gronie znajomych. – Ufundowaliśmy tablicę, to teraz wybieraj miejsce do jej zawieszenia.

Z kolei Stefan Friedmann postanowił „fundnąć” laurkę, w dodatku pisaną wierszem (gdzie rocznicę przyrównał do smaku ćwiartki wódki). – W filmie mnie nie było, casting u pana Bały przegrałem – śmiał się do prowadzącego uroczystość aktora, stojącego tuż obok.

Gaś ten pożar

- Szanowni państwo, jak dotąd w tym teatrze jeszcze żadnego pożaru nie odnotowaliśmy – poinformował wszystkich Hilary Januszczyk ze Straży Pożarnej. Wręczył mu także złoty medal za „zasługi dla pożarnictwa” i polecił Mokrowieckiemu „gasić pragnienie kobiet lub własne”. Jubilat przyznał, że zdarzyło mu się pomylić stopnie. – Przy przedstawianiu, zamiast powiedzieć starszy brygadier, nazwałem go starszym brygadzistą.

Specjalnie na benefis przyjechał do Płocka Jan Tomaszewicz z Teatru im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim, w którym Mokrowiecki, zanim jeszcze trafił do naszego, pracował przez rok. Wręczył cztery czarnobiałe zdjęcia oprawione w antyramę. Podziękował mu za „baty, które czasem od niego dostawał”.

Jednak na tym wieczór się nie skończył, zmienili się tylko bohaterowie. Uhonorowano pięć pań pracujących w płockim teatrze najdłużej. Jednak jubileusz miał być także pożegnaniem ze sceną Mariana Fiszera, który tworzenie kolejnych scenografii postanowił zamienić na emeryturę (jego ostatnim dziełem miała być ta do niedzielnej premiery „Wujaszka Wani” Czechowa). Przy okazji pozdrowił kapitułę Płockiego Stowarzyszenia Przyjaciół Teatru, które, jak już pisaliśmy, nie przyznało mu nominacji m. in. za scenografię do „Procesu” Kafki. Mokrowiecki jednak liczy, że Fiszer jeszcze trochę zostanie.

Z widzami to szorstka, trudna przyjaźń

- Jako ostatni dowiedziałem się, że chcecie urządzać jubileusz, ale ja naprawdę na niego nie zasługuję – przemawiał Mokrowiecki. - Bywa, że widz czasem odpływa od teatru. To raczej szorstka, trudna przyjaźń. Później znów wraca, ponieważ teatr jest potrzebny – i zaczął wymienić wszystkich, od garderobianych, po dźwiękowców, kończąc na aktorach, bez których tego teatru by nie było. – Przepraszam, że czasem bywam takim niedobrym tatusiem dla was.

Fot. Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE