reklama

Jesteśmy skazani na cuchnące śmietniki?

Opublikowano:
Autor:

Jesteśmy skazani na cuchnące śmietniki? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPyta mieszkanka Podolszyc Północ. Wygląda na to, że niestety tak. Mazowiecka Spółdzielnia Mieszkaniowa, która pięć lat temu jako jedna z pierwszych w Polsce zainwestowała w tzw. ekodomki, czyli osiedlowe kontenery do segregowania śmieci, nie przymierza się do kupna nowych.

Pyta mieszkanka Podolszyc Północ. Wygląda na to, że niestety tak. Mazowiecka Spółdzielnia Mieszkaniowa, która pięć lat temu jako jedna z pierwszych w Polsce zainwestowała w tzw. ekodomki, czyli osiedlowe kontenery do segregowania śmieci, nie przymierza się do kupna nowych.

Dwa śmietnikowe światy na Podolszycach Północ dzieli odległość zaledwie kilkudziesięciu metrów. Na jednym biegunie czyściutki biały ekodomek, przed którym ubrana w schludny kombinezon pani segreguje śmieci, gaworząc ze spacerującą z psem mieszkanką jednego z okolicznych bloków. Na drugim tradycyjna altana śmietnikowa, czyli brud, smród i ubóstwo: wypełzające z kontenerów cuchnące śmieci, trawnik przed altaną cały zapaskudzony obierkami i wnętrznościami mocno nieświeżych ryb oraz zalana płynami wiadomej proweniencji podłoga i ledwo trzymający się na nogach młokos produkujący owe płyny w niedwuznacznej postawie. - Dzień w dzień ktoś tu sika. Wysiadają z autobusu, całymi grupami wchodzą do altanki. Wiosną, gdy robi się coraz cieplej, ten szalet, bo inaczej nie można tego nazwać, zaczyna mordować nas wyziewami moczu i rozkładających się śmieci, a latem już w ogóle nie idzie wytrzymać, okna nie można otworzyć! - mówi nam mieszkanka parteru bloku obok altany śmietnikowej, która codziennie w drodze do pracy z niekłamaną zazdrością spogląda na czyściutki ekodomek. - Dlaczego wszystkie osiedlowe śmietniki nie mogą być ekodomkami?

No właśnie dlaczego? O ekodomkach, czyli osiedlowych pawilonach do segregowania śmieci, zrobiło się głośno kilka lat temu za sprawą ich wynalazcy Andrzeja Bartoszkiewicza, inżyniera z Nowej Soli. Wymyślił on, by zamiast tradycyjnej altany śmietnikowej stawiać niewielki klimatyzowany pawilon kontenerowy, w którym surowce wtórne są dzielone na frakcje handlowe. Pracownik takiego przybytku sortuje dostarczane przez mieszkańców odpady, które następnie są sprzedawane firmom recyklingowych i producentom kompostu. Reszta (ok. 20 proc.) trafia na wysypisko. W Internecie można znaleźć właściwie same plusy tego rozwiązania: jest czysto i schludnie, nie śmierdzi śmieciami ani moczem, bo obszczymurek się tam nie dostanie, recyklerzy mają czyste surowce wtórne, bezrobotni pracę, Unia nie nakłada kar, a mieszkańcy, którym leży na sercu dobro środowisko, zacierają z radości ręce.

Ale mimo tych wszystkich korzyści system do tej pory nie przyjął się na szerszą skalę. Choć akurat Płock jest chlubnym wyjątkiem - kilka lat temu na ustawienie kilku takich cudów, między innymi właśnie na Podolszycach Północ, zdecydowała się Mazowiecka Spółdzielnia Mieszkaniowa.

I… to by było na tyle: od tej pory w temacie nastała cisza. I jak się dowiedzieliśmy dziś - na razie nie zanosi się raczej, by ekodomki powstawały jak grzyby po deszczu i całkiem wyparły obskurne śmietniki. Chociaż - jak przyznaje Jan Bernatowicz, szef spółki Eko-Maz, z którym na ten temat rozmawialiśmy, pomysł Ekodomków naprawdę jest dobry. - W 2007 roku w miejscu ośmiu altanek śmietnikowych stanęły pawilony do segregacji odpadów, zapłaciliśmy za nie z własnych środków, z kredytu inwestycyjnego i zysków wypracowanych w ciągu wówczas 9-letniej działalności firmy - mówi prezes Bernatowicz. - Staraliśmy się co prawda o dotację, ale jej nie dostaliśmy, stąd potrzeba wzięcia kredytu inwestycyjnego. Będziemy go jeszcze spłacali przez trzy lata. Nie mamy pieniędzy na kolejne ekodomki, jesteśmy zbyt małą firmą i musielibyśmy się bardzo zadłużyć. Jeden pawilon kosztuje ok. 10 raz więcej niż tradycyjna altana śmietnikowa.

Poza tym - jak wyjaśnia Jan Bernatowicz - nie chodzi tylko o to, by budkę postawić - trzeba też myśleć o dalszych kosztach. Nasz rozmówca podkreśla, że rzeczywiście - ekodomki są samowystarczalne i nie generują strat. Ale gdy się odejmie koszty funkcjonowania, choćby wynagrodzenie pracownika, koszty energii, nadzoru, środków do dezynfekcji, wreszcie - transportu np. do firm recyklingowych, to zyski są bardzo niewielkie. - Firmy takie jak nasza, czyli te, które zajmują się odbiorem i wywozem odpadów, największe zyski czerpią ze zbierania odpadów zmieszanych, bo za jednym kursem śmieciarka zabiera wszystkie odpady z altany - wyjaśnia Jan Bernatowicz. - Znacznie mniejszy zysk mamy z odbioru odpadów segregowanych, np. z pojemników do segregacji oddzielnych na makulaturę, szkło i plastik. To tylko trzy frakcje odpadów, w pawilonach jest ich dziewięć, a każda dzieli się na kilka dodatkowych rodzajów i wszystkie odpady muszą być odbierane oddzielnie. Więc z odbioru śmieci z segregatorni mamy zdecydowanie najmniejszy zysk. Za to takie pawilony-segregatornie są bardzo opłacalne pod względem ekologicznym, pod względem ilości wysegregowanych odpadów - przyznaje szef Eko-Mazu. - Ogólnie pomysł jest bardzo dobry, ale bardzo kosztowny - i w wykonaniu, i w utrzymaniu. Nas na razie na to nie stać, z uwagi na to, że jeszcze spłacamy zaciągnięty kredyt inwestycyjny. Trzeba spłacić jeden kredyt, żeby móc wziąć następny.

Również wiceprezes Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej nie widzi szans, by w najbliższym czasie znalazły się pieniądze na nowe segregatornie. Jak w takim razie uporać się z problemem odrażających przybytków? - Jest wiele altan, także na Podolszycach czy Międzytorzu, którymi możemy się poszczycić, tak wzorcowe jest ich utrzymanie. Remontujemy je, czyścimy, zabezpieczamy, by bezdomni nie mieli do nich dostępu, ale rzeczywiście w kilku przypadkach, choćby na Lachmana, to walka z wiatrakami - rozkłada ręce Janusz Pawłowski. - Bo co z tego, że zamontujemy kłódkę, skoro po dwóch dniach zostanie ona wyłamana i sytuacja wraca do normy. Nie pomagają nawet ciągłe interwencje straży miejskiej. Segregatornie rzeczywiście rozwiązują ten problem, ale w najbliższym czasie na pewno nie powstanie ich więcej, musielibyśmy dofinansować kapitałowo Eko-maz, a na to nie mamy środków.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE