reklama

Jazda na jednym kole to dla nich łatwizna

Opublikowano:
Autor:

Jazda na jednym kole to dla nich łatwizna - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW ostatnią sobotę parking pod Orlen Areną zalało morze motocykli. Silniki puszczone w ruch ryczały bez umiaru, ze sceny grała głośna muzyka, a właściciele i pasjonaci tych imponujących maszyn świętowali kolejne zakończenie sezonu motocyklowego w prawdziwie akrobatycznym stylu.

W ostatnią sobotę parking pod Orlen Areną zalało morze motocykli. Silniki puszczone w ruch ryczały bez umiaru, ze sceny grała głośna muzyka, a właściciele i pasjonaci tych imponujących maszyn świętowali kolejne zakończenie sezonu motocyklowego w prawdziwie akrobatycznym stylu.

Imprezę rozpoczęła msza o godzinie 14.00 na Starym Rynku. Tuż po jej zakończeniu wszyscy motocykliści ruszyli wspólną paradą w stronę Orlen Areny przez Kazimierza Wielkiego, Okrzei, Nowowiejskiego, Łukasiewicza aż do ul. 7 czerwca 1991, którą wyłączono na te kilka godzin z normalnego ruchu.

Ilość maszyn po prostu oszałamiała. Gdzie nie spojrzeć, aż sie od nich roiło oraz od mężczyzn i kobiet poubieranych w bandamki i czarne skóry, a nawet jednego długowłosego księdza, który połączył skórę z koloratką. Rzecz jasna nie pojawili się tylko posiadacze zgrabnych jednośladów, ale także ich najbliżsi  wraz ze swoimi znajomymi.

Całość zorganizowano tradycyjnie na kształt zlotu połączonego z piknikiem rodzinnym. Ze sceny rozbrzmiewał zdecydowanie mocny rockowy klimat za sprawą Frog’N’Dog, natomiast o podniebienia kierowców zadbał Nestor Grojewski, polski kucharz mieszkający od 1987 roku we Włoszech, gdzie prowadzi własny lokal, osobisty kucharz Martina Scorsese. Nie zapomniano także o najmłodszych uczestnikach, którzy w niewielkim namiocie kuglarskiego miasteczka stawali się przesympatycznymi zwierzątkami lub nagle zmieniali kolor włosów na fioletowy. Dla tych bardziej odważnych przygotowano wcale nie taką małą ściankę wspinaczkową oraz specjalne stroje do sumo lub kaski i kije do walk gladiatorskich. Te toczono z godnym podziwu zacięciem.

Nie dało się jednak ukryć, że najwięcej osób wyczekiwało rozpoczęcia pokazu stuntu, czyli wyczynów kaskaderskich na motocyklach. Na specjalnie wygrodzonej przestrzeni do startu rozgrzewały się dwie machiny należące do Macieja DOP i Ewy Pieniakowskiej, która jako pierwsza kobieta w Polsce zaparła się, że kiedyś wystartuje właśnie w zawodach stuntowych. Udało jej się tego dokonać pięć lat temu podczas „Street Fighter Festiwal” w Bielawie. Pieniakowska bywa także nazywana „Różową Królową Polskiego Stuntu”, bowiem, oprócz klasycznej czerni, to właśnie kolor różowy zdobi jej motor, kurtkę i rękawiczki do jazdy.

Sam pokaz faktycznie był efektowny i powinien zostać opatrzony hasłem „tylko nie próbujcie tego na jakimś parkingu (a już zwłaszcza na drodze)” dla własnego bezpieczeństwa i pojazdów obok. Wszystkie akrobacje powtarzały się cyklami. To w trakcie jazdy na tylnym kole, całkowicie w pozycji stojącej lub tylko na jednej nodze, ewentualnie w formie przyklęknięcia na jednym kolanie. Ale to przecież „łatwizna”. Zdecydowanie lepiej pojeździć sobie trzymając nogi tuż nad przednim kołem, siedząc sobie w najlepsze na masce albo pochylić motor tak mocno, że maszyna niemal ocierała się już bokiem o kostkę brukową. Momentami widać było tylko kurz wydobywający się spod kół. Widzowie patrzyli i zazdrościli obojgu umiejętności, z jaką gracją można ujarzmić ryczącą maszynę, nie wspominając o poziomie adrenaliny po takiej dawce zawirowań.

W dalszych planach był jeszcze pokaz mody, symulator do jazdy motocyklem, rzuty piłką do bramki z motocykla i teatr ognia Jo Art. Show. Ryk silników stale się jednak wzmagał. Impreza dopiero się rozgrzewała.

Fot. Portal Płock, Tomasz Miecznik/Portal Płock

Po więcej zdjąć z imprezy zapraszamy do naszej galerii:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE