- Chwalimy się pięknym położeniem. Uważajcie, bo nie będziemy mieli czym się chwalić. Kiedy sprowadziliśmy specjalistę od ruchów masowych ziemi, prof. Kumora, to dopiero a tym wykładzie co niektórzy otworzyli oczy, jaki to jest poważny problem - mówił we wtorek jeden z mieszkańców, Jerzy Skarżyński. Dyskusja dotyczyła płockiej skarpy.
We wtorek do dyskusji o płockiej skarpie podczas posiedzenia komisji inwestycji w auli ratusza włączyła się tylko jedna radna i była to Teresa Kijek z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Radna podczas posiedzenia komisji wyszła z propozycją powołania komisji interdyscyplinarnej do spraw stateczności skarpy wiślanej na odcinku od Grabówki po Jar Brzeźnicy. Sugerowano także powstanie komisji ds. krajobrazu chronionego. Wniosek zyskał aprobatę. Przypomnijmy, że w wyniku przeprowadzonych badań na terenie w pobliżu spichlerzy okazało się, że wystąpienie osuwiska jest tam bardzo prawdopodobne. Zabezpieczenie zbocza w tym miejscu może kosztować ok. 9,26 mln zł. Ratusz stara się o pozyskanie pieniędzy z rezerwy celowej budżetu państwa na 2019 r. przewidzianej na zadania związane z usuwaniem skutków ruchów osuwiskowych ziemi. W tym roku zaplanowano wydanie 0,6 mln zł na opracowanie kompleksowej dokumentacji technicznej z uzupełniającymi badaniami geotechnicznymi, z kolei w 2020 r. miałyby się odbyć prace archeologiczne.
[ZT]22140[/ZT]
Mieszkańca starówki Jerzego Skarżyńskiego zastanowiło dlaczego w materiale o skarpie nie ma ani słowa o stabilności zbocza na wysokości ul Piekarskiej. Nawiązał także do płockiej skarpy w rejonie kościoła na Górkach. Tam skarpa wiślana miałaby być stateczna, a jedynie jej fragment, położony na zachód od zespołu sakralnego podominikańskiego, wzdłuż schodów Broniewskiego, posiada lokalny wskaźnik bezpieczeństwa na poziomie 1,06 i w przypadku ewentualnej rozbudowy budynków / dociążenia korony skarpy utraci stateczność. - Strefa ta wymaga szczegółowej analizy i dodatkowych badań geotechnicznych. Obecnie nie stwierdza się tu procesów osuwiskowych - napisano w materiale, z kolei Skarżyński mówił: - Współczynnik stateczności skarpy ma wartość 1,06. Doskonale wiecie, że on jest na granicy wytrzymałości. A jakie są współczynniki dla ul. Piekarskiej? Na ulicy, na której chciałoby się budować budynek. W przypadku realizacji inwestycji zaleca się zaprojektowanie i wykonanie dodatkowego wzmocnienia górnej krawędzi i stoku zbocza. Wiecie, że to zbocze nie jest umocnione, co było widać po rozjeżdżających się płytach, które ostatnio naprawiano. Pójdźcie sobie na spacerek na ul. Piekarską. Widziałem ostatnio, jak panowie z wodociągów 9 kwietnia bieżącego roku wpuścili kamerki, aby zobaczyć co się dzieje. Według mnie to jest tak samo rozszczelnione, jak te rurociągi odwadniające przy dominikanach na Górkach. Czy ta ulica się tak bez przyczyny zapada? To z Urzędu Miasta Płocka wyszły dokumenty zezwalające na wykonanie odwodnienia z planowanej inwestycji na ul. Piekarskiej. Tak aby wody roztopowe i opadowe z tej działki podłączyć do odwodnienia korony skarpy. Dlaczego takie rzeczy się dzieją? To pokłonie nierozsądnego sprzedania działek. Na ul. Piekarskiej jest tylko jeden rurociąg. Potrzebujemy nie jednej osoby, a zespołu, który odpowie nam na pytanie, co się dzieje ze skarpą. W rejonie kościoła na Górkach najpierw mówi się, że jest wszystko w porządku, a potem o panujących skomplikowanych warunkach gruntowych i zaleca się wykonania ekspertyzy. Czy my mamy zjechać do tej Wisły? Jak zjedzie, to dopiero będziecie krzyczeli. Ktoś mi powie, że broni domu. Małachowianka jest od tego domu starsza, podobnie pół starówki. Widzicie co się dzieje przy Słoneczku albo co między hotelem Starzyńskiego a amfiteatrem? Widzicie tę zapadniętą w kilku miejscach ul. Piekarską? Na moich oczach jadący kierowca tak przyrżnął miską olejową, że aż ogień poszedł. Wciąż są ślady. Ile razy można prosić i błagać? Wszelkie prace miałyby być wykonywane bez wibrowania, a jak się mówi o infradźwiękach u podnóża skarpy powodujących, że cała skarpa drży, to nazywa się to promocją.
Wyjaśniano, że w przypadku okolic zespołu podominikańskiego na Górkach (sam zespół sakralny jest własnością miasta, parafii prawosławnej i parafii katolickiej) badania zostały wykonane na zlecenie gminy, głównym inicjatorem była parafia prawosławna.
- Parafia prawosławna zamierza ten budynek gruntownie zmodernizować, przebudować, przystosować do obecnych czasów - mówił geolog miasta, Sławomir Milik. - Badanie stateczności zbocza miało na celu ocenę tego, co się obecnie dzieje, a także ocenę tego, co będzie się działo przy ewentualnej przebudowie i modernizacji. Skarpa na tym odcinku jest stateczna. Przy obecnym zagospodarowaniu w tym rejonie skarpie nic nie grozi, ale budynki są w stanie bliskim ruiny, co wynika z ich stanu technicznego. Fundamenty są w fatalnym stanie. Duża winę za to ponoszą gospodarze. Wody opadowe i roztopowe tylko pogarszają stan. Podczas przeglądu kamery z zapisem telewizyjnym ujawniły, że w tym rejonie jest dużo kanałów, których miejskie służby nie mają zinwentaryzowanych. Nie wiem, czy państwo wiedzieli, jak była remontowana ul. Zacisze za szpitalem miejskim, to tam odkryto kilka kanałów wybudowanych z cegły. Takich, jak w Łodzi pod pl. Wolności, gdzie te podziemia można zwiedzić. Takie nieudokumentowane rzeczy z przeszłości także znajdują się na terenie Płocka. Być może podobne systemy są w okolicy tego zespołu sakralnego. Musimy rozszyfrować do czego służą. Prawdopodobnie źle funkcjonują, odwodnienie w tym rejonie nie działa.
Wspomniał, że przeprowadzono badania skarpy pod kierunkiem prof. Wysokińskiego na odcinku od Jaru Kazimierza do Domu Technika. Wówczas problemy zidentyfikowano, a osuwiska zlikwidowano. - Na tym odcinku nie ma zabezpieczonego całego zbocza. Jest tylko przypora piaskowa, czyli taka ogromna podpora z piachu wydobytego z dna Wisły. Natomiast te całe pionowe zbocza skarpy nie są podparte. To wynika z analizy ryzyka. Czy mamy tam coś takiego, co trzeba chronić za ogromne pieniądze? Według mnie na tych odcinkach skarpy, które są zagrożone, a wiemy, które to są, nie ma zabudowy cennej pod względem historycznym. Zabezpieczenie takiego zbocza, jak w Płocku, 10 metrów bieżących takiego zbocza od dołu go góry, to jest koszt ok. 1 mln zł. Czy mamy chronić alejki spacerowe? Był taki przypadek oberwania skarpy za cmentarzem ewangelickim. Przesunęliśmy troszkę dalej, kosztem 12 tys. zł, alejką spacerową, by było bezpiecznie. Ale większe działania ze wsparciem władz krajowych powinny być według mnie realizowane tam, gdzie są zabytki najcenniejsze dla Płocka. W rejonie spichlerzy i Słoneczka z obliczeń wynika, że zbocze trochę się rusza. Nie są to duże ruchy, ale na infrastrukturę oddziałują, na chodniki czy kanalizację.
Przyznał, że odcinek Jaru Kazimierza przy schodach Broniewskiego jest bardzo trudny jeśli chodzi o zabezpieczenie techniczne. Od wielu lat są różne pomysły na zagospodarowanie. - Chciano tam robić kolejkę linową, schody ruchome - przypominał Milik. W miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego dla Starego Miasta (jeszcze nie został wyłożony) mają pojawić się dla tego obszaru funkcje komunikacyjne.
Powrócił do tematu ul. Piekarskiej. - Przypora piaskowa pomaga w kilkunastu procentach. Jeśli nie ma nowych inwestycji, to nic się nie dzieje na skarpie. Korona skarpy została zrobiona, wykonano odwodnienie, natomiast być może do rozstrzygnięcia są inne problemy. Wierzę, że inwestor, który będzie coś budował przy ul. Piekarskiej wybuduje to w taki sposób, że to nie będzie oddziaływało na skarpę. A jeśli coś się stanie, kto za to odpowie? Projektant. Według mnie ten budynek, o którym była mowa w 2008 r., może tam powstać w sposób bezpieczny. Ale czy on zostanie należycie dopilnowany, powstanie zgodnie z projektem, to już inna historia. W 90 proc. budowane są inne obiekty niż w projekcie.
Stwierdził, że tak powinien być zorganizowany ruch na ul. Piekarskiej, aby tamtędy nie mogły jeździć wszystkie pojazdy. Już w opracowaniu prof. Wysokińskiego z lat 80. miał być ten aspekt podkreślony. By nie była to ulica, tylko bardziej ciąg spacerowy. - Faktycznie ta ulica jest niedostosowana do natężenia ruchu. Obniżyła się, studzienki wystają. Byli mieszkańcy, którzy wzywali mnie do swoich domów, abym odczuł te wibracje, które zachodzą jak przyjeżdża duży pojazd. Mogę zaręczyć, że te ściany się ruszają. Można nawet włożyć dłoń w pęknięcia w ścianach. To drgania od ulicy, od ruchu samochodowego. Może jakiś remont czy zmiana mogłyby temu zaradzić. Przeciwnikiem pielgrzymowania nie jestem, ale jak słyszę o setkach czy tysiącach osób, które mają każdego miesiąc odwiedzać sanktuarium dużymi pojazdami, to z pewnością będzie oddziaływało na skarpę. A co do tej komisji, to takie ciało doradcze zawsze pomoże mi w pracy. Trudniej o znalezienie fachowców - dodał Milik.