Po niedzielnym występie Rosyjskiego Baletu Narodowego w Płocku można było zobaczyć kolejne duże wydarzenie kulturalne. Tym razem prosto z Łodzi przyjechał do nas 30-osobowy zespół Gaelforce Dance. Najwięcej w nim Irlandczyków, ale są też Amerykanie i Kanadyjczycy.
Początkowo widzowie, a było ich chyba nieco mniej niż na niedzielnym balecie – może ok. 2000 – byli dość chłodni. Na scenie królowało niesłychanie dynamiczne stepowanie, a widzowie jakoś skąpili braw. Spore poruszenie wywoływały za to interwencje ochroniarzy, „wyławiających” osoby robiące zdjęcia z fleszem. Zwracali uwagę, że to zabronione.
Gaelforce Dance serwował coraz bardziej gorącą historię miłosną, pełną temperamentu, miłości, nienawiści, zazdrości. Hitem pierwszej części – sądząc po głośnych brawach – był taniec z kijami dwóch zwaśnionych grup. Po przerwie nastała głucha cisza, gdy na scenie „umarła” jedna z pięknych, głównych bohaterek. Nie obyło się bez pieśni i tańców żałobnych.
Nastrój zmienił się diametralnie, gdy skrzypek po wirtuozersku zagrał swoją partię, okraszając występ... „Pszczółką Mają”. Widzowie błyskawicznie rozpoznali znaną melodię, nagradzając go burzą braw. Gdy gitarzysta przeszedł się między widzami pierwszego rzędu wydawało się, że to już wielki luz i „wejście w publikę”. Ale gdzie tam! Ostatni kwadrans Irlandczycy – wciąż tańcząc - buszowali już po całym parkiecie, dziękując za wspólne ponad dwie godziny. Z ich ust padało też polskie „dziękuję!”. W genialny sposób goście Orlen Areny ukazali kulturę Zielonej Wyspy, połączyli taniec nowoczesny z celtyckimi rytmami, balet ze stepowaniem, muzykę z grą świateł, tradycję ze współczesnością. Cały Gaelforce Dance pożegnała wielka owacja.
- Wprawdzie to zupełnie inni artyści, ale ten show podobał mi się znacznie bardziej od rosyjskiego baletu, choć doceniam jego klasę – mówiła nam na gorąco Alicja, emerytka z Podolszyc. - Możliwe, że w tak dużej hali taniec nowoczesny, dynamiczne show da się fajnie przekazać, natomiast miejsce na balet jest gdzie indziej, w obiektach z duszą. Ale nie żałuję, że tu byłam na obu imprezach.
Fot. Robert Marciniak
Więcej zdjęć zobacz w naszej galerii Irlandzki czar, czyli Gaelforce Dance w Płocku