Jakie wrażenie na płockiej kinomaniaczce zrobił grany w płockim kinie film "Captain Fantastic"?
"Captain Fantastic" to jeden spośród granych aktualnie w płockich kinach filmów. Co myśli o nim recenzująca filmowe nowości miłośniczka X muzy? Poleci go czy odradzi?
[YT]https://youtu.be/rFPrjUx_dFg[/YT]
Kasia Szczucka o "Captain Fantastic"
Pierwszym prowokującym elementem filmu jest jego tytuł, który statystycznemu widzowi skojarzy się natychmiast z obrazem z kategorii mało ambitnych, wysokodochodowych amerykańskich produkcji. Nic bardziej mylnego. „Kapitan Fantastyczny” ma niewiele wspólnego z obleczonym w obcisły kostium bohaterem Marvelowskich komiksów. Jest do bólu prawdziwy.
Film opowiada historię rodziny, która z wyboru, kierując się światopoglądem, postanowiła odciąć się od cywilizacji i zamieszkać w dziczy. Ojciec – Ben (Viggo Mortensen) i pokaźna gromadka dzieciaków o niepowtarzalnych imionach żyją w absolutnej zgodzie z naturą, obywając się bez bieżącej wody, prądu, telefonów komórkowych i zakupów w hipermarkecie. Ubrani w stroje wyjęte z epoki dzieci kwiatów, jedzą to, co upolują, a zamiast chodzić do szkoły studiują dzieła fizyków teoretycznych i lewicowych filozofów z Karolem Marksem na czele. Jedyną rozrywką jest wspólne wieczorne muzykowanie przy ognisku.
Idea współczesnej utopii zostaje poddana próbie w obliczu śmierci kogoś bliskiego. Ben musi podjąć decyzję rodem z klasycznej greckiej tragedii: zostać w bezpiecznym miejscu, nie dopełniwszy zapisów testamentu czy udać się w podróż, która nieuchronnie doprowadzi do zderzenia się „dziwaków” z cywilizacją.
„Captain Fantastic” obnaża fałsz i słabość współczesnej amerykańskiej rodziny, hipokryzję naszych czasów, w których sztywny konserwatyzm brata się z rozbuchanym konsumpcjonizmem. Autor scenariusza i reżyser - Matt Ross - dla równowagi zadaje pytanie: czy nonkonformizm i ucieczka od cywilizacji to najlepsze odpowiedzi na problemy zepsutego świata?
„Captain Fantastic” to jeden z lepszych filmów, które widziałam w tym roku w ramach regularnego repertuaru kinowego. To prawdziwa perełka. Poza nominowanym do Oscara Viggo Mortensenem na uwagę zasługują młodzi aktorzy, o których, jeśli wykorzystają swój talent i potencjał, z pewnością jeszcze usłyszymy. Całości dopełniają: wspaniała muzyka i zdjęcia. A hipisowska aranżacja „Sweet child o mine” to prawdziwa wisienka na torcie.
Gorąco polecam ten film.
Film można obejrzeć w NovymKinie Przedwiośnie do 23 marca. Sprawdźcie repertuar.
A może już je widzieliście ten film? Zgadzacie się z opinią Kasi Szczuckiej?