reklama

Hetkowski: Obaj moi dziadkowie walczyli z bolszewikami [WYWIAD]

Opublikowano:
Autor:

Hetkowski: Obaj moi dziadkowie walczyli z bolszewikami [WYWIAD] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościWojciech Hetkowski jest jednym z tych, którzy przychodzą na cmentarz garnizonowy, by wziąć udział w uroczystościach związanych z kolejnymi rocznicami obrony Płocka przed bolszewikami. Czasem oficjalnie, jako wiceprzewodniczący rady miasta, czasem prywatnie, jako wnuk obrońców miasta. I to aż dwóch!

Wojciech Hetkowski jest jednym z tych, którzy przychodzą na cmentarz garnizonowy, by wziąć udział w uroczystościach związanych z kolejnymi rocznicami obrony Płocka przed bolszewikami. Czasem oficjalnie, jako wiceprzewodniczący rady miasta, czasem prywatnie, jako wnuk  obrońców miasta. I to aż dwóch!

Po oficjalnej części wtorkowych obchodów 95. rocznicy obrony Płocka przed bolszewikami porozmawialiśmy z Wojciechem Hetkowskim o  dziadkach, którzy walczyli z bolszewikami i o ich wnuku, który choć wierny ich spuściźnie... wstąpił do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, a już po transformacji ustrojowej jest nieprzerwanie czołowym politykiem postkomunistycznej SLD. Jak to było, gdy za komuny nie można było być dumnym ze swych dziadków?

Portal Płock: Niemal co roku 18 sierpnia można spotkać pana tu, na cmentarzu garnizonowym. Jest pan potomkiem obrońcy Płocka.

Wojciech Hetkowski: Nawet dwóch! Obaj moi dziadkowie stanęli do walki z bolszewikami w 1920 r. zarówno, ojciec mojej mamy, Władysław Nowicki, jak i ojciec taty - Tadeusz Hetkowski. Obaj zostali odznaczeni Krzyżem Walecznych przez marszałka Józefa Piłsudskiego.

Dziadkowie opowiadali panu o obronie Płocka?

Dziadek Hetkowski - tak, natomiast dziadka Nowickiego nigdy nie poznałem. Został zamordowany przez gestapo w pierwszej egzekucji w lasach łąckich w 1940 r. Ale babcia opowiadała o jego losach, zresztą epizody, w których brali udział dziadkowie, opisywane są w większości opracowań o obronie Płocka.

Czy jakaś opowieść szczególnie utkwiła panu w pamięci?

Babcia opowiadała, że dziadek Władysław walczył w rejonie dzisiejszej Stanisławówki i tam został ranny w dłoń. Wykazał się wielką odwagą,  zawleczkę od broni zdejmował ustami. Zresztą w wyniku ran stracił tę rękę. Przed ścigającym go wrogiem ukrył się pod węglem na terenie Stanisławówki. Zakonnice przyrzekały, że nikogo tam nie ma, aż wreszcie machnęli ręką:  sabaka  i tak zdechnie.

Dziadek Nowicki brał udział w walkach w rejonie dzisiejszej Stanisławówki, a dziadek Hetkowski?

Dziadek Tadeusz walczył w okolicach Sienkiewicza. Dożył sędziwego wieku 80 lat. Opowiadał nam o obronie Płocka, choć to były bardzo trudne czasy komunizmu, gdy nie wolno było o pewnych sprawach mówić głośno.

Nie bał się, że wnuki nieopatrznie opowiedzą o tym, co się mówi w domu?

Myślę, że bał się prześladowań. Ten lęk był obecny w mojej rodzinie, która szczyciła się patriotycznymi tradycjami. Obaj dziadkowie byli obrońcami Płocka w wojnie polsko-bolszewickiej, mój ojciec był żołnierzem Armii Krajowej, musiał uciekać do Wrocławia. Wuj - Jan Nowak, jeden z ostatnich dowódców AK na północnym Mazowszu, aż do 1956 r. przesiedział w celi śmierci. To był czas, gdy bohaterstwo było tłamszone przez podłość i nienawiść.

Muszę o to zapytać - pan, pochodzący z rodziny o takich tradycjach patriotycznych wstąpił do PZPR. Jak to jest nie móc być dumnym ze swych dziadków? Ukrywał to pan przed partią?

Nie wygłaszałem referatów o swojej rodzinie, ale też nie ukrywałem specjalnie tych faktów. Wszyscy wiedzieli, kim byli moi dziadkowie i rodzice. Jednak w odróżnieniu od mojego ojca nie miałem tej wiary, że w Polsce coś się zmieni. Jak wielu myślałem, że Polska jest, jaka jest i takiej jej powinienem służyć. Zresztą chyba w każdym z nas jest chyba ziarno oportunizmu. Dziś łatwo jest krytykować pewne decyzje, zwłaszcza tym, którzy mają wyższą liczbę rozpoczynającą pesel niż ja.

Pochodzenie miał pan chyba najgorsze z możliwych: „podwójny” wnuk obrońców Płocka, syn akowca, mający w rodzinie wuja Żołnierza Wyklętego... Życiorys jak na ówczesne standardy - fatalny.

Myślę, że pochodzenie zaważyło na mojej karierze w tamtych czasach, zastopowało ją w pewnym stopniu, bo gdzieś to zawsze w kwitach ciążyło i na pewno było przeciw mnie wykorzystywane. Mam jedna nadzieję, że trudno mi postawić zarzut niegodnego pamięci moich dziadków. Wciąż żyją ludzie, którzy znali mnie w PRL. Chyba nie było tak źle, skoro w latach 90., gdy już zmienił się ustrój, byłem wiceprezydentem Płocka i to nie z partyjnego nadania. Pozostałem na tym stanowisku, mimo że byłem beneficjentem tego systemu, a nawet jego kreatorem. Myślę, że to o czymś świadczy.

Przed 1989 r. nie mógł pan swobodnie wspominać dziadków ani czcić ich bohaterskiej postawy. Dziś już można o tym mówić.

Tak i dziś z ogromnym wzruszeniem patrzę na współczesne uroczystości związane z obroną Płocka. Cieszę  zwłaszcza, że młodzież tak się stara, by przypomnieć tę historię, że oranizowane są takie inicjatywy jak np. zasadzenie dębu Antolka albo rekonstrukacja wydarzeń. Jestem dumny, że moje córki pamiętają o bohaterach.

Więcej zdjęć z wtorkowych uroczystości na cmentarzu garnizonowym zobacz w naszej galerii:

 

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE