reklama

Groźna choroba. Do akcji wkroczyła policja

Opublikowano:
Autor:

Groźna choroba. Do akcji wkroczyła policja - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPolicja prowadzi postępowanie w związku z zachorowaniem sześciorga osób na włośnicę. Za przestępstwo narażenia zdrowia lub życia innych ludzi grozi do trzech lat więzienia.

Policja prowadzi postępowanie w związku z zachorowaniem sześciorga osób na włośnicę.  Za przestępstwo  narażenia zdrowia lub życia innych ludzi grozi do trzech lat więzienia.

O przypadkach zachorowania na groźną chorobę zakaźną pisaliśmy w ubiegły piątek. Płocki sanepid przestrzegał wówczas przed spożywaniem dziczyzny z niewiadomego źródła. Jak mówił nam wtedy szef płockiego oddziału sanepidu, Romuald Ostrowski, sprawa wyszła na jaw po tym, jak sześcioro osób trafiło na oddział zakaźny szpitala na Winiarach z objawami typowymi dla włośnicy.

Dziś już wiadomo, że diagnoza się potwierdziła - faktycznie osoby zapadły na tę ciężką chorobę, wszystkie przed wystąpieniem objawów jadły dziczyznę pochodzącą nie ze sklepu, ale bezpośrednio od myśliwego.

Sprawę  jak zwykle w takich wypadkach zgłoszono na policję, ale ta jest na razie bardzo oszczędna w informowaniu o postępach śledztwa.  -  Prowadzimy dochodzenie  w tej sprawie w kierunku art. 160 Kodeksu karnego , który mówi o narażeniu na utratę życia lub zdrowia - potwierdza rzecznik płockiej  Krzysztof Piasek. -  Za to przestępstwo grozi do trzech lat za pozbawienia wolności.

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika z kolei, że zakażone włośniem mięso pochodziło z upolowanego przez myśliwego z powiatu płockiego dzika. Z dziczyzny w połączeniu z mięsem wołowym i wieprzowym powstała wędlina. Zjadły ją osoby, które następnie z objawami klasycznymi dla włośnicy trafiły do szpitala. Więcej przypadków zachorowania na tę groźną chorobę na razie na szczęście nie odnotowano.

Każde mięso musi być przebadane

Powiatowy inspektor weterynarii wydał komunikat w tej sprawie, w którym przypomina o bezwzględnym nakazie badania mięsa świń i dzików niezależnie od tego, czy przeznaczone jest ono do sprzedaży, czy tylko na własny użytek.

- Rolnicy mają prawo do produkcji mięsa na właśnie potrzeby, a myśliwy, który upoluje dzika, staje się właścicielem zwierzyny, ale nie zwalnia to nikogo z obowiązku przebadania mięsa, nawet gdy będzie je jadła tylko jego rodzina - przypomina Jacek Gruszczyński, powiatowy lekarz weterynarii.  - Uczulamy mieszkańców Płocka i powiatu płockiego, by przestrzegali zasad związanych z produkcją mięsa, a także, by nie kupowali mięsa z dzika i świń niewiadomego pochodzenia.

Lekarz wyjaśnia, że w przypadku badania międa na włośnie stosuje się jedną z dwóch metod wytrawiania lub metodą badania trichinoskopowego, przy czym ta pierwsza jest skkuteczniejsza. Jeśli zaś badamy je tą drugą metodą, mięso przed spożyciem musi zostać poddane obróbce termicznej poprzez podgrzanie mięsa do temperatury wewnętrznej wynoszącej co najmniej 71 stopni Celsjusza. Takie mięso nie może być również wykorzystywane do przygotowania potraw z grilla lub w kuchence mikrofalowej.

Urzędowy lekarz musi wystawić zaświadczenie o przeprowadzeniu badania. Zanim tak się stanie, mięsa świń poddanych ubojowi oraz mięso dzików odstrzelonych nie można ani jeść, ani przetwarzać.

Od czterech lat mięso można badać w oddziale przy Powiatowym Inspektoracie Weterynarii w Płocku przy ul. Pięknej 6. Stosuje się tam metodę wytrawiania próbki zbiorczej z zastosowaniem metody magnetycznego mieszania. To bardzo czuła metoda, jako jedyna jest rekomendowana przez Unię Europejską.

Czytaj też:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE