- W wojsku zostają ci, którzy wierzą w zamach w Smoleńsku – uważa były szef. Wojskowych Służb Informacyjnych, gen. Marek Dukaczewski. - Wojsko zawsze było apartyjne, ale nie apolityczne. Teraz jest upartyjnione. Jeśli ktoś ośmieli się myśleć inaczej, musi odejść.
W czwartek na zaproszenie Sojuszu Lewicy Demokratycznej przyjechał do płocka ostatni szef Wojskowych Służb Informacyjnych, gen. Marek Dukaczewski. Przy pełnej sali opowiadał, że Rosja pod rządami Władimira Putina sprowadza się do jednego, to absolutne dążenie do statusu mocarstwa globalnego i realne zagrożenie. Rosja zbroi się na potęgę. Przypominał niezapowiedziane wcześniej ćwiczenia wojskowe w 2014 roku. W rosyjskich manewrach wzięło udział 65 tys. żołnierzy, 5,5 tys. pojazdów wojskowych, 80 śmigłowców bojowych i 180 samolotów. Miały być sprawdzeniem gotowości bojowej wojsk Centralnego Okręgu Wojskowego Federacji Rosyjskiej. Operację wojskową zaczyna się od całkowitego odcięcia terenu. Kontroluje się przestrzeń powietrzną i utrudnia jakąkolwiek komunikację. Przykładowo tuż po wkroczeniu rosyjskich wojsk na Krym blokowano telefonię komórkową.
- Rosjanie do 2050 roku zamierzają wydać ponad 20 bilionów rubli na nowe systemy uzbrojenia. W skali NATO to nie jest aż tak zawrotna kwota, lecz w skali jednego kraju to już konkretne pieniądze.
Zdaniem generała potęga rosyjskiej armii wzrasta. W Polsce mamy Jednostka Wojskowa GROM, Amerykanie jednostki specjalne wojsk lądowych (tzw. Zielone Berety), w Niemczech zwalczaniem terroryzmu, odbijaniem zakładników, eskortowaniem, zabezpieczaniem obszaru albo neutralizacją wyznaczonych celów zajmuje się GSG9, natomiast w Rosji są to Wojska Specjalnego Przeznaczenia Federacji Rosyjskiej (Specnaz). Wszystkie te formacje łączy podobny sposób szkolenia. Ponadto Rosjanie dysponują wystrzeliwanymi z wyrzutni lądowymi pociskami batalistycznymi krótkiego zasięgu (system rakiet Iskander formalnie znalazł się wśród uzbrojenia w 2007 roku). Dzięki dużej prędkości jest zdolny przełamać obronę antyrakietową. Wersja K ma już zasięg co najmniej 500 km (Polskę od obwodu kalingradzkiego dzieli 210 km), a zgodnie z najnowszymi doniesieniami nawet do około 700 km. Przy tym założeniu w ich strefie rażenia znajduje się już cała Polska.
Dukaczewski nie wyklucza, że Rosjanie przyczynili się do wyboru Donalda Trumpa na prezydenta USA. Tym bardziej, że zięć milionera Jared Kushner miał kontraktować się z rosyjskim bankiem (o czym donosił „New York Times”). - Mogli przyczynić się do wypłynięcia informacji dyskredytujących Hillary Clinton. Tu nic nie ma za darmo. Za podobne przysługi oczekuje się określonego stanowiska – dodał.
Generał krytykował ujawnianie archiwów, które w innych państwach byłyby wciąż tajne. - Rozmawiałem o tym z Francuzami, chodziło jeszcze o czasy wojsk napoleońskich. Odpowiedzieli, że pewne informacje są chronione wieczyście, ponieważ ci ludzie mają potomków – mówił na spotkaniu w siedzibie płockiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. Według Dukaczewskiego raport z likwidacji WSI (autorstwa obecnego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza) nie powinien zostać ujawniony, „nie stanowił opisu przestępstw, a zatem jego publikacja była naruszeniem prawa”. W ten sposób ujawniono fakty, które powinny być chronione.
Odniósł się do prasowych doniesień o wycofaniu polskich sił z Eurokorpusu. Decyzję o przystąpieniu podjęto jeszcze w 2008 roku, obecnie służy w nim 120 oficerów. Chodzi o zmianę statusu z państwa ramowego (takimi są m.in. Francja, Belgia, Luksemburg, Niemcy i Hiszpania) na państwo stowarzyszone, co oznacza, że żołnierze powrócą do kraju najpóźniej za trzy lata. Członkostwo w Eurokorpusie jest dobrowolne. - Wycofanie się to zły sygnał dla naszych europejskich partnerów. Stracimy wiarygodność. Wystarczy, że już wycofaliśmy się z zakupu śmigłowców – nawiązywał do sprawy Caracali (Polska miała kupić 50 maszyn). - W rezultacie firmy wchodzące na polski rynek będą podnosiły ceny obawiając się podobnych strat.
Za „poroniony pomysł” uznał przeniesienie najnowocześniejszych czołgów Leopard 2A5 z Żagania do Wesołej (w zamian zaproponowano dywizji starszy sprzęt, czołgi T-72). Taki mają też pogląd na tę sprawę gen. broni Mirosław Różański i były Dowódca Wojsk Lądowych, gen. Waldemar Skrzypczak (ten drugi ostatnio powiedział w telewizyjnym wywiadzie, iż ma wrażenie, że „powoli stajemy się armią muzeum”, a sama decyzja o zabraniu czołgów nie wynika z przyczyn operacyjnych, tylko politycznych). - Najpierw korzysta się z lekkiej dywizji, aby zapewnić czas na przerzucenie dywizji pancernej, która włącza się dopiero w drugim etapie działań – tłumaczył Dukaczewski.
Trzeba się obudzić
Krytyki nie brakowało także w innych sprawach: - W Polsce tworzy się armię służącą jednej formacji politycznej. Szybki awans jest możliwy, podpułkownik może zostać generałem, lecz od tego nie przybędzie mu wiedzy i doświadczenia. Wojna czy konflikt bojowy takich ludzi szybko zweryfikują – podkreślał. - Z kimś, kto dopiero co dowodził jakąś małą formacją, nikt nie będzie chciał rozmawiać. Podobnie będzie z obecnym kierownictwem MON. W wojsku kluczem do weryfikacji jest wybór między zamachem a katastrofą w Smoleńsku. Zostają ci, którzy twierdzą, że doszło do zamachu. Odchodzą generałowie dowodzący polskim kontyngentem w Iraku, służący w strukturach NATO. A my przymierzamy na attache wojskowego RP w Waszyngtonie jednego z najbardziej doświadczonych polskich lotników, gen. Cezarego Wiśniewskiego (do niedawna pułkownika), który wylatał tysiąc godzin na F16, a takie szkolenie kosztuje mnóstwo pieniędzy. Wojsko zawsze było apartyjne, ale nie apolityczne. Teraz wojsko upartyjniono. Jeśli ktoś ośmieli się myśleć inaczej, musi odejść. Polska armia liczy około 100 tys. żołnierzy. Jeśli coś wzbudza niepokój u rządzących, to będzie to ulica. Takie sytuacje, jak te dziewczyny, które wyszły z parasolkami. Partia boi się reakcji ulicy, musimy się wszyscy przebudzić.
Możemy liczyć tylko na siebie
Na spotkaniu pojawił się również temat emerytur w kontekście tzw. ustawy dezubekizacyjnej (pierwsze obniżenie stawek nastąpiło w 2009 roku). W grudniu 2016 roku posłowie zdecydowali, aby najniższa emerytura dla wojskowych, którzy zaczynali służbę w PRL wynosiła 2 tys. 52 zł brutto. Dukaczewski uznał zasady za zbyt restrykcyjne. - Znam wojskowego, który przepracował w PRL jeden dzień, kolejne 26 lat służył już w armii Trzeciej RP. Wśród osób objętych ustawą są ludzie, którzy nie mieli żadnego wpływu na to, jaka ta Polska wówczas była. My się z naszej umowy z państwem wywiązaliśmy, państwo nie. Przygotowuje się kolejne przepisy o obniżaniu stopni wojskowych. Ktoś będzie uznaniowo rozstrzygał, kto jest godny stopnia, który mu przyznano. Wystarczy źle powiedzieć o ministrze w wywiadzie telewizyjnym – stwierdził.
Już w grudniu 2016 roku pojawiła się informacja o konsultowanym projekcie ustawy dotyczącym możliwości pozbawienia stopnia wojskowego żołnierzy niebędących już w czynnej służbie (także pośmiertnie). Wskazano na trzy przypadki: po pierwsze na popełnienie czynu świadczącego o „utracie wymaganych wartości moralnych”, po drugie na służbę „na rzecz totalitarnego państwa w okresie od 22 lipca 1944 do 31 sierpnia 1990 roku” w wojskowych instytucjach i formacjach podległych MON, jeżeli żołnierza pozbawiono przywilejów emerytalno-rentowych oraz po trzecie na „dokonanie czynu uwłaczającego godności posiadanego stopnia wojskowego, podważających tym samym wierność RP”. O pozbawieniu stopnia generalskiego i admiralskiego decydowałby prezydent na wniosek szefa MON, w przypadkach niższych stopni decyzja należałaby już do ministra obrony.
Co więc mają zrobić emerytowani funkcjonariusze służący w jednostkach podległych Służbie Bezpieczeństwa zaczynający pracę między 22 lipca 1944 a 31 lipca 1990 r? - Mogą liczyć tylko na siebie – odparł generał. - Są deklaracje od polityków, że wraz ze zmianą władzy ustawa zostanie zmieniona, będą projekty nowej ustawy albo się tą znowelizuje. Jednak przy tym składzie sejmu nie da się tego przeprowadzić.
Sprawą zajmuje się Federacja Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP. Zbierają informacje o różnych przypadkach, aby kilka dobrze udokumentowanych wysłać do Strasburga albo Luksemburga. Jednocześnie dodawał: - Dla rządzącej partii zewnętrzne opinie nie mają znaczenia, skoro wybory wygrywa się w Polsce. Nie możemy liczyć na Trybunał Konstytucyjny, chociaż uważamy, że te przepisy są niekonstytucyjne. Nie ma żadnej komórki w IPN, aby prześledzić drogę wojskowych, wnioski są odkładane. Ci ludzie pełnili niełatwą służbę, bronili kraju, narażając życie i zdrowie na misjach, często nie mają rodziny, aby ożenić się potrzebowali zgody dowódcy. A przecież to wszystkie służby mundurowe podległe MSW, także służba więzienna. 70 proc. żołnierzy z jednostki GROM jest z Dziwnowa z batalionu szturmowego. Zabiegamy o zdefiniowanie pojęcia totalitarnego państwa.
Obniżka wysokości emerytur, rent rodzinnych oraz z tytułu niezdolności do służby odnosi się do byłych funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu, Państwowej Straży Pożarnej i Służby Więziennej oraz ich rodzin. Niższe emerytury od października mają otrzymać osoby zatrudnione m.in. w urzędach paszportowych, w Biurze Ochrony Rządu, w ochronie Elektrowni Jądrowej w Żarnowcu lub odpowiedzialne za szkolnictwo w SB. Obniżka świadczeń dotyczy także kadry naukowo-dydaktycznej oraz naukowo-technicznej oraz studentów Wyższej Szkoły Oficerskiej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Legionowie. Poza emeryturą, niższe mają być renty rodzinne wypłacane dzieciom i wdowom.
