Sojusz Lewicy Demokratycznej postanowił włożyć kij w mrowisko, aby wywołać szerszą dyskusję. Specjalnie na piątek przygotował zestawienie kilku plansz ze zdjęciem stacji paliw PKN Orlen z horrendalnie drogim paliwem, związkowcami jadącymi protestować do stolicy, dymiącymi kominami i jednym skunksem. – Płocczanie zasługują na więcej – mówią politycy tej partii.
SLD liczy na rozpoczęcie szerszej dyskusji w trochę inny niż tradycyjny sposób. Plansze, które stanęły w piątek na Starym Rynku mają zostać dostarczone już niebawem do Orlenu z okazji jubileuszu 50–lecia koncernu.
– Ten zakład kiedyś pompował gospodarczo Płock, dawał mu rozwojowego kopa, aż zjechały się tabuny menadżerów z Warszawy i wszyscy nagle zaczęli zapominać, że stworzyli go płocczanie. Mój ojciec przepracował w nim prawie całe dorosłe życie – pozwolił sobie na małe wprowadzenie do tej nietypowej wystawy Arkadiusz Iwaniak, której poszczególne części stopniowo odkrywał przez zgromadzonymi dziennikarzami.
Każdą planszę ze zdjęciem omawiał z osobna. W sumie stanęło ich dziesięć. Na pierwszej protestujący związkowcy, których „w Płocku nikt nie słucha”, dalej znalazł się wiadukt sfinansowany z kredytów dla przejazdu cystern należących do PKN Orlen, młodzi szukający pracy, znana piosenkarka, na której występ zabrakło funduszy, dymiące kominy, dziurawe drogi, pozostawienie piłkarzy nożnych bez sponsora (dziś koncern przerzuca się na sponsoring sportów motorowych, wspiera siatkarzy, ale dlaczego Orlen nie organizuje biegu w Płocku, tylko w Warszawie? – nie potrafili zrozumieć członkowie SLD), stacja paliw z najdroższym paliwem („wszyscy się podśmiewają, że mamy najświeższe”), a na koniec jeden skunks z dopiskiem „moje miasto wyczuwam na kilometr” (badania powietrza są nierzetelne, zostaje za to smród i widok kominów, jak sądzi Iwaniak).
Na każdej fotografii powtarzająca się sentencja „Orlen jest w Płocku”. Ten sam Orlen, który powinien ich zdaniem więcej pomagać miastu, samodzielnie sfinansować drogą aparaturę dla Szpitala św. Trójcy, zatrudniać młodych i wykształconych płocczan, więcej łożyć na rozwój sportu, dołożyć się do budowanej obwodnicy (nawet samodzielnie sfinansować odcinek od ul. Bielskiej do Długiej).
– Przy okazji 50-lecia bezczelnie pokazuje się nam plac zabaw za 900 tys. zł, to drobiazg dla takiego giganta – oburzał się Wojciech Hetkowski. – Niech to lepiej będzie wiadukt czy program opieki zdrowotnej. Dlaczego sprzedano Orlen Medicę? Dziś to firma komercyjna, gdzie zdrowie płocczan jest czymś kompletnie drugoplanowym. Orlen wstydzi się płockiego sportu, zostawia nam tylko rozjeżdżone drogi i problemy zdrowotne.
Co dalej? Tu Arkadiusz Iwaniak zadeklarował wyjście na ulicę. – Jeśli będzie trzeba, wszyscy musimy się zmobilizować, także ponad podziałami politycznymi.
Poprzez protest płocczanie mieliby wpłynąć na premier Ewę Kopacz, aby doprowadzić do zmiany obecnego zarządu Orlenu jeszcze przed przyszłorocznymi wyborami do parlamentu. – My nie oczekujemy gór złota, ale uczciwego i poważnego traktowania – dodawał Hetkowski.
W ostateczności Iwaniak zostawił jedną furtkę. – Zablokujmy Orlen, bo jest to wykonalne. Przepuścimy wyłącznie płocczan, którzy przyjdą na swoją zmianę do pracy.
Gdyby jednak ktoś całą akcję odczytał jako element kampanii wyborczej tuz przed wyborami samorządowymi, myli się, jak asekuracyjnie zaznaczali członkowie Sojuszu. - To nie żadna kampania, ale konsekwentne podnoszenie tematu, chociaż faktycznie przy wyborach jest on nośny i dobrze się sprzedaje – akcentował Iwaniak.
Fot. Portal Płock
