reklama

Dwa pożary blisko siebie. Podpalenie?[FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Dwa pożary blisko siebie. Podpalenie?[FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPłomienie pojawiły się najpierw w pustostanie w Borowiczkach, a niedługo później słup ognia niczym pochodnię z kominów petrochemii zobaczyli mieszkańcy pobliskich Borowiczek-Pieniek. Akcja gaśnicza trwała do późnej nocy.

Płomienie pojawiły się najpierw w pustostanie w Borowiczkach, a niedługo później słup ognia niczym pochodnię z kominów petrochemii zobaczyli mieszkańcy pobliskich Borowiczek-Pieniek.  Akcja gaśnicza trwała do późnej nocy.

Około 20.30 nad płockimi Borowiczkami pojawił się czarny dym.  - Z informacji, które uzyskał dyżurny wynika, że pożar objął pustostan na skrzyżowaniu Zarzecznej z ulicą Korczaka - mówił nam rzecznik płockiej straży pożarnej Edward Mysera. - Nie mamy na razie sygnałów, by  w pustostanie odnaleziono osoby poszkodowane.

Gdy strażacy przyjechali na miejsce, w płomieniach stał już cały drewniany budynek. Pustostan spłonął doszczętnie. - Na miejsce zadysponowano dwa samochody gaśnicze - dodaje Edward Mysera.

Ale już chwilę później   strażacy musieli się rozdzielić - dostali sygnał o kolejnym pożarze, tym razem tuż przy granicy Płocka i Słupna. Jeden zastęp przez kilka godzin gasił więc pożar w pustostanie, drugi - palące się składowisko za niezamieszkałym domem jednorodzinnym w Borowiczkach-Pieńkach w gminie Słupno.  Ale tu nie wystarczył jeden zastęp, dość szybko wezwano posiłki.

Lotem błyskawicy Borowiczki obiegła wieść o tym, że mogło to być podpalenie. Strażacy jak zwykle w takich wypadkach zalecają wstrzymanie się z opiniami do czasu, aż policyjne postępowanie wskaże przyczyny pożaru.

- Rzeczywiście, ogień pojawił się bardzo gwałtownie, po prostu buchnął w górę niczym pochodnia petrochemii - relacjonował nam jeden z mieszkańców. - Potem przez długi czas słychać było serię odgłosów przypominających wybuchy, tak jakby paliły się tam jakieś puszki po farbach i inne śmiecie.

Pożar nie objął wprawdzie domu na posesji, ale spaliły się zgromadzone na przydomowym składowisku przedmioty, drewno, materiały łatwopalne, łącznie ze składowanym tam eternitem. Gdy tylko strażakom udawało się ugasić płomienie, spod zwęglonych rzeczy, wypełzały kolejne tlące się języki ognia.

Na szczęście płomienie nie zdołały rozprzestrzenić się na okoliczne domostwa i bardzo gęsty las, który znajduje się dosłownie tuż obok. - Mało brakowało, nawet nie chcemy myśleć, co by było, gdyby zerwał się wiatr - mówią mieszkańcy. - Las jest suchy jak pieprz, natychmiast by się zajął.

Kilkoro  z nich co jakiś czas obchodziło najbliższy skraj lasu, sprawdzając, czy jakaś iskra nie zaprószyła ognia, byli też tacy, którzy na wszelki wypadek polewali dachy swoich domów wodą. Wszystko w egipskich ciemnościach, bo ulica nie miała prądu.

Akcja gaśnicza w obu miejscach trwała do późnej nocy. Przyczyny pożaru ma wyjaśnić policja.

- Nie odebraliśmy sygnałów, by przy Zarzecznej mogło dojść do podpalenia, natomiast rzeczywiście w Borowiczkach Pieńkach wstępne ustalenia wskazują, że taki scenariusz nie jest wykluczony - dość ostrożnie o przyczynach pożaru mówi rzecznik płockiej policji, Krzysztof Piasek. - Właściciel oszacował straty na ok. 40 tys. zł.

Rzecznik straży pożarnej podaje, że strażacy zakończyli dogaszanie pożaru parę minut po 2.00 w nocy. W akcji gaśniczej w gminie Słupno brało udział 27 strażaków z Państwowej Straży Pożarnej i ochotniczych straży pożarnych.

Fot. Portal Płock

Więcej zdjęć w naszej galerii

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE