reklama

Dramat w rodzinie zastępczej. Uciekli...

Opublikowano:
Autor:

Dramat w rodzinie zastępczej. Uciekli... - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościOd kiedy uciekli od nadużywającego alkoholu wujostwa, 20-latka, jej brat i siostra nie mają własnego dachu nad głową, tułają się po stancjach. Uczą po nocach, w dzień szukając prac dorywczych. Marzą o bezpiecznym, ciepłym kącie. Tylko tyle.

Od kiedy uciekli od nadużywającego alkoholu wujostwa, 20-latka, jej brat i siostra nie mają własnego dachu nad głową, tułają się po stancjach. Uczą po nocach, w dzień szukając prac dorywczych. Marzą o bezpiecznym, ciepłym kącie. Tylko tyle.

Gdy 20-latka miała trzy lata, jej rodzinę zostawił ojciec. Dzieci zostały same z matką. Ta jednak zmarła po ciężkiej chorobie w 2005 roku. Dziewczyna oraz jej brat i siostra zamieszkali w Płocku wraz z ciotką, wujem i ich dziećmi oraz chorym dziadkiem, wymagającym stałej opieki (w 2009 roku dziadek zmarł). To był moment, gdy życie trojga dzieci zamieniło się w prawdziwe piekło. – Ciotka alkoholiczka i wuj, który również nie odmawiał sobie picia alkoholu, traktowali nas jak zło konieczne. Dziś wiem, że zaopiekowali się nami wyłącznie dla pieniędzy, które dostawali od państwa za nasze utrzymanie – wspomina Monika trudny czas mieszkania u wujostwa. – Zamiast ciepłej strawy mieliśmy szantaż, odór alkoholowy, twardą podłogę do spania. A do tego wszystkiego przemoc fizyczną i psychiczną. Jeśli chcieliśmy coś zjeść, musieliśmy to sobie ugotować sami.

Ciotka z wujem wysługiwali się rodzeństwem w różnych domowych pracach. A kiedy okazywało się, że dzieci zrobiły coś nie tak, jak powinny, musiały liczyć się z karami cielesnymi. Często były szantażowane oddaniem do domu dziecka. – Byłam wówczas za mała i nie potrafiłam szukać pomocy. A kiedy nieco podrosłam, zostałam u progu tego piekła, by chronić swe rodzeństwo przed „rodziną zastępczą” – słowa dziewczyny są pełne goryczy. – Dorastaliśmy, wegetując w koszmarnych warunkach.

Płocczanka starała się przygotowywać jak najlepiej do każdej lekcji, aby dostawać jak najlepsze stopnie. Wiedziała, że jeśli uda się jej dostać stypendium naukowe, będzie mogła kupić ubrania i dodatkowe jedzenie dla siebie, siostry i brata. – Ciotka z wujem oszczędzali na naszym jedzeniu i ubraniach. Jeśli coś nam kupowali, były to zawsze stare, zniszczone i niedopasowane rozmiarem rzeczy.

Brat dziewczyny „czułą” opiekę wujostwa przypłacić poważnymi problemami zdrowotnymi. Oczywiście, na tle nerwowym. – Zamiast poczucia bezpieczeństwa zapewniono nam strach, cierpienie i obawę, co przyniesie nam następny dzień – nie ukrywa 20-latka.

Wydawało się, że koszmar trojga rodzeństwa może trwać niemalże bez końca. Okazało się jednak, że znaleźli się obcy ludzie, którzy postanowili wyciągnąć pomocną dłoń do rodzeństwa. W czerwcu 2012 roku trójka rodzeństwa zdecydowała się na desperacki krok, jakim była ucieczka od wujostwa. Mieli wprawdzie zapewnione schronienie, ale jedynie czasowe. – Odkąd uciekliśmy od wujostwa, tułamy się po stancjach. Jesteśmy młodymi ludźmi, dlatego właściciele mieszkań niechętnie zgadzają się na wynajem – wyznaje. – Jeśli nawet się udaje, to na krótko.

Młoda kobieta ma zaledwie 20 lat, ale nie ukrywa, że intensywne życie mocno już dało się jej we znaki. Marzy o tym, aby odpocząć od zmartwień, od trosk, od zastanawiania się, gdzie znajdzie kąt do spania dla siebie i rodziny. – Nie tracę nadziei, że w końcu znajdziemy bezpieczny dom. Chcemy się uczyć i mieszkać jak pełnowartościowi mieszkańcy Płocka – tłumaczy. – Środki finansowe, które mam do dyspozycji (zapomoga MOPS i uczelniane stypendium dziewczyny, którego w wakacje nie ma – przyp. red.) wystarczają na najskromniejsze zaspokojenie podstawowych potrzeb.

Najpoważniejszy problem to opłaty za wynajmowanie mieszkania. Aby zdobyć 850 złotych miesięcznie na ten cel, dzieci starają się znajdować różne dorywcze zajęcia. Nie mają przez to czasu na naukę, na rozwijanie swoich zainteresowań. Często uczą się nocami. Siostra dziewczyny gra w koszykówkę, brat jest zafascynowany piłką ręczną. Marzy również o studiowaniu budownictwa na Politechnice Warszawskiej. – Czujemy się jak ludzie gorszej kategorii. Zaczęło się od odejścia ojca. Później były śmierć mamy i rodzina zastępcza, która w rzeczywistości tylko nas krzywdziła – wylicza płocczanka. – Nikomu nie zrobiliśmy krzywdy, dlatego nie chcemy być traktowani jak margines społeczny, jak dzieci niechciane.

Młoda kobieta i jej rodzeństwo mają tylko siebie. Nie mają mieszkania, nie mają stałego meldunku, pozostają na łasce ludzi dobrej woli, którzy wynajmują im kąt. Ich największe marzenie to lokal kwaterunkowy, w którym mogliby odnaleźć upragnioną ciszę, spokój, bezpieczeństwo i własny kąt do nauki. Chcą zapomnieć wreszcie o krzywdzie, jaka spotyka ich od tak wielu lat. Marzą, aby nie oglądać już pijanych, agresywnych ludzi, dla których przemoc jest codziennością. – Błagamy tylko o dach nad głową, o własną łazienkę, ciepłą wodę, o nasze miejsce, gdzie w pełni szczęścia będziemy mogli ugotować obiad, cieszyć się ciepłem nie tylko naszych młodych serc, o nasz spokojny mały świat. Świat, który odebrał nam los – emocjonalnie kończy Monika.

Troje młodych ludzi zasługuje, aby im pomóc. Są zdeterminowani, aby normalnie żyć, będąc w pełni wartościową częścią społeczeństwa. Aby mogli jakoś przetrwać, liczy się dla nich każdy grosz. Dlatego o pomoc finansową dziewczyny, jej siostry i brata, prosimy wszystkich ludzi dobrej woli w imieniu opiekującej się nimi Fundacji "Portal FM – Pomagamy Dzieciom". Przyda im się każda złotówka. Wpłat prosimy dokonywać na konto Fundacji Portal FM  PKO BP II odz w Płocku  95102039740000530202455939  z dopiskiem "Pomoc dla Moniki".
 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE