Frekwencja wyborcza była dość duża i w zasadzie od pierwszych pomiarów było widać, że jest szansa na rekord. Ostatecznie do urn poszło ponad 60 proc. uprawnionych do głosowania Polaków. Jak wytłumaczyć taki wynik?
Od pierwszych pomiarów o 12:00 frekwencja wyglądała nieźle - w Płocku było to prawie 20 proc. O 17:00 głos do urny wrzuciło już ponad 47 proc. płocczan. Jak wytłumaczyć takie zainteresowanie wyborami?
- Widoczna jest bardzo duża mobilizacja jednego i drugiego elektoratu. Co ciekawe, wieś jest bardzo mocno zmobilizowana względem wyborów sprzed czterech lat. Mobilizacja wynikająca z rywalizacji dwóch stron powoduje, że frekwencja może być rekordowa - mówił około 18:00 w rozmowie z nami dr Arkadiusz Lewandowski, politolog z Mazowieckiej Uczelni Publicznej.
Co miało wpływ na to, że Polacy chętnie zagłosowali? Jako jedną z przyczyn dr Lewandowski wskazuje ładną pogodę.
- Rzadko się o tym wspomina, ale dobra aura pogodowa sprawia, że łatwiej nam wyjść z domu i przy okazji spaceru zajrzeć do lokalu komisji wyborczej. W deszczu komfort głosowania jest oczywiście mniejszy.
W Płocku znaleziono kartę do głosowania. Dr Lewandowski uważa jednak, że wybory parlamentarne są prowadzone na zbyt dużą skalę, żeby taki zjawisko było powszechne.
- W wyborach parlamentarnych jest o wiele trudniej z sukcesem kupować głosy, niż w wyborach samorządowych. Skala zjawiska musiałaby być bardzo duża - mówi.
Sondażowa frekwencja w kraju wyniosła 61,1 proc.