Radni dyskutowali na temat „Programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt na terenie Gminy – Miasto Płock w roku 2012”. W poprzednich miesiącach miasto zdobyło od dwóch sponsorów karmę (86 kg suchej i 800 kg mokrej). Można było uzyskać ją w urzędzie. Ale trzeba było najpierw napisać wniosek, na dodatek potwierdzony na przykład przez spółdzielnię mieszkaniową czy Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
- Rozumiem, że konieczność złożenia tych dokumentów była trochę mało komfortowa dla wielu społeczników, osób pomagających, bezinteresownych – mówił prezydent Andrzej Nowakowski. - Ale urząd musiał się zabezpieczyć, by nikt nie wziął karmy dla swojego psa czy kota lub na handel.
Niestety, spółdzielnie mieszkaniowe są bardzo niechętne do współpracy. - Doszło do tego, że Płocka Spółdzielnia Mieszkaniowa poinformowała nas, że na jej terenie nie ma wcale bezdomnych kotów – mówiła podczas sesji urzędniczka z Ratusza, budząc zdziwienie na sali.
- Zaraz zaraz, my tak dokarmiamy te zwierzęta, ale jest jakaś ewidencja kotów w Płocku? - dociekał radny PO Grzegorz Lewicki (na zdjęciu - pierwszy z prawej). - Bo jak ktoś dokarmia na przykład 10 kotów, to może one wcale nie są bezdomne, a są czyjeś? I może właściciel sobie nie życzy, by je dokarmiać?
Ta wypowiedź wzbudziła spore rozbawienie na sali, choć radna Aniela Niedzielak z PSL błyskawicznie stonowała nastroje: - Widzę, że zrobiło się bardzo wesoło, a ja chciałam o rzeczach poważnych – zagaiła, wodząc wzrokiem po sali. - Znam staruszkę, która za ostatnie pieniądze kupuje mięsko dla kotów bezdomnych, robi to z dobrego serca, nigdy nie słyszała o pomocy z Ratusza, bezpłatnej karmie. Czemu nie ma prostej informacji dla takich staruszek? Tylko biurokracja – zaświadczenia, chodzenie i tak dalej.
Prezydent Nowakowski podsumował: - To widzę bardzo twórczy temat, dziękuję wszystkim za te sugestie, zwłaszcza radnemu Lewickiemu.
Radni przyjęli ostatecznie Program, za było 20 z nich, czterech się wstrzymało od głosu.