W trakcie piątkowej konferencji prasowej marszałek Adam Struzik nie tylko krytykował pomysł z podziałem województwa. Odniósł się również do zastoju w realizacji kolejnej nitki obwodnicy, wyboru nowego lidera Polskiego Stronnictwa Ludowego i braku wicemarszałka przez tę partię w sejmie. - To przykre, ale my to przeżyjemy - zapewniał.
Tuż po ostatnich wyborach wydawało się nawet przez chwilę, że Polskie Stronnictwo Ludowe po raz pierwszy znajdzie się poza parlamentem. Nie podzieliło jednak losu Sojuszu Lewicy Demokratycznej i prześlizgnęło się przez wyborczy próg. Doszło jednak do przegrupowania sił. Nowym szefem Polskiego Stronnictwa Ludowego został dotychczasowy minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz, który zastąpił dotychczasowego prezesa, Janusza Piechocińskiego
To nie były wyścigi
- Zdecydowaliśmy o poddaniu partii restrukturyzacji wewnętrznej – wyjaśniał marszałek. - Dominowały dwie opcje, oparcie na klubie parlamentarnym, czyli działaniu w miejscu, gdzie rozgrywa się centralna polityka, bądź na samorządzie. Po długiej dyskusji na Radzie Naczelnej doszliśmy do wniosku, że przychylimy się do tego pierwszego rozwiązania. Świadomie powierzymy przywództwo młodemu politykowi, któremu jednocześnie nie brakuje doświadczenia, aby wzmocnić Stronnictwo przed kongresem na jesieni 2016 roku. Nie doszło do wewnętrznej rywalizacji czy wyścigów.
Przykre, ale do przeżycia
Struzik przypominał, że przez ostatnie 25 lat każdy klub parlamentarny miał swojego wicemarszałka. Po ostatnich wyborach, kiedy to Prawo i Sprawiedliwość uzyskało dominującą ilość mandatów (235), dwóch nowych wicemarszałków wyłoniono właśnie z tej partii: Joachmia Brudzińskiego i Mariana Terleckiego (na marszałka wybrano Marka Kuchciński z PiS). Pozostała trójka wywodzi się z Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej i Kukiz'15. Tylko PSL nie ma swojego przedstawiciela w prezydium sejmu po tym, jak przepadł ich pomysł, aby wicemarszałków było siedmiu.
- PiS zapełnił sobie tym samym pełną kontrolę – sądził samorządowiec. - Może i jesteśmy najmniejszym klubem, ale jednak klubem (PSL zdobyło 16 mandatów poselskich i jeden senatorski). Doszło do odstępstwa w zwyczajach parlamentarnych. Sprawa jest dla nas przykra, ale do przeżycia.
Co z płocką obwodnicą?
Środki na kolejny fragment wewnęrznej obwodnicy miały pochodzić z tzw. Regionalnego Instrumentu Terytorialnego, ułatwiającego pozyskanie unijnej dotacji. Wydawało się, że sprawa obiecywanej budowy jest już niemal pewna, miasto tylko czeka na zielone światło od marszałka, aby ruszyć z inwestycją. Zgodnie z zapowiedziami cały projekt powinien być gotowy do 2018 roku. A jednak...
- W ramach RIT przyznajemy środki na budowę dróg w obrębie miasta – mówił Struzik na piątkowej konferencji w płockiej delegaturze Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego. - W umowie partnerstwa znalazł się zapis, który nie może doczekać się na interpretacje urzędników. Zgodnie z nim tego rodzaju drogi muszą łączyć się z transeuropejską siecią transportową TEN-T – tymczasem Płock obok takiej nie leży. Aby nie było tak pesymistycznie, dodał, że postara się poruszyć sprawę na szczeblu rządowym. Sądził, że szansa na środki nastąpi najwcześniej na początku przyszłego roku.
Czytaj też:
Fot. Karolina Burzyńska/Portal Płock
