reklama

Chyba jestem wyjątkiem. Lubię jesień

Opublikowano:
Autor:

Chyba jestem wyjątkiem. Lubię jesień - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościTrwa ta mniej optymistyczna część roku, kiedy dzień staje się coraz krótszy, dopada zniechęcenie. A są jakieś dobre strony jesieni?

Trwa ta mniej optymistyczna część roku, kiedy dzień staje się coraz krótszy, dopada zniechęcenie. A są jakieś dobre strony jesieni?

Początek jesieni już dawno za nami, liście od dawna suszą się na ulicy. Drzewo, które widzę każdego dnia z okna mojego mieszkania, straciło już 2/3 wszystkich liści, a te najbardziej uparte są już żółto-zielone. Właśnie pochyla się mocno na wietrze, rozszarpywane na wszystkie strony, a te jego drobne listki szeleszczą i szeleszczą. I ja to lubię.

„Jesień idzie przez park”, śpiewał dawniej „nieśmiertelny” Krzysztof Klenczon. To nic, że w ostatnią sobotę jeszcze chodziliśmy w koszulkach na ramiączka, natomiast ledwie dzień później w płaszczykach przypominających koc i kaloszach. W dodatku wsparci długim parasolem. Wolę myśleć, że z każdym tak cudnie kolorowym liściem ta jesień puszcza do nas oczko. Może czasem bardziej melancholijne, a kiedy nadchodzi plucha, bardziej smutnawo, ale to także posiada swój urok. Te wielkie pagórki z liści do porozrzucania albo pojedyncze sztuki do pozbierania. Tak, zbieram czasem liście i kasztany, pomimo dziwacznych spojrzeń, jakby przyłapał mnie ktoś na gorącym uczynku. Te drugie można włożyć do łóżka (ale tylko ze dwa lub trzy, podobno mają właściwości energetyczne i pomagają na sen), natomiast z liści najpierw układam kolorowy dywan, później segreguję i robię z nich różany bukiet do wazonu.

Pewnie, że jesienią zdarzają się dni lepsze, jak i gorsze, kiedy pogoda pozostawia wiele do życzenia. Nic tylko wtedy usiąść, zaszyć się na wygodnej kanapie z kubkiem ukochanej herbaty, kawy lub gorącej czekolady. Koniecznie z poduchą, ponieważ energii w nas dokładnie tyle, ile wymaga skorzystanie z czegoś miękkiego, żeby zapaść w przyjemny sen.  Dopadnie nas podła zmora, ta cała jesienna deprecha, która obarczamy winą za gorszy nastrój i brak humoru.

A gdyby tak, na przekór wszystkiemu, założyć ciepły sweter, kurtkę i wyjść na spacer. Może pobiegać z psem, a jeszcze lepiej wyruszyć z kimś, z kim dałoby się nawiązać ciekawą rozmowę. Ważne, aby się ruszać (opcjonalnie potańczyć) i przebywać jak najwięcej na świeżym powietrzu. Dodatkowym bonusem może być spadek wagi. To, że skończyło się lato, nie oznacza także, że musimy od razu rezygnować ze wszystkiego, z czym się nam ono kojarzy. Wystarczy założyć na siebie ubrania w żywych kolorach (byle nie czarne) lub zjeść jakiś egzotyczny owoc, wspominając przygody z ostatnich wakacji. Ponadto jesienią warto wygospodarować czas na hobby, zacząć robić zdjęcia, nadrobić zaległości w lekturze albo zwyczajnie porobić długo odkładane porządki w domu z taką starannością, że nawet „perfekcyjna pani domu” złożyłaby szczere gratulacje.

Na koniec pamiętajmy, że jesienna deprecha nie dopadnie tego, kto lubi myśleć pozytywnie. Czasem wystarczy tylko przytulić się do ukochanej osoby, a wszystko inne staje się mniej ważne.

A Wy? Jakie macie sposoby na jesienne dni?

[POGODA]1510512437449[/POGODA]

Fot. Karolina Burzyńska / Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE