To jedna z większych inwestycji w płockim zoo i zarazem kolejna duża atrakcja. Dzieci z ciekawością przyklejały nosy do szyby, żeby tylko zobaczyć moment wyjścia tygrysa syberyjskiego na nowiutki wybieg. Po sąsiedzku lokum znalazła pantera śnieżna, ale ta... nawet jednej łapy nie wystawiła na zewnątrz.
Wybieg dla panter śnieżnych i tygrysów syberyjskich znalazł się na trasie zimowego zwiedzania w Ogrodzie Zoologicznym. Własnie doczekał się lokatorów.
Już z daleka widać, kto zamieszkuje te całkiem przestronne, położone od wschodniej strony ogrodu, zaaranżowane mieszkanka, a to dzięki wizerunkom dwóch drapieżnych kotów. W środku już wszystko urządzono, aby przypominało leśne warunki z drzewami iglastymi, głazami i pniami. Po przejściu do zadaszonej wnęki dla zwiedzających znajdziemy stosowne informacje i ciekawostki związane ze zwierzętami wypisane na drewnianych tabliczkach przypominających kocie głowy.
Jak zapewniał w czwartek dyrektor ogrodu, Krzysztof Kelman, szyby umieszczone w ogrodzeniu są bardzo mocne, a same mury powinny mieć co najmniej 4,5 metra wysokości. Latem pojawią się ławki i nowi sąsiedzi w postaci kangurów. Na razie jednak dotarł inny transport sfinansowany przez Orlen. Odpowiadała za niego firma holenderska.
- Zwierzęta przywożono pojedynczo w klatkach – opowiadał dyrektor zoo o nowych nabytkach. To równolatki. - Tygrys jest półtorarocznym samcem. Dotarł do nas z Holandii i waży już 105 kg. Z kolei pantera śnieżna przyjechała do Płocka z zoo w Zurychu. Za kilka dni dołączy do niej kolejna pantera śnieżna z ogrodu zoologicznego w Anglii.
W momencie wyjścia tygrysa dzieci aż piszczały z uciechy. Szyba tak mocno zaparowała, że przez chwilę ciężko było cokolwiek zobaczyć. Drapieżnik wyszedł powolutku, obszedł włości i ułożył się wygodnie na legowisku. Niestety, najwyraźniej chciał więcej prywatności – o ile jest to możliwe w takim miejscu – bo ułożył się akurat za krzakami. Nie lepsza okazała się pantera śnieżna, która kazała na siebie czekać i czekać. - Jest bardzo płochliwa – tłumaczył dyrektor zoo. Jedynym wyjściem było wciśnięcie się w kolejkę przed kratami w niewielkim pomieszczeniu przylegającym do wybiegu, w którym pantera leżała sobie spokojnie i świdrowała ciekawskich wzrokiem. Na wybieg nie wyszła.
Z ciekawostek warto dodać, że znacznie większą powierzchnię zarezerwowano dla tygrysów. W pewnym momencie samicę trzeba oddzielić od samca, a to ze względu na bardziej rozwiniętą skłonność do agresji.
Po powitaniu zwierząt zainaugurowano trasę zimowego zwiedzania. - Przecież nie chcemy, żeby ogród zimą zasypiał – zapraszał na spacer prezydent Andrzej Nowakowski. Spotkała go niespodzianka. Został uhonorowany tytułem opiekuna zwierząt i koszulką z logiem ogrodu.
Na trasie znalazło się jedenaście miejsc oznaczonych tabliczkami z płatkami śniegu. Mieszkają w nich gatunki, dla których śnieg i zimna aura są czymś naturalnym. Wędrówkę zaczynamy od danieli, odwiedzamy m. in. wolierę dla żurawi mandżurskich, renifery, orłana, nasze nowe drapieżniki, makaka japońskiego, fokę szarą i sowę śnieżną. Mapkę z trasą dostaniemy w kasie z biletami. Wędrówka zakończyła się w Pawilonie Herpetarium, gdzie zaprezentowano nowe wybiegi na zdjęciach z drona. Na ręku u prezydenta plątał się nawet pewien pasażer na gapę, karaczan z jednej z ekspozycji.
Wybiegi dla panter i tygrysów kosztowały blisko milion złotych. Niemal połowa kwoty pochodziła z dofinansowania z Unii Europejskiej. Dodajmy, że przy okazji obok powstały także toalety dla zwiedzających.
Więcej zdjęć w galerii:
