Chociaż pogoda nie jest sprzyjająca, pole namiotowe na Sobótce jest zapełnione już niemal w stu procentach. Jednak wejście na nie wcale nie jest proste. Wcześniej bowiem należy się zarejestrować i przejść dokładną kontrolę. Nie można wnosić ze sobą niebezpiecznych narzędzi, a przede wszystkim alkoholu i wszelkich środków odurzających. – Mam narkotyki i kilka flaszek alkoholu – odpowiedział pewien „dowcipniś” na pytanie, co znajduje się w jego podręcznym bagażu. I już kilka sekund później musiał wypakować wszystko na ziemię.
Większość osób poddaje się jednak kontroli ze spokojem, doskonale rozumiejąc, że takie są wymogi organizatorów i nie da się ich „obejść” w żaden sposób. Przy drodze wiodącej w stronę sceny i pola namiotowego powoli rozbijają się stoiska, na których można kupić niemal wszystko, co kojarzyć się może z festiwalem. Są więc oficjalne gadżety Reggaelandu – koszulki, torby i inne drobiazgi, są ubrania „rodem z Jamajki”, wydawnictwa muzyczne (w tym całkiem sporo płyt winylowych), jedzenie napoje i inne.
Organizatorzy tegorocznej edycji festiwalu zadbali niemal o wszystko, co było w ich mocy. Nie byli w stanie zapewnić fanom jamajskiej muzyki tylko dobrej pogody. – Miałam nadzieję, że aż do niedzieli będzie świeciło słońce, a tymczasem już dzisiaj deszcz przemoczył mnie do suchej nitki – mówiła dziewczyna szykująca się do kontroli przed wejściem na pole namiotowe. – Oby ten deszcz więcej już nie padał.
Niestety - jak podawaliśmy wczoraj, synoptycy nie mają dla festiwalowiczów dobrych wieści, czytaj:
Fot. Konrad Swat i Tomasz Paszkiewicz / Portal Płock
