W ubiegłym tygodniu nauczyciele trzech szkół specjalnych zostali poinformowani o przymiarkach Ratusza dotyczących połączenia placówek. Zarówno oni, jak i rodzice niepełnosprawnych dzieci, są zdecydowanie na nie.
Jak w ub. tygodniu usłyszeli od dyrektorów szkół nauczyciele, pomysł zakłada połączenie trzech płockich szkół specjalnych, czyli Zespołu Szkół Specjalnych nr 7 przy Kossobudzkiego, Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 1 przy Gradowskiego i Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 2 przy Lasockiego w jedną placówkę, zarządzaną przez jednego dyrektora. Specjaliści różnych dziedzin mieliby być dostępni dla uczniów ze wszystkich placówek objętych fuzją.
Mimo że we wszystkich trzech szkołach uczą się dzieci potrzebujące specjalnego toku nauki, nie są to bynajmniej placówki, które niczym się nie różnią i mogłyby ze sobą konkurować. Na przykład przy Lasockiego funkcjonuje szkoła zawodowa, przy Kossobudzkiego - podstawówka i gimnazjum dla dzieci upośledzonych w stopniu umiarkowanym i znacznym, a przy Gradowskiego - podstawówka, internat, gimnazjum i grupy dla dzieci z najgłębszym upośledzeniem ze sprzężeniami.
- Różnimy się m.in. poziomami nauczania i stopniem niepełnosprawności naszych uczniów - podkreślają nauczyciele. -Radzimy sobie sami i patrząc po wynikach uczniów - chyba nieźle nam to wychodzi!
Na przykład przy Gradowskiego - przekonują pedagodzy z SOSW nr 1 - nie ma problemu z brakiem specjalistów, dzieci mają wszystkie potrzebne zajęcia - indywidualne, grupowe, lekcyjne, dostosowane do stopnia i rodzaju ich niepełnosprawności. Szkoła od lat nie ma najmniejszego problemu z naborem. - Podobnie jest też w innych szkołach - zapewniają.
Najważniejsze jest jednak to, że nikt tak naprawdę nie wie, po co w ogóle miałyby być te zmiany. - Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze - konkludują i mówią ostro: - Bo na pewno nie o dobro dzieci czy nauczycieli.
Ich zdaniem, to uczniowie najbardziej ucierpią na ewentualnej fuzji szkół, choć nie bez znaczenia są też oczywiście dalsze losy pracujących w szkołach pedagogów. Za kompletnie nietrafiony uznają przede wszystkim argument o „większej dostępności specjalistów”. Po pierwsze - zapewniają, specjaliści w szkołach są. Po drugie, w przypadku uczniów szkół specjalnych zmiany pedagogów to nie najlepsze wyjście. - Wielu z nas reaguje na zmiany sporym stresem, a w przypadku dzieci niepełnosprawnych, zwłaszcza z głęboką niepełnosprawnością, ten stres jest odczuwany jeszcze mocniej - przekonują. - Nasi uczniowie nie są w stanie tak szybko zaakceptować nowych terapeutów czy nauczycieli jak zdrowe dzieci, dla których to też przecież czasami nie jest łatwe. Przyzwyczajają się do pomieszczeń metod, do kolegów np. w klasach życia, a przede wszystkim do ludzi.
Za kompletnie nietrafiony uznają też przekazywany z ust do ust argument o tym, że połączenie szkół stworzy możliwość korzystania przez większą liczbę uczniów z powstającego przy SOSW nr 2 na Lasockiego Płockiego Centrum Terapeutyczno-Rehabilitacyjnego. - Przecież to projekt, który wygrał w drugiej edycji Budżetu Obywatelskiego i z założenia miał służyć wszystkim potrzebującym dzieciom - przypominają.
W poniedziałek przed południem zapytaliśmy w Ratuszu o szczegóły związane z planowanym połączeniem szkół specjalnych, m.in. czemu ma służyć, czyj to pomysł, kiedy miałby wejść w życie, czy konsultowano się ze szkołami w tej sprawie i czy opinia będzie brana pod uwagę. Na nasze pytania Ratusz ma odpowiedzieć jednak dopiero jutro, w środę.
