reklama

Chcą likwidacji straży miejskiej. Słusznie?

Opublikowano:
Autor:

Chcą likwidacji straży miejskiej. Słusznie? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPomysł nie jest nowy, ale tym razem zaczyna chyba nabierać rumieńców, bo na ulicach pojawiły się nawet bilbordy zachęcające do przeprowadzenia referendum w tej sprawie. Co konkretnie grupa płocczan ma do zarzucenia municypalnym? I co zrobić z 50 tysiącami różnych spraw, które z pewnością nie znikną wraz z odwołaniem straży miejskiej?

Pomysł nie jest nowy, ale tym razem zaczyna chyba nabierać rumieńców, bo na ulicach pojawiły się nawet bilbordy zachęcające do przeprowadzenia referendum w tej sprawie. Co konkretnie grupa płocczan ma do zarzucenia municypalnym? I co zrobić z 50 tysiącami różnych spraw, które z pewnością nie znikną wraz z odwołaniem straży miejskiej?

O inicjatywie rozmawialiśmy z Markiem Tucholskim, który razem z grupą płocczan chce przeprowadzić referendum w sprawie likwidacji straży miejskiej. Dodajmy od razu, że pomysł nie jest nowy, nawet w Płocku. Jak w styczniu ub. roku pisała płocka Gazeta Wyborcza, już wówczas Rafał Krupa, mieszkaniec Gór, żywiący zresztą osobistą niechęć do strażników miejskich za to, jak potraktowali jego syna, zbierał podpisy, by zorganizować referendum.

W zeszłym roku się nie udało, płocczanie próbują więc ponownie. Na ulicach pojawiły się bilbordy zachęcające do poparcia inicjatywy. Litościwie spuściwszy zasłonę milczenia na byka ortograficznego, zapytaliśmy od razu o sedno.

Co zarzucacie straży miejskiej?

Podstawowa sprawa, to fakt, że straż miejska nie zapewnia mieszkańcom bezpieczeństwa, nie spełnia powierzonych jej zadań, dawno odeszła od tego, do czego została powołana. Tak naprawdę zamieniła się w drogówkę. A kosztuje sporo - w zeszłym roku wydaliśmy na nią ponad 4 mln zł. Uważamy, że te pieniądze można by przeznaczyć np. na finansowanie dodatkowych patroli policji, a także np. na budowę parkingów, bo straż miejska karze za złe parkowanie, a miejsc postojowych brakuje.

Czyli zamiast straży miejskiej więcej policji?

Tak, policja mogłaby przejąć obowiązki staży miejskiej, ma je w swoich kompetencjach, zresztą jak wiadomo są one szersze niż municypalnych. Na pewno wywiąże się z nich lepiej niż straż miejska, poza tym do policji społeczeństwo ma większe zaufanie.

Miasto nie może zapłacić za etaty, ta zamiana miałaby więc działać na zasadzie dodatkowej „fuchy” dla policjantów?

Zgodnie z obowiązującym prawem, samorząd może finansować dodatkowe patrole policji, a przy okazji nie płaci podwójnie i odciąża budżet, bo nie trzeba już przeznaczać pieniędzy na etaty w administracji straży miejskiej, na opłacenie siedziby tej formacji i ponosić wszelkich innych kosztów związanych pośrednio z funkcjonowaniem straży miejskiej.

Tylko że policja nie może narzekać na tłumy, ma kilkadziesiąt wolnych wakatów… Wie pan, ile w 2011 r. straż miejska miała interwencji i kontroli? Około 50 tysięcy. Czy policja dałaby radę przejąć tyle zadań?

To nie jest wcale tak dużo na 80 strażników miejskich. Wychodzi 1-2 interwencje na głowę w ciągu doby, więc to nie jest chyba jakaś kolosalna liczba. Poza tym zamierzamy wystąpić do straży miejskiej z pytaniem o strukturę tych interwencji, jaki miały charakter, na czym dokładnie polegały.

Skoro jednak zgadzamy się, że te siły - czy z policji, czy ze straży miejskiej są potrzebne, bo tymi 50 tysiącami spraw ktoś się jednak musi zająć, czy nie lepiej zastanowić się, jak usprawnić działania straży miejskiej? Przynajmniej 80 osób nagle nie zostanie bez pracy…

Ale po co tracić siły i fundusze na coś, co się nie chce zmienić od 18 lat? Poza tym, by zmienić schematy i standardy, trzeba by wymienić całą kadrę, a na to się nie zanosi. Nie czuję się bezpieczniejszy dzięki straży miejskiej, skoro jedyne co robi, to stoi z fotoradarem.

Przecież stanie z fotoradarem, zwłaszcza przy podstawówkach, to też działania poprawiające bezpieczeństwo…

Nawet jeśli, to równie dobrze może to robić patrol policji.

Ale wtedy pojawiają się jeszcze wątpliwości co do „psucia munduru”. Że nie po to państwo szkoli policjantów, by latali po osiedlach i sprawdzali, czy właściciele sprzątają kupy po swoich psach.

Ależ właśnie o to chodzi, że te kupy i tak leżą na trawnikach, miasto i tak jest zaśmiecone i brudne, mimo że rok w rok płacimy parę milionów na straż miejską. Więcej uprawnień można by dać w tym zakresie np. służbom oczyszczania miasta.


Zbieranie podpisów zacznie się 15 stycznia. Od tego momentu przez 60 dni inicjatorzy akcji muszą zebrać ponad 10 tys. podpisów. Liczą jednak, że do swoich racji przekonają ok. 12,5 tys. mieszkańców, by w razie wątpliwości komisji weryfikującej listy poparcia, mieć potrzebny „zapas”.

Na koniec zapytaliśmy jeszcze rzeczniczkę straży miejskiej, jak często płocczanie proszą strażników o pomoc. - Interwencji dotyczących zakresu kompetencji dyżurny w ciągu doby przyjmuje średnio od 30 do 40 w zależności od dnia tygodnia i innych czynników - informuje Jolanta Głowacka. - Należy jeszcze doliczyć telefony dotyczące zgłoszeń nieleżących w kompetencji SM ( w takich sytuacjach otrzymane informacje dyżurny przekazuje dalej zgodnie z kompetencjami innych służb) i pytania do dyżurnego z najróżniejszych dziedzin.

Władze miasta i pozostałych służb nie mają takich rozterek, ich zdaniem straż miejska jest w Płocku potrzebna bez dwóch zdań, czytaj:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE