reklama

Chaos na Winiarach i źle oznaczony test? Dyrektor placówki odpowiada

Opublikowano:
Autor:

Chaos na Winiarach i źle oznaczony test? Dyrektor placówki odpowiada  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościCzy w Płocku jest pacjent zarażony koronawirusem, ale nie ma potwierdzenia, bo doszło do pomyłki? Czy procedury nie zadziałały? Niepokojącą sytuację z ostatnich dni opisał w serwisie bezprawnik.pl Jakub Kralka. Stanisław Kwiatkowski, dyrektor placówki, potwierdza, że owszem, do zdarzenia doszło, ale jego przebieg opisuje inaczej.

Czy w Płocku jest pacjent zarażony koronawirusem, ale nie ma potwierdzenia, bo doszło do pomyłki? Czy procedury nie zadziałały? Niepokojącą sytuację z ostatnich dni opisał w serwisie bezprawnik.pl Jakub Kralka. Stanisław Kwiatkowski, dyrektor placówki, potwierdza, że owszem, do zdarzenia doszło, ale jego przebieg opisuje inaczej. 

We wtorek 17 marca o godz. 20:00 potwierdzonego przypadku koronawirusa w Płocku jeszcze nie było. Cały czas trwają testy, a w całym kraju wykonuje się ich ok. 1000 dziennie. Jak opisuje serwis bezprawnik.pl w artykule "Jeden z ośmiu badanych ma koronawirusa, ale nie wiedzą który, bo pogubili oznaczenia. A do tego chaos w płockim szpitalu" w laboratorium w Warszawie w jednym z rzutów z całego województwa przebadano osiem próbek, a jedna dała wynik pozytywny. Problem ma polegać na tym, że nie wiadomo do kogo należy ta próbka. Jak do tego doszło?

W artykule przytoczona jest historia z sobotniego wieczora, kiedy załoga karetki transportowała bezdomnego pacjenta z bardzo wysoką gorączką. Podejrzenie koronawirusa wydało się uzasadnione, więc pacjenta przywieziono do ustawionej przed szpitalem polowej izby przyjęć oddziału zakaźnego. Lekarz dyżurny miał jednak odesłać pacjenta na SOR, a tam pacjent miał mieć kontakt z ok. 14 osobami personelu szpitala. Nie wiedzieli oni jednak o podejrzeniu zakażenia SARS-CoV-2, więc w żaden sposób się nie zabezpieczyli. Wszyscy mieli zostać poddani kwarantannie. 

- W sobotę pogotowie przywiozło nieprzytomnego, bezdomnego pacjenta z urazem głowy. Miał podwyższoną gorączkę. Od pracy na 24 godziny odsuniętych zostało kilka osób, ale test dał wynik negatywny - opisuje sytuację Stanisław Kwiatkowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. 

Pracownicy wrócili już do pracy, bo jak mówi dyrektor, zgodnie z procedurami nie mieli oni kontaktu z osobą zakażoną. Na oddziale zakaźnym cały czas przebywa 13 osób z podejrzeniem koronawirusa.

Wielu płocczan się dziwi dlaczego badania trwają tak długo. - To nie do mnie pytanie - odpowiada dyrektor. 

Z portalu medonet.pl: "Czas trwania samego procesu diagnostycznego wynosi od kilku do nawet 18 godzin. W razie jakichkolwiek wątpliwości wykonuje się kolejną próbę." W Polsce testy na koronawirusa przeprowadza póki co 11 laboratoriów. Próbki z Płocka są przewożone do Warszawy, konkretnie do Państwowego Zakładu Higieny. 

W artykule padają też konkretne liczby odnośnie liczby sprzętu ochrony osobistej, jakie są w zasobach szpitala: "2 chirurgiczne, 3 węglowe, a także 4 kombinezony." Dyrektor tych danych nie potwierdza, ale utrzymuje, że sprzętu jest dramatycznie mało. 

- Mamy zapasu na kilka-kilkanaście dni. Pandemia się rozwija i zapasy trzeba jak najszybciej uzupełnić. Cały czas się o to staramy. Na kilka-kilkanaście dni szpital jest jednak zabezpieczony - kończy Kwiatkowski. 

Cały artykuł można przeczytać tutaj

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo