Młody mężczyzna w sylwestra bawił się do białego rana. Po imprezie wsiadł do samochodu i chciał odjechać. Teraz grozi mu surowa kara.
W jednym z podpłockich hoteli sylwestrowa zabawa dobiegała końca. Jeden z imprezowiczów, mimo iż wcześniej pił alkohol, postanowił wrócić do domu własnym autem. Ruszył, ale zatrzymał się zaledwie kilka metrów dalej - na zboczu rowu.
- Przybiegli pozostali goście, ktoś wyciągnął kluczyk ze stacyjki - przekazał nam czytelnik. - Mężczyzna był mocno pijany. Wywiązała się awantura.
Wezwana została policja. Krzysztof Piasek, rzecznik prasowy płockiej policji, potwierdził to zdarzenie.
- 29-letni płocczanin próbował odjechać z zabawy - mówi rzecznik. - Świadkowie podbiegli, wyciągnęli kluczyki i powiadomili policję. Po sporządzeniu dokumentacji funkcjonariusze przekazali go rodzinie.
Nie oznacza to jednak, że uniknie kary. Prawdopodobnie zostanie mu postawiony zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości. Grozi mu zatrzymanie prawa jazdy na okres nie krótszy niż trzy lata i nawet dwa lata pozbawienia wolności. Co ciekawe, samochód jeszcze po południu był w tym samym miejscu, w którym kierowca utknął przed 6:00 rano.