To była trzecia edycja giełdy, równolegle odbyła się konferencja w ramach partnerstwa lokalnego „Edukacja - Dialog – Satysfakcja”. Organizatorem był Wojewódzki Urząd Pracy w Warszawie filia w Płocku, partnerami – Stowarzyszenie Czas Kobiety i PWSZ w Płocku, a partnerami wspierającymi – płocka filia Politechniki Warszawskiej i Włodkowic.
W holu Orlen Areny ofertę przedstawiło ok. 30 instytucji szkoleniowych, urzędów pracy, szkół, uczelni. Przyszli uczniowie, studenci, nauczyciele, doradcy zawodowi. Była m.in. loteria z cennymi nagrodami.
Natomiast podczas konferencji prezentację modelu edukacji przyszłości w kontekście tradycyjnego systemu oświaty przedstawił Witold Kołodziejczyk, twórca Collegium Futurum, redaktor pisma liderów „Edukacja i Dialog”. Nie brakowało kontrowersji, ale ponad 100 osób, głównie studentów, słuchało go z ciekawością. Podobnie było podczas prelekcji Iwony Majewskiej-Opiełki, psycholog, trenerki rozwoju osobistego, twórczyni Akademii Skutecznego Działania. - Sukces każdego przedsięwzięcia zależy od ludzi. I nie ma zmiłuj, tu się nic nie zmieniło przez wieki – zaznaczyła. - Rezerwy psychologiczne są w Polsce wciąż o wiele większe niż technologiczne. Dzieci, uczniowie, mają za dużo zajęć pozalekcyjnych. Nie mają czasu ponudzić się, poustawiać swoje życiowe klocki, zastanowić, kim są? Młodzi są jak gąsienice. Trzeba im pomóc stać się motylami. Ludzkość jest na etapie „wiedza”, a powinna przejść do „mądrości”, gdzie wiedzę łączy się z pewnym osądem moralnym. Człowiek to ciało, intelekt, emocje i duch. A szkoła widzi tylko intelekt. Wymaga od wszystkich tego samego, a gdzie miejsce na pasję, talent?
Psycholog, matka dwójki dorosłych córek, mówiła też o roli lidera. - To słowo pochodzi od człowieka, który kiedyś przeprowadzał innych przez bagna, cieszył się więc ogromnym zaufaniem. Stoi na czele, idzie pierwszy, ale wcale nie musi być dyrektorem czy ministrem. Nauczyciel powinien zapytać sam siebie: dlaczego inni mają iść za mną, ze mną się uczyć? Bo nauczyć pewnych rzeczy można, ale wpoić wartości i zbudować charakter – już trudniej.
Zwróciła się do młodzieży: - Bądźcie liderami, ale nie gońcie za sukcesem, realizujcie pasje, działajcie, pamiętając o czasie na odnowienie baterii. A sukces sam przyjdzie. Jaki ja mam na koncie? Do 11. roku życia mojej córki byłam beznadziejną matką, nawet biłam ją! Kapciem. Przemyślałam to, zdecydowałam się na szkolenie, kompletnie zmieniłam. Teraz jestem matką dwóch szczęśliwych, dorosłych córek, one same mi to mówią.
Po przerwie kawowej większość gości wróciła na spotkanie z Radosławem Brzózką – płocczaninem, znanym prezenterem telewizyjnym, który zaczynał w radiu w naszym mieście już 15 lat temu. 32-latek ukończył III LO. - To rzut beretem stąd. A dokładniej – granatem, bo na polu, gdzie teraz znajduje się hala, ćwiczyliśmy rzuty granatem na przysposobieniu obronnym – śmiał się prezenter i witał z dyrektorem liceum. - Właśnie liceum wywarło na mnie duży wpływ,uczyliśmy się wielu rzeczy, obciążenia były chyba aż za duże. Bo potem na studiach stosowałem metodę zapamiętać-zaliczyć-zapomnieć. I jeszcze zapić. Oj tak, zapić, to był podstawowy cel!
Na początek Radek Brzózka - w ramach nawiązania kontaktu z publiką i relaksu - poprosił wszystkich o wybranie w myślach liczby od 1 do 10. - Kto wybrał 7? Sporo osób, to udowodnione, że większość tak robi, siódemka kojarzy się ze szczęściem – mówił Brzózka. Dziennikarz portalu zdecydował się na jedynkę.
Zastanawialiście się,czy warto iść na studia? Bo może to nie ma sensu, w Hiszpanii bez pracy jest 55 procent absolwentów. Może to będzie zmarnowane 5 lat? – tymi pytaniami prezenter nieco zaskoczył młodzież. - Ale nie mówię, że tak będzie. W Polsce uczelnie nie pytają o nic więcej niż liczba punktów na maturze i sposób płatności czesnego. Nikogo nie interesuje los absolwentów, a w Wielkiej Brytanii czy USA jest inaczej. Na najlepszych uczelniach nie studiują sami geniusze, to niemożliwe, Ale w czym są lepsi od polskich studentów? W USA ktoś im zapomniał powiedzieć, że czegoś nie da się zrobić. A u nas na sporo pytań pada taka odpowiedź...
Lekkie zdumienie pojawiło się na twarzach słuchaczy, gdy Brzózka wypalił: - Praca po znajomości nie jest niczym złym, na Zachodzie uczelnie ułatwiają studentom kontakty z absolwentami, by ułatwić wejście na rynek pracy. We Francji nie ma szans na karierę w wojskowości, jeśli nie jest się po Akademii Bonapartego.
- A jak pan zdobył pracę w TVP? - zapytał ktoś na sali.
- No... oczywiście po znajomości – odparł Brzózka i z uśmiechem patrzył na coraz większe oczy słuchaczy. - Chcecie? To wam opowiem ten cały łańcuszek. Wysłałem kiedyś na Wiejską do Warszawy pracę na konkurs na temat sejmiku dzieci i młodzieży, ktoś to przeczytał, zaprosili mnie do telewizyjnego programu „Rower Błażeja”, a później na konferencję z udziałem „Pierwszych Dam”. Tam rzecznik praw dziecka z Norwegii zaprosił mnie do Oslo, po powrocie zaprosili mnie do radia, opowiadałem o wyjeździe, zaproponowano mi współpracę. W radio pracowałem z pewną logopedką, ona kiedyś zapisała mój numer na ostatniej stronie mocno wytartego notesu. Po pewnym czasie zadzwoniła z Woronicza i zaprosiła na casting do TVP. Jak widzicie, długa droga od pracy konkursowej do telewizji...
Na koniec zaskoczył raz jeszcze: - W telewizji mam umowę „śmieciową”, jak większość osób. Co sądzę o programach? Nie pamiętam, kiedy ostatni raz włączyłem telewizor, ja nie oglądam telewizji!