reklama

Boją się zwolnień i prywatyzacji. Jest czego?

Opublikowano:
Autor:

Boją się zwolnień i prywatyzacji. Jest czego? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościO dalsze losy płockich nauczycieli oraz wątpliwości pracowników Komunikacji Miejskiej dopytywała na sesji radna Wioletta Kulpa. - Pani radna straszy, tylko absolutnie nie trzyma się prawdy - ostro odparował prezydent Andrzej Nowakowski.

O dalsze losy płockich nauczycieli oraz wątpliwości  pracowników Komunikacji Miejskiej dopytywała na sesji radna Wioletta Kulpa. - Pani radna straszy, tylko absolutnie nie trzyma się prawdy - ostro odparował prezydent Andrzej Nowakowski.

Jak już pisaliśmy, wczorajsza, 48. sesja rady miasta, przebiegała pod znakiem dyskusji o mieszkalnictwie, cudownym braku podwyżek za wodę, marnych efektach półrocznej pracy komisji zajmującej się tematem powstania w Płocku uniwersytetu oraz skargi Jerzego Skarżyńskiego na płockich urzędników. Ale na koniec sesji poruszono jeszcze dwie ważne sprawy. Swoje uwagi co do ścieżki rowerowej na Podolszycach zgłosił również radny Wojciech Hetkowski.

Radna PiS Wioletta Kulpa nie omieszkała zapytać włodarza miasta o pismo, które wystosowały związki zawodowe płockiej Komunikacji Miejskiej, w którym pracownicy wyrazili zaniepokojenie o swoje miejsca pracy.

– W związku z planowanymi inwestycjami Komunikacja Miejska planuje zaciągnięcie kredytu w banku, wpadając w zadłużenie, czego z kolei obawiają się pracownicy z powodu widma prywatyzacji – tłumaczyła prezydentowi, który słysząc te słowa, ostentacyjnie kręcił głową. - Tu nie chodzi, panie prezydencie, o kręcenie głową, ale o rzekome rozmowy ze spółką Mobilis, w których widzą zagrożenie dla swoich dotychczasowych miejsc pracy.

Drugą kwestią, jaką podniosła radna, było niewłaściwe zarządzanie w szkołach, w których z roku na rok zmniejsza się liczba dzieci. – Prezydent wydał zarządzenie dla szkół, nakazując dyrektorom zwolnienia. Ewentualnie sami pracownicy powinni wskazać osobę, która dobrowolnie zgodzi się na zmniejszenie liczby godzin. To nie jest żadne oszczerstwo, ale skutek waszych decyzji – tu zwróciła się do nadawcy rzekomego zarządzenia.

- Gdy rozum śpi, to budzą się upiory – krótko odparował jej Nowakowski. – Pani radna straszy, tylko absolutnie nie trzyma się prawdy. W Komunikacji Miejskiej chodzi o poprawę warunków pracy. Z kolei w szkołach musimy poczekać aż zakończy się nabór na kolejny rok. W przypadku szkół podstawowych nie są planowane żadne zwolnienia, ale faktycznie może zdarzyć się sytuacja, że zabraknie dla kogoś godzin. Musimy liczyć się z niżem demograficznym.

- Te demony to pana wyborcy – upomniała go natychmiast radna PiS. – Mój rozum jest w doskonałej kondycji. Miałam na myśli szkoły ponadgimnazjalne, a nie podstawówki.

- Przechodząc do tej drugiej kwestii, czy spotkał się pan z przedstawicielami związków zawodowych Komunikacji Miejskiej? – dopytywała.

Andrzej Nowakowski zaprzeczył. – Mówiłem o upiorach – szybko sprostował. – Upłynęło dopiero 1,5 tygodnia, a na odpowiedź przysługuje mi miesiąc. Z pewnością zostanie ona przygotowana dla związków – uciął dalszą dyskusję.

Wiceprezydent Roman Siemiątkowski odpowiedzialny za szkolnictwo jak zwykle starał się przekonać, że to dyrektor jest od podejmowania decyzji kadrowych, a nie miasto, a na koniec zarzucił radnej uprawianie demagogii.

Wiceprzewodniczący rady Wojciech Hetkowski poruszył jeszcze temat zbliżającego się wielkimi krokami remontu ul. Armii Krajowej.

– Pewne wątpliwości budzi tamtejsze rozwiązanie ścieżek rowerowych, których część przebiega po jezdni - wskazywał. - W ocenie rady mieszkańców może okazać się ono bardzo niebezpieczne, ponieważ kierowcom bardzo często zdarza się nie respektować znaczenia linii ciągłej. Mieszkańcy nie rozumieją, dlaczego nie zostały one urządzone w sposób tradycyjny, tuż przy chodniku. Miejsca jest na to w bród, natomiast dyrektor Marek Antoszek, który odpowiadał za projekt, swoją decyzję tłumaczył mniejszymi kosztami. Co jest zatem ważniejsze, życie czy pieniądze? – pytał retorycznie radny.

Prezydent Nowakowski stwierdził, że jest to rozwiązanie stosowane w całej Europie, ale przyznał mu rację. - Kierowcy miewają swoje przyzwyczajenia, dlatego ponownie przyjrzę się sprawie – obiecał.

Czytaj też:





Coś więcej niż pałac cudów... za 100 lat?

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE