Nici z prób usunięcia karcherem wulgarnych bohomazów z pomnika Bolesława Krzywoustego - Muniserwis starał się oczyścić cokół, ale bez skutku. Paskudztwo będziemy oglądać co najmniej tydzień.
O pomazanym markerem w cokole polskiego władcy pisaliśmy dziś wczesnym popołudniem. Ratusz zapowiedział jak najszybsze uporanie się z bohomazami. Okazało się, że zdecydował się jeszcze dziś podjąć próbę usunięcia śladów prymitywnej ekspresji twórczej wandali i zlecił pracownikom Muniserwisu zadanie oczyszczenia cokołu, na którym stoi Bolesław Krzywousty.
Ponieważ rzeźba pokryta jest powłoką chroniącą obiekt przed tego typu zakusami wandali i grafficiarzy, miało pójść dość łatwo. Ale niestety - sposób usunięcia według zaleceń rzeźbiarza nie przyniósł oczekiwanych skutków. Co gorsza, z paskudnymi napisami trzeba się będzie pomęczyć jeszcze kolejny tydzień. - Okazało się, że potrzeba specjalisty, który specjalnymi środkami chemicznymi usunie napisy i ponownie pokryje pomnik powłoką chroniącą przed graffiti - zapowiada Hubert Woźniak z biura prasowego Ratusza.
Koszty będą więc wyższe niż planowano - dokładną sumę poznamy po zakończeniu prac, ale urzędnicy szacują, że czyszczenie cokołu może kosztować ok. 2 tys. zł.
Ratusz zgłosi na policję fakt uszkodzenia mienia.
Czytaj też: