Teatr PerSe nie odpoczywa, tylko bawi się scenicznymi formami ekspresji. Tym razem zaprezentował widzom spektakl plenerowy zatytułowany „Biała dama”, opierając swój pomysł na starej płockiej legendzie. Próżno szukać w nim słów i rozbudowanej scenografii. Pojawiają się za to bardzo młodzi aktorzy, których siła przekazu skutecznie przykuła uwagę widzów.
I tym razem reżyserii spektaklu podjął się Mariusz Pogonowski, we współpracy z Joanną Stanowską. „Biała Dama”, zamiast na klasycznej scenie, rozgrywała się wczoraj w samym sercu Starego Rynku. Za całą scenografię posłużyło ledwie kilka ławek (raz je nosząc nad głowami, innym razem urządzając salę biesiadną, by za chwilę stworzyć z nich trybunę, krzyż, łoże, a nawet koło do tortur). Pojawiła się także miska i sznur. A także jedna maska przeciwgazowa. To w zupełności wystarczyło, aby nawet przypadkowi przechodnie przystawali w trakcie premierowego spektaklu i już zastygali, aż do samego końca. W końcu nic nie przykuwa tak skutecznie uwagi, jak morderstwa, w dodatku ze szczyptą tajemnicy. Tymczasem mrok stopniowo pochłaniał płocką starówkę….
Było to także opowiadanie w bezustannym ruchu. Poubierani w białe stroje aktorzy przypominali widzom faktyczne wydarzenia – jak tłumaczy Pogonowski – które miały miejsce w Płocku za czasów Ziemowita III, Syna Trojdena.
Prawdziwy Ziemowit III brał nawet udział w słynnej z wystawności uczcie u Wierzynka za czasów króla Kazimierza Wielkiego. Po śmierci władcy Ziemowit stał się niezależnym panem na Mazowszu. Jego drugą żoną została Ludmiła, która wkrótce zaszła w ciążę. Jak głosi legenda, w skutek złośliwych plotek, jakoby ojcem dziecka był jej domniemany kochanek Dobek, została ona uwięziona, a zaraz po porodzie uduszona. Tragiczny los spotkał także Dobka, którego ciało rozrywano końmi. W dodatku wszystkich spotkała pewna niespodzianka. Jaka? Przyjdźcie na spektakl na Stary Rynek w sobotę lub w niedzielę i osobiście się tego dowiedzcie. Początek o 20.45. Spektakl trwa około godziny.