Andrzej ma 56 lat, bezdomnym jest od ośmiu. Ostatni raz pił w niedzielę. 29-letnia Iwona. Ma rodzinę, ale woli żyć na ulicy, bez zmartwień. - Jeszcze się wam nie znudziło codziennie przyjeżdżać i nas kontrolować? - tak bezdomni witają zazwyczaj strażników miejskich.
Oto poruszająca relacja rzeczniczki municypalnych z wczorajszej nocnej wizyty w miejscach, w których koczują bezdomni.
Jest poniedziałkowy wieczór, punktualnie o godzinie 18.00 straż miejska wraz z pracownikami Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej wyjeżdża na nocny patrol. Sprawdza miejsca, w których mieszkają bezdomni. - Wyruszamy wieczorem, bo za dnia bezdomni zazwyczaj zbierają złom, przebywają w centrach handlowych i innych miejscach, gdzie mogą się ogrzać – tłumaczy Dariusz Lisowski, kierownik Referatu Rejonów Służbowych płockiej Straży Miejskiej.
Kazimierza Wielkiego: Andrzej, 56 lat
Na początek udajemy się na ul. Kazimierza Wielkiego, gdzie w stajence koczuje 56-letni pan Andrzej. Bezdomny od 8 lat. Dziś wyjątkowo trzeźwy. Ostatni raz pił w niedzielę. Za zebrane po śmietnikach puszki zafundował sobie na mecie dwie setki, tzw. F-16. Trudno określić skład tej mieszanki, ale jak twierdzą bezdomni - daje „dużego kopa” i dobrze rozgrzewa. Panu Andrzejowi trudno się poruszać, ma nogę w gipsie.
- Szedłem sobie dwa tygodnie temu ulicą, podbiegło takich dwóch, jeden mnie popchnął, upadłem, i teraz do 2 stycznia muszę nosić gips – tłumaczy.
- Dlaczego nie chce się pan zgłosić po pomoc do MOPS-u? Mógłby pan zrealizować receptę recepty przepisaną przez lekarza, zmieniłby pan ubranie na czystsze, wykąpał się. Niech się pan da przekonać i od razu razem z nami pójdzie do schroniska – namawiała bezdomnego Mariola Kozak z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, która od lat pomaga osobom bezdomnym.
Pan Andrzej tym razem dał się namówić. Pytanie tylko, jak długo zostanie w schronisku... - – Jednym z podstawowych warunków przebywania w noclegowni jest trzeźwość, a to często jest największy problem dla osób bezdomnych – wyjaśnia Dariusz Lisowski.
Padlewskiego: Jeszcze wam się nie znudziło przyjeżdżać codziennie?
Jedziemy w kolejne miejsce. Z notatek służbowych strażników wynika, że w stajenkach przy ul. Padlewskiego mieszka pięć osób bezdomnych, w tym jedna kobieta. Zastajemy wszystkich: 29-letnią Iwonę, 33-letniego Macieja, 38-letniego Piotra, 55-letniego Marka i 53-letniego Bogdana. Od razu odmawiają jakiejkolwiek pomocy.
- Jeszcze się wam nie znudziło codziennie przyjeżdżać i nas kontrolować? - pyta pan Maciej, widząc umundurowanych strażników miejskich.
Z kolei pan Marek to mieszkaniec pobliskiej gminy. Ma żonę, jego dwójka dorosłych dzieci mieszka w Płocku. Jednak z jakiś powodów nie chce z nimi utrzymywać kontaktu. Bezdomny od sześciu lat, w Płocku przebywa od roku.
Krótszy "staż" ma pan Bogdan - jest bezdomny od trzech lat. Nie korzysta i nie chce skorzystać z pomocy oferowanej mu przez pracowników MOPS-u. - Zbieram puszki, na chleb mam. Jestem trzeźwy, jak widać (śmiech). A jak zrobi się naprawdę zimno, to się zastanowię, co dalej – ucina krótko i stanowczo, wyraźnie niezadowolony, że kazaliśmy mu wyjść z komórki, żeby z nami porozmawiał. Nie jest, też zachwycony częstymi wizytami kontrolnymi strażników miejskich, o czym nas od razu informuje.
29-letnia pani Iwona (śpi podczas naszej wizyty, mężczyźni proszą, żeby jej nie budzić) i pan Maciej to rodzeństwo. Choć mają rodzinę, która się o nich martwi, wolą taki sposób życia.
Jaki? Według ich interpretacji - bez obowiązków, problemów i zmartwień. Utrzymują się ze zbieractwa, jedno z nich ma rentę.
Pan Piotr co prawda ma meldunek, ale w domu przebywa bardzo rzadko. Na pytanie, co i kiedy ostatnio pili panowie odpowiadają, że rano opróżnili butelkę żołądkowej, bo ich na to stać.
Sienkiewicza: Rober, bezdomny od pięciu lat
Jedziemy skontrolować koleje miejsce. Z posiadanych przez straż miejską informacji wynika, że bezdomni przebywają również w pustostanie przy ul. Sienkiewicza.
Odrapane drzwi prowadzące prosto z chodnika do wnętrza pustostanu nie stawiają żadnego oporu. W środku zdewastowane pomieszczenia i straszny odór. Trudno wytrzymać. Trzeba jednak sprawdzić wszystkie pomieszczenia. W jednym z pokoi w głębi napotykamy trzech bezdomnych mężczyzn. Bardzo dobrze znanych nie tylko strażnikom miejskim, ale i pracownikom MOPS-u. Nawet nie musimy ich pytać o dane . Znamy je na pamięć. Panowie to bywalcy Izby Wytrzeźwień, odwożeni tam prawie każdego dnia przez patrol interwencyjny Straży Miejskiej. Przeszkodziliśmy im, wszyscy trzej ułożeni na prowizorycznych posłaniach położyli się już spać. Oczywiście butelki po alkoholu walające się po całym pokoju, "nie należą do nich".
– My tu tylko od czasu do czasu nocujemy. Nikomu nie przeszkadzamy. Jemy to, co znajdziemy. Ostatnio najedliśmy się dobrych pierogów na Wigilii przed Ratuszem to nam ciepłego posiłku starczy na dłużej – mówi nie bardzo zadowolony z zadawanych mu pytań i wizyty pracowników MOPS-u ze strażnikami miejskimi pan Robert, bezdomny od 2007 r.
Bezdomni dają nam wyraźnie do zrozumienia, żebyśmy już sobie poszli, bo są „zmęczeni” i chcą mieć spokój. Zresztą formułowanie logicznych odpowiedzi na nasze pytania, też sprawia im wyraźną trudność. Zostawiając panów, informujemy, że jeszcze dziś w nocy odwiedzi, ich patrol straży miejskiej.
Udajemy się do kolejnego pustostanu, również przy ul. Sienkiewicza. Na żadnym z dwóch pięter nie zastajemy nikogo. Bezdomnym albo udało się przed nami dobrze schować, albo ze względu na częste kontrole strażników znaleźli sobie nowe lokum.
Małżeństwo z Jędrzejewa: dziękujemy, że do nas zaglądacie
Na koniec udajemy się na ul. Jędrzejewo, gdzie w jednym z pustostanów przebywa małżeństwo z jednej z pobliskich gmin.
W pomieszczeniu jest nie tylko ciepło, ale i czysto. Państwo Z. dziękują za oferowaną pomoc, ale sobie radzą. Pracownicy MOPS-u namawiają, ich, żeby zarejestrowali się w Powiatowym Urzędzie Pracy w celu otrzymania ubezpieczenia, które na pewno się przyda, gdy któreś z małżonków będzie potrzebować pomocy lekarskiej.
- Choć czujemy się tu bezpieczni, to dziękujemy patrolom straży miejskie, które przyjeżdżają i sprawdzają, czy nic się nam nie stało. Zapraszamy nawet częściej - mówi z uśmiechem pani Alicja.
Na wizycie u państwa Z. kończy się pierwsza, ale na pewno nie ostania tej zimy wspólna kontrola miejsc przebywania osób bezdomnych przeprowadzona przez strażników miejskich i pracowników MOPS-u. Za każdym razem, kiedy rozmawialiśmy z osobami bezdomnymi pracownicy opieki społecznej pytali o ich sytuację rodziną i materialną, informując o możliwych formach uzyskania pomocy. Niestety wszyscy odmówili. Podczas kolejnej wspólnej kontroli na pewno odwiedzimy bezdomnych mieszkających w altanach działkowych na kilku płockich ogródkach działkowych.
Jest godz. 20.30. Skończyliśmy wspólne działania z MOPS-em, ale koledzy z patroli interwencyjnych straży miejskiej tej i następnych nocy niezależnie od wskazań słupka rtęci na termometrze będą sprawdzać, czy u bezdomnych wszystko w porządku. A może ktoś zmieni zdanie i przyjmie oferowaną mu pomoc przez MOPS?
Fot. SM
Bezdomni z Płocka.Relacja z nocnego patrolu
Opublikowano:
Autor: Jolanta Głowacka, MR
Przeczytaj również:
WiadomościAndrzej ma 56 lat, bezdomnym jest od ośmiu. Ostatni raz pił w niedzielę. 29-letnia Iwona. Ma rodzinę, ale woli żyć na ulicy, bez zmartwień. - Jeszcze się wam nie znudziło codziennie przyjeżdżać i nas kontrolować? - tak bezdomni witają zazwyczaj strażników miejskich.
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE