Żytomierz jest miastem partnerskim Płocka od 2013 roku. W mieście żyje kilkadziesiąt tysięcy Polaków, choć Żytomierz nie znalazł się w granicach administracyjnych ani II, ani III Rzeczpospolitej. Miasto od wybuchu wojny organizuje pomoc humanitarną dla mieszkańców Żytomierza, koordynuje też pomoc, jaką przekazują inne miasta partnerskie.
Porozmawialiśmy z Andrzejem Nowakowskim o wizycie w Żytomierzu.
Jak wyglądała wizyta?
Po przyjeździe spotkaliśmy się z Serhijem Suhomlynem, merem Żytomierza i innymi przedstawicielami administracji miejskiej. Następnego dnia przekazaliśmy przywiezione dary najbardziej potrzebującym - podopiecznym domu dziecka, wśród których są m.in. sieroty wojenne, fundacji opiekującej się dziećmi ze szpitala onkologicznego oraz osobom starszym, samotnym. Chcę podkreślić, że nasza pomoc trafia bezpośrednio do organizacji, m.in. do Żytomierskiego Obwodowego Związku Polaków na Ukrainie, które rozdysponowują ją wśród osób potrzebujących. A przygotowujemy ją dzięki darczyńcom, osobom prywatnym i firmom, które albo przekazują nam konkretne produkty, np. żywność o długim terminie przydatności czy środki higieniczne, chemię gospodarczą lub wpłatom pieniędzy na specjalnie do tego celu utworzone konto. Pieniądze na ten cel przekazały nam też nasze miasta partnerskie – Fort Wayne z USA i niemieckie Darmstadt. Podczas naszej wizyty byliśmy też w kawiarni weteranów, w muzeum kosmonautyki, gdzie spotkaliśmy z dzieciakami z tamtejszej szkoły baletowej, współpracujące z naszymi Dziećmi Płocka. Chciały podziękować za to, że mogły być w Płocku w czasie wakacji. Odwiedziliśmy też nowy szpital w Żytomierzu. W tych miejscach pomocy jednak nie zostawialiśmy.
To pierwsza pana wizyta w Żytomierzu?
Od czasu wybuchu wojny tak. Byłem wcześniej, podpisywałem umowę z Żytomierzem 11 lat temu.
Coś się zmieniło?
Zniknął pomnik Lenina. Nie ma go na głównym placu.
Widać wojnę w Żytomierzu?
Tak. Dzień przed naszą wizytą był atak dronów Shahidów. Zostały zestrzelone, ale w wyniku tej operacji doszło do pewnych zniszczeń infrastruktury. Bardzo rzucają się w oczy ruiny szkoły, która została zbombardowana już na początku wojny. Zaraz obok są koszary – domyślam się, że w szkole był punkt zborny i dowództwo, które miało koordynować działania, dlatego doszło do jej zbombardowania. Na szczęście w tym czasie nikogo tam nie było. Obok jest budynek, w którym wcześniej była siedziba Związku Polaków na Ukrainie. On również został uszkodzony. Żytomierzanie starają się żyć normalnie, jednak o trwającej wojnie nie da się zapomnieć nawet na chwilę. Przypominają o niej chociażby zamieszczane na skwerach i placach zdjęcia mieszkańców miasta, poległych na froncie.
W czasie pobytu było spokojnie?
Rankiem w sobotę był alarm, a później już przez cały nasz pobyt było spokojnie.
Wizyta była uzgadniana z Ministerstwem Spraw Zagranicznych?
Nie było takiej potrzeby. To był transport humanitarny, a nie oficjalna wizyta. Razem z nami byli przedstawiciele Caritasu, którzy przywieźli dary do innych fundacji i stowarzyszeń.
Skąd w ogóle pomysł, żeby tam jechać właśnie teraz?
Od ponad 2 lat wspieramy Ukrainę. Nasz samorząd przekazuje pomoc właśnie dla społeczności Żytomierza. Jesteśmy nieustannie w kontakcie – przez Internet czy telefonicznie, to jednak nie to samo, co osobiste spotkanie. Chciałem zobaczyć się z tymi ludźmi, zapewnić o naszym dalszym zaangażowaniu i poznać bezpośrednio ich obecną sytuację.
Co znalazło się w transporcie?
W busie, którym pojechaliśmy, mieliśmy żywność z dłuższym okresem przydatności, artykuły chemiczne (pieluchy dla dzieci i dorosłych, proszki do prania) i słodycze dla dzieci. Jeszcze raz chcę to podkreślić, bo pojawiają się różne krytyczne komentarze, że na te dary nie wydajemy pieniędzy z budżetu miasta, z podatków płocczan. Środki pochodzą ze specjalnego konta, na które cały czas można wpłacać pieniądze.
To samo konto, które działa od lutego 2022 roku?
Dokładnie tak. Pieniądze wpłacają tam mieszkańcy Płocka, ale tak jak mówiłem, też miasta partnerskie. Z tych pieniędzy kupowaliśmy potrzebne rzeczy, o które prosiły najpierw władze miasta, a później fundacje i stowarzyszenia. Ewentualnie są to dary od przedsiębiorców i innych fundacji. To głównie żywność długoterminowa, słodycze i środki higieny osobistej.
Kiedy wrócił pan do Polski?
W poniedziałek późnym wieczorem.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.