Prawie półtorej godziny trwało w Płocku poniedziałkowe spotkanie mieszkańców miasta z Małgorzatą Kidawą-Błońską, kandydatką Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Polski.
Wybory odbędą się 10 maja, kampania w pełni. W Płocku już jesienią o swoich wstępnych planach mówił lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, w tym roku prezentowali się kandydat Lewicy Robert Biedroń oraz kandydat pozapartyjny - Szymon Hołownia.
Według najnowszego sondażu Polska Press Grupy zrealizowanego we współpracy z Ośrodkiem Badawczym Dobra Opinia, daleko im do lidera - Andrzeja Dudy. Obecny prezydent prowadzi w 15 województwach, jedynie na Mazowszu większym poparciem - według tego sondażu - cieszy się obecnie Małgorzata Kidawa-Błońska.
W poniedziałek do Płocka zawitała właśnie kandydatka Koalicji Obywatelskiej, 63-letnia Małgorzata Kidawa-Błońska, wicemarszałek Sejmu. Spotkała się z seniorami, wzięła udział w konferencji prasowej, a wieczorem płocczanie mogli jej posłuchać podczas otwartego spotkania w siedzibie Płockiego Ośrodka Kultury i Sztuki. Frekwencja była znakomita, sala wypełniła się po brzegi.
- Pani marszałek, mam nadzieję, przyszła prezydent Polski - przywitał gościa przy brawach prezydent Płocka Andrzej Nowakowski, prowadzący spotkanie.
Małgorzata Małgorzata Kidawa-Błońska zaznaczyła, że zdecydowała się kandydować z dwóch powodów.
- Po pierwsze dłużej nie mogę patrzeć na to, co się dzieje w Polsce, jak łamana jest Konstytucja, jak się dzielimy - mówiła kandydatka na prezydenta RP. - A przecież Polska jest wspaniałym krajem. Drugi powód? Chciałabym odpowiednio zająć się sprawami bezpieczeństwa naszego kraju i polityką zagraniczną, bo w tym zakresie jest mnóstwo do zrobienia. Konieczna jest nowa jakość. A także rozwiązywanie problemów ochrony zdrowia, oświaty. Sama tego nie zrobię, ale wspólnie możemy wypracować dobre rozwiązania.
Małgorzata Kidawa-Błońska podkreślała, że majowe wybory są najważniejsze od lat.
- To nie jest wybór króla celebrytów, lecz osoby odpowiedzialnej za Polskę. To test: czy wybierzemy prezydenta odważnego, samodzielnego, czy takiego, który zawsze sięga po słuchawkę telefonu, by o wszystko zapytać pewną osobę... - mówiła wicemarszałek.
Już po 10 minutach wstępu poprosiła o pytania z sali. Jedno z nich dotyczyło reformy edukacji i likwidacji gimnazjów.
- Mamy mądrych, dobrych nauczycieli, ale muszą mieć swobodę w realizacji programu - zaznaczyła Kidawa-Błońska. - Brać pod uwagę możliwości dzieci. Tymczasem w edukacji ciągle ktoś z góry stara się to ograniczać, nałożyć taką wielką czapę.
Prezydent Nowakowski uzupełniał:
- Zrobiono wiele zła likwidując gimnazja. Nie wiem, czy jakiś samorząd wytrzyma teraz finansowo skutki reformy, to jest kompletny chaos w systemie.
Kandydatka na prezydenta mówiła, że w kraju konieczne są ogromne zmiany od sądownictwa po służbę cywilną, wprawdzie prezydent ma ograniczone możliwości działania, ale zawsze zostaje mu siłą głosu, konsekwencja i prawo weta. Małgorzata Kidawa-Błońska tłumaczyła, że problemy dotyczące prawa wynikają z tego, że jest ono niezgodne z polską Konstytucją, a także z przepisami unijnymi.
- Ktoś może powiedzieć, że PiS powoli wyprowadza nas z Unii - dodała kandydatka.
Jedna z osób podawała przykłady kompletnego braku wiedzy wśród młodzieży na temat najnowszej historii i tego, co obecnie dzieje się w kraju.
- To jest problem - przyznała Kidawa-Błońska. - Sprawa została zaniedbana w szkołach, ale to także nasza wina. Rozmawiamy o tym wszystkim, tłumaczymy dzieciom, wnukom?
Pojawiły się także pytania dotyczące problemów z ekologią w Płocku, zanieczyszczenia powietrza, dużej zachorowalności na nowotwory.
- Zgadzam się, że koniecznością jest działanie w tej sprawie, choć akurat prezydent kraju nie ma wpływu na powstanie na przykład centrum onkologicznego w danym mieście - tłumaczyła kandydatka. - Wiem, że tu sytuacja jest poważna i popieram niezbędne działania. Także w sprawie ekologii, bo to się robi główny problem XXI wieku.
Inny z uczestników spotkania opowiedział, jak to w pewnej szkole nie odbyły się zajęcia, na których miała być mowa m.in. o Lechu Wałęsie.
- On i tak będzie w historii, nawet jeśli będą go zamalowywać farbą. Trzeba mówić prawdę, pamiętajmy o tym, mamy swoją wiedzę, przekazujmy ją młodym - apelowała Kidawa-Błońska.
Sporo emocji na sali wywołał temat 2 mld zł dla publicznej telewizji.
- Jest potrzeba, by te pieniądze, zamiast na telewizję, poszły na onkologię - podkreśliła kandydatka na prezydenta RP. - Ale obecny prezydent musiałby się odważyć przeciwstawić prezesowi. Nie rozumiem, czemu nie potrafi podjąć samodzielnie żadnej decyzji. Ludziom potrzebne są leki, myślę, że nawet gdyby nie było tej telewizji, to i tak byśmy przeżyli! Na PiS głosowało mnóstwo osób porządnych, ale niedoinformowanych, które czerpią wiedzę tylko z jednego źródła - właśnie z telewizji publicznej. Teraz część z nich patrzy już inaczej na to, co się dzieje w Polsce.
Małgorzata Kidawa-Błońska ubolewała, że w kulturze pojawiła się cenzura.
- Musi być różnorodność, a są przypadki wstrzymywania dotacji - mówiła.
Kandydatka na prezydenta jest za rozliczeniem osób, które łamią prawo. Nie chce "grubej kreski" jak za czasów Tadeusza Mazowieckiego, bo to była zupełnie inna sytuacja.
Rozdzielenie Kościoła od państwa?
- No przecież ta sprawa jest już uregulowana w Konstytucji - mówiła Kidawa-Błońska. - Niestety, tego prawa nie respektują ludzie, realizujący własne interesy. I to ze szkodą także dla Kościoła, który w Polsce bardzo się podzielił. Bo nie jest normalne, że część duchownych np. krytykuje papieża zalecającego skromność.
Jeden z uczestników spotkania dociekał, co kandydatka ma do powiedzenia Polakom przebywającym i pracującym w Anglii.
- Byłam tam w dniu Brexitu, rozmawiałam z polskimi studentami, oni chcą wrócić. Inna sytuacja jest z pracującymi tam, mającymi rodziny. Ci ludzie chcieliby wrócić do Polski, ale tam mają stabilizację, bezpieczeństwo. Wiedzą, że jest ochrona zdrowia, edukacja, że nikt nagle nie zmieni przepisów prawa. To jest ta różnica - tłumaczyła Kidawa-Błońska.
Cisza zapadła, gdy ktoś z sali zapytał:
- Wygrywa pani wybory w drugiej turze, a tu nagle dotychczasowy prezydent ogłasza stan nadzwyczajny. Co pani robi?
Kandydatka szybko odpowiedziała:
- Tego nie można zrobić jednoosobowo. Mam nadzieję, że nikt nie będzie kombinować!