reklama

10 kwietnia. Moje wspomnienie o Joli...

Opublikowano:
Autor:

10 kwietnia. Moje wspomnienie o Joli... - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościSłynne czerwone buty, Hrabal w oryginale, kolekcja starych wózków i porcelanowych lalek, a jednocześnie twarda polityka, napięty kalendarz, pisma w obronie słabych i pokrzywdzonych - oto nieznany obraz posłanki Jolanty Szymanek-Deresz, która zginęła w katastrofie smoleńskiej. Swoją szefową i przyjaciółkę wspomina Litosława Koper.

Słynne czerwone buty, Hrabal w oryginale, kolekcja starych wózków i porcelanowych lalek, a jednocześnie twarda polityka, napięty kalendarz, pisma w obronie słabych i pokrzywdzonych - oto nieznany obraz posłanki Jolanty Szymanek-Deresz, która zginęła w katastrofie smoleńskiej. Swoją szefową i przyjaciółkę wspomina Litosława Koper.

Dziś mijają trzy lata katastrofy rządowego Tupolewa, który rozbił się na lotnisku w Smoleńsku. Na liście 96 ofiar z prezydentem Polski Lechem Kaczyńskim na czele znalazły się dwie parlamentarzystki z okręgu płocko-ciechanowskiego - Janina Fetlińska (PiS) i Jolanta Szymanek-Deresz (SLD). Publikujemy wspomnienie Litosławy Koper, szefowej płockiego biura poselskiego Jolanty Szymanek-Deresz.

Ostatni raz rozmawiałyśmy 9 kwietnia...

Ostatni raz rozmawiałyśmy w piątek, dziewiątego kwietnia, po południu. Poprawiałyśmy przez telefon pisma. Dokładnie pamiętam, czego dotyczyły. Ustaliłyśmy również termin finału konkursu wiedzy o Unii Europejskiej i to, że Jola przyjedzie także do Płocka na uroczystości pierwszomajowe...

Ale dla mnie Jolanta Szymanek - Deresz nie była jedynie szefową. Była moją przyjaciółką, częścią rodziny, jedną z najważniejszych osób jakie spotkałam w swoim życiu.

Dlatego chciałabym podzielić się z Państwem moim wspomnieniem o Joli. Spotkałyśmy się po raz pierwszy przeszło siedem lat temu, podczas kampanii do polskiego parlamentu. Wtedy jako kandydatka na posłankę przyjechała do Płocka. Chciała poznać ludzi i miejsca. Tego dnia, na pikniku inauguracyjnym, zobaczyłam piękną, charyzmatyczną kobietę, która sprawiała, że każdy, kto z nią rozmawiał, czuł się wyróżniony i wyjątkowy.

Sama była wyjątkowa. Jest jedno zdjęcie, które kilka lat temu drukowały gazety codzienne – wtedy, gdy została wybrana najelegantszą posłanką. Nie widać na nim Joli, tylko jej czerwone buty. Dziennikarze zachwycali się jej elegancją, a my żartowałyśmy, że od tych butów zaczęła się nasza przyjaźń. To o nie zapytałam Jolę w pierwszych słowach naszej rozmowy... Zadbany, profesjonalny wygląd traktowała jako część swoich obowiązków.

W płockim biurze, na którego murach odsłoniliśmy tablicę, przyjmowała interesantów z całego okręgu. Zatrudniała prawnika, po to, by służył radą potrzebującym. Żeby przyjść z pomocą nie żałowała czasu, sił, ani środków. Pisała pisma w obronie eksmitowanych, chorych i słabych, nikogo nie odsyłając z kwitkiem. Kilkakrotnie widziałam w jej oczach łzy wywołane ludzką krzywdą.

Podczas naszej pięcioletniej współpracy wielokrotnie byłam świadkiem jej rozmów z zupełnie obcymi ludźmi, których „wyjmowała” z tłumu – była ciekawa ich świata. I chociaż dziś trudno w to uwierzyć, jadąc z Płocka do Warszawy, często zatrzymywała się przy przystankach zabierając "na łebka" przypadkowych podróżnych, po to żeby im pomóc i przy okazji dowiedzieć się czym żyją. Tak było również 28 marca, kiedy wracała z Płocka po raz ostatni po uroczystości w naszym teatrze.

Nigdy nie słyszałam słów zniecierpliwienia, skargi na liczbę obowiązków, które sama na siebie przyjęła. Jej kalendarz w ostatnich miesiącach był bardzo napięty. Oprócz pracy poselskiej przygotowywała kampanię prezydencką Jerzego Szmajdzińskiego i wspierała płockiego kandydata – Wojciecha Hetkowskiego, którego ceniła za kompetencje i doświadczenie samorządowe.

Praca z Jolą była wielką przyjemnością i niesamowitą przygodą. Życiem w ciągłym ruchu. Dodatkowymi studiami z zakresu administracji i dyplomacji.

Jola dzień zaczynała bardzo wcześnie. Kończyła bardzo późno, a bywało, że umykał jej początek kolejnej doby. Pamiętam ją w pośpiechu zawijającą wałki w samochodzie i z uwagą wysłuchującą audycji radiowych, żeby za chwilę, przed swoim wystąpieniem na antenie być na bieżąco.
"Po prostu wie, co mówi" - tak brzmiała o niej opinia dziennikarzy, kiedy znalazła się w rankingu najlepszych parlamentarzystów tygodnika "Polityka".

Głęboko wierzyła w politykę sprawiedliwą, przesiąkniętą ideą naprawy. Marzyła o współpracy parlamentarzystów i samorządowców bez względu na przynależność partyjną. Zaproponowała to podczas debaty w "Gazecie Wyborczej", przed wyborami w 2007 roku i tę inicjatywę z powodzeniem kontynuowała. Wierzyła, że warto odłożyć na bok własne ambicje na rzecz wielkich celów, które posłużą czemuś więcej.

Mimo wielkiego zaangażowania w sprawy polityczne nie zaniedbywała ani rodziny, ani siebie. Uważała, że "polityka hartuje kobiety, ale i wzmaga ich wrażliwość". Często podkreślała jak ważną rolę w jej życiu pełnił jej mąż - Paweł Deresz, z którym dzieliła pasję podróżowania i miłość do sportu. Była bardzo aktywna fizycznie, kilkanaście razy zdobyła tytuł mistrzyni Polski adwokatek w tenisie ziemnym i pierwsze miejsce w turnieju parlamentarzystów, w którym jako jedyna reprezentowała płeć piękną. Bywała na meczach płockich szczypiornistów, a kibicom Wisły ufundowała flagę sektorową.

Ciągle powtarzała: "trzeba dobrze wykorzystywać czas". Sama, w myśl tej zasady, znajdowała czas na wszystko: czytanie Hrabala w oryginale, gimnastykę, poranne gazety. Ostatnio zaczęła nawet pisać pracę doktorską z prawa.

W jej domu, w podwarszawskim Lipkowie stoi kilkanaście starych wózków dziecięcych i porcelanowych lalek, które kolekcjonowała - wszystkie czekały na wnuczkę, której Jola nie poznała. W głowie mam ostatnie rozmowy, plany i marzenia, które stawały się także moimi.

W sobotę 10 kwietnia 2010 roku obudziłam się wcześnie rano. Natychmiast zadzwoniłam do Pawła Deresza, z nadzieją, że może tym razem Jola się spóźniła…


Gąsewo pod Bodzanowem, fot. Radosław Malinowski

Przypomnijmy - dziś o 17.30 pod tablicą upamiętniającą parlamentarzystkę przy Starym Rynku 27  płockie SLD zaprasza wszystkich na uroczystość poświęconą trzeciej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Czytaj też:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE