Podopieczni trenera Larsa Walthera po niemrawym początku przegrywali 1:3 i 2:4, ale w 12. minucie po przechwycie Adama Wiśniewskiego i jego bramce wyszli na prowadzenie 5:4. Węgierscy sędziowie bardzo drobiazgowo gwizdali faule w ataku, Rosjanom odgwizdali je w sumie aż sześć razy! Dobrze ustawiona w obronie Wisła świetnie to wykorzystywała, zdobywając piłkę.
Znacznie gorzej wyglądała gra w ataku. Nie mógł się rozkręcić Michał Kubisztal, pudłujący niemiłosiernie, Piotr Chrapkowski podawał w ręce rywali.
Po kwadransie na tablicy było 8:7 dla Rosjan i zapowiadał się bardzo trudny mecz. Ale wtedy nastąpił fantastyczny drugi kwadrans Nafciarzy. Wygrali ten okres aż 10:3! Publiczność szalała, świetnie kontrował i wchodził na drugie koło Wiśniewski, sto procent skuteczności z karnych miał Christian Spanne. I najważniejsze – bramkę gospodarzy niemal zamurował grający jak w transie Marcin Wichary!
U rywali wyróżniał się Ivan Pronin, ale po niektórych akcjach Wisy tylko bezradnie rozkładał ręce. Młody rosyjski zespół popełniał mnóstwo błędów, często wcale nie wymuszonych przez Wisłę. W efekcie grający dobry mecz płocczanie prowadzili do przerwy aż 17:11. W Lidze Mistrzów to kapitalna zaliczka.
Kibiców cieszyło przebudzenie Chrapkowskiego (6 goli), który od majowych finałów z Vive nie zagrał chyba tak dobrego meczu, jak z Petersburgiem. Dobry występ, o niebo lepszy od ligowych w kraju, zaliczył także Muhamed Toromanović, który w niedzielę rzucił cztery bramki i wywalczył sporo karnych. Widać, że zdecydowanie lepiej czuje się w Lidze Mistrzów przy europejskich sędziach.
W drugiej połowie już po pięciu minutach Wisła prowadziła 21:12 i trener Rosjan wziął czas, bo jego zespół był kompletnie rozbity. Ale wystarczyła zmiana gry w obronie z systemu 6-0 na 5-1, czyli z jednym wysuniętym zawodnikiem, by Nafciarze zaczęli się gubić. Petersburg mozolnie odrabiał straty, osiem minut przed końcem było już tylko 27:23. Znów pomogli widzowie, na stojąco dopingujący gospodarzy. Wisła znów wyszła na sześciobramkowe prowadzenie. Rosjanie zdołali strzelić jeszcze dwa gole i skończyło się 30:26.
Po trzech kolejkach Nafciarze mają cztery punkty. Z sześciu zespołów awansują cztery i Wisła ma ogromne szanse na awans. Kolejne spotkanie w Lidze Mistrzów czeka ich już w najbliższy czwartek o godz. 19 w Skopje z miejscowym Metalurgiem. Natomiast w czwartek 27 października o godz.18 w Orlen Arenie wielki klasyk polskiej ligi: Wisła kontra Vive.
Wisła Płock - St.Petersburg Sankt Petersburg 30:26 (17:11)
Wisła: M. Wichary – J. Bäckström, A. Wiśniewski (5), C. Spanne (4, 4k), A. Miszka (3), Z. Kwiatkowski, M. Toromanović (4), N. Eklemović (2), P. Chrapkowski (6), M. Kubisztal (4), B. Kavaš (2), P. Paczkowski
St. Petersburg: G. Komok, V. Bogdanov – I. Polyakov (2), A. Shindin (3, 1k), A. Mukhin (1), A. Sanashkin (3, 2k), A. Pyshkin (1), A. Vyshnevskyy (2), R. Gaboev (1), I .Pronin (5), N. Samarskiy, A. Lyashenko (2), A. Chezlov (1), Y. Orlov, E. Nasyrov (5)
Upomnienia: P. Chrapkowski, M. Kubisztal – I. Polyakov, A. Pyshkin, E. Nasyrov
Kary: Orlen Wisła 10 min (A. Miszka 2 min, N. Eklemović 2 min, C. Spanne 2 min, A. Wiśniewski 2 min, B.Kavaš 2 min) – St. Petersburg 6 min (A. Sanashkin 2 min, A. Pyshkin 2 min, A. Vyshnevskyy 2 min).
UWAGA CZYTELNICY!
Utworzyliśmy oddzielny dział SPORT, by portal stał się bardziej uporządkowany. Teksty sportowe są więc w dziale pod WYDARZENIAMI. Zapraszamy.
Więcej zdjęć w naszej galerii -
fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock