Pierwsze dziesięć minut upłynęło pod znakiem gry bramka za bramkę. Później jednak przewagę zaczęły uzyskiwać warszawianki, które doskonale wykorzystywały błędy swoich rywalek. SMS nieźle grał w obronie, ale miał problemy z wykańczaniem kontrataków. Gospodynie bezwzględnie wykorzystywały każdy błąd zawodniczek z Płocka, wypracowując sobie do przerwy trzybramkową przewagę.
Po zmianie stron początkowo wydawało się, że przewaga AZS-u będzie systematycznie rosła. Wystarczyło bowiem kilka minut, a warszawianki prowadziły już 18:13. Kiedy jednak po dwie bramki zdobyły Aleksandra Kwiecińska i Dagmara Nocuń, stało się jasne, że kwestia wyniku pozostaje sprawą otwartą.
Trener AZS-u Paweł Kapuściński poprosił o regulaminową przerwę w grze, ale na niewiele się to zdało. Płocka ekipa grała coraz lepiej, dzięki czemu wyszła na czterobramkowe prowadzenie. Czyżby koniec emocji? Nic z tych rzeczy!
Teraz to warszawianki ruszyły do odrabiania strat. Dwa razy niwelowały swe straty do jednego oczka. Nie zdołały jednak doprowadzić do wyrównania, chociaż kilka sekund przed końcem miały piłkę. – Dla naszych dziewczyn wygrana w takich okolicznościach ma wielkie znaczenie – nie ukrywał Bogdan Lemanowicz. – W końcu powinny uwierzyć w swoje umiejętności i przekonać się, że warto walczyć o korzystny rezultat nawet, kiedy przegrywa się różnicą kilku goli.
Fot. Tomasz Paszkiewicz/Portal Płock
AZS AWF Warszawa – SMS Płock 26:27 (12:9)
AZS AWF: Zamęcka – Pożoga 4, Kwiatkowska 1, Mazurek 3, Osińska, Lewandowska 9, Zięba 5, Młynarska, Joszczuk, Kordowiecka, Pawłowska 4
SMS: Chodań, Januchta – Król, Łabuda 2, Urbaniak 1, Fryc 2, Nocuń 5, Trzczak 2, Szyszkowska 4, Kwiecińska 7, Świerżewska 4, Papierzyńska, Warda, Urbańska