Piłkarze Wisły przystąpili do meczu z Flotą z wielką wolą przełamania swojej niemocy w grze z tym zespołem. Okazja do tego była wyjątkowa, bo ekipa, która przez kilka ostatnich sezonów plasowała się w czołówce pierwszej ligi, w obecnych rozgrywkach spisuje się wyjątkowo słabo.
Pierwsza zaatakowała wprawdzie Flota, ale z jej akcji niewiele wynikało.
Wisła początkowo jakby nieco wycofana, niepewna swojej mocy, zaatakowała pod koniec pierwszego kwadransa. Zagrana środkiem pola piłka trafiła do Jacka Góralskiego, który zagrał prostopadle do wbiegającego z prawej strony Krzysztofa Janusa. Wchodzący w pole karne pomocnik uderzył płasko w krótki róg, otwierając w ten sposób wynik meczu.
Zamiast mocno ruszyć do przodu, aby dobić rywali, płocczanie grali tak, jakby w pełni satysfakcjonowało ich skromne, jednobramkowe prowadzenie. Na szczęście goście nie byli w stanie stworzyć sobie chociaż jednej sytuacji, która dałaby im szansę na doprowadzenie do wyrównania.
W szatni trener Bogusław Baniak zmotywował jednak swoich podopiecznych, aby wreszcie ruszyli do przodu. I po przerwie to właśnie Flota częściej była przy piłce, stwarzając coraz poważniejsze zagrożenie pod bramką Seweryna Kiełpina.
Zespół ze Świnoujścia atakował z coraz większym zacięciem, ale nie był w stanie zakończyć żadnej ze swoich akcji. Najbliższy tego był Mateusz Wrzesień, ale po jego potężnym strzale piłka trafiła w poprzeczkę i wyszła w pole.
Niewiele jednak brakowało, aby powtórzyła się historia z pierwszych 45 minut. Po rozegraniu piłki z Krzysztofem Janusem Marcin Krzywicki pomknął do końcowej linii boiska i zagrał na pole karne. Bramkarz wprawdzie nie sięgnął piłki, ale nie zrobił tego również Janusz Dziedzic, uprzedzony przez jednego z obrońców.
Doskonałą indywidualną akcją popisał się również Tomasz Grudzień. Wywalczył piłkę w środku pola, uciekł defensorom i po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów znalazł się tuż przed bramkarzem. Zamiast podawać do biegnącego tuż obok Pawła Kaczmarka, zdecydował się na strzał. Trafił jednak wprost w Szymona Gąsińskiego. Chwilę później idealną okazję do zdobycia bramki miał również Łukasz Sekulski. Niestety, również on przegrał indywidualny pojedynek z bramkarzem.
Zamiast prowadzić co najmniej 2:0 i spokojnie czekać na końcowy gwizdek, Wisła zafundowała kibicom potężną dawkę stresu. Na szczęście skończyło się skromną wygraną. A trzy punkty zdobyte w meczu z Flotą pozwoliły płocczanom awansować na szóste miejsce pierwszoligowej tabeli (zanim zakończyły się wszystkie niedzielne mecze, Wisła przez moment była nawet czwarta).
Wisła Płock – Flota Świnoujście 1:0 (1:0)
Bramka: Janus (14.)
Wisła: Kiełpin - Stefańczyk, Magdoń, Sielewski, Hiszpański - Góralski, Burkhardt (64. Wlazło) – Janus, Dziedzic, Kaczmarek (88. Sekulski) – Krzywicki (75. Grudzień)
Flota: Gąsiński – Jasiński, Stasiak, Kieruzel, Szałek – Opałacz, Bodziony (60. Nnamani), Niewiada, Wrzesień, Grzelak – Śpiączka (60. Nwagou, 67. Arifović)
Żółte kartki: Góralski (Wisła) oraz R. Grzelak, Szałek, Niewiada (Flota)
Fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock