Spotkanie rozpoczęło się o godz. 18:30 w restauracji Stadionowa.
O przedłużeniu kontraktu Łukasza Sekulskiego i ewentualnych przenosinach do Stali Stalowa Wola:
Łukasz Sekulski: Jestem po rozmowie z wiceprezesem. Rozmowy trwają. Nie wyobrażam sobie i mam takie zapewnienia ze strony kluby, że kontrakt zostanie przedłużony. Wisła Płock to mój klub i chciałbym tu zakończyć karierę piłkarską. Dalej po piłce chciałbym pomagać, zobaczymy w jakiej roli. To temat rzeka. Teraz najważniejsza jest piłka, dobrze się czuję i mam nadzieję, że będę mógł pomóc. Myślę, że lada chwilę dojdziemy do porozumienia. Ja też się niecierpliwię, bo chciałbym skupić się na piłce.
Maciej Wiącek: Ostatnią godzinę spędziliśmy na rozmowie na temat jego kontraktu. To byłby wstyd dla Wisły Płock i Łukasza Sekulskiego, gdyby miał zagrać w Stali Stalowa Wola. Kontrakt przyszły sezon, a może i dłużej, to jest temat drobnej rozbieżności. Jesteśmy blisko porozumienia, różnią nas nie detale, a detaliczki. Myślę, że sprawa zostanie zamknięta przed meczem z Odrą Opole.
O pirotechnice na stadionie:
Maciej Wiącek: Po meczu z Wisłą Kraków wystąpiliśmy do firmy ochroniarskiej o solidną rekompensatę. Nigdy się nie kryłem z tym, że nie lubię pirotechniki. Uważam, że nie pomaga drużynie na boisku. Akceptuję, jeśli ktoś ma do niej inny stosunek. To, co stało się w trakcie meczu z Wisłą Kraków, było przekroczeniem norm, bo po prostu spowodowało zagrożenie dla zdrowia uczestników meczu. Jeśli dzieje się to w sposób cywilizowany, to owszem, my ponosimy odpowiedzialność.
Biorę na siebie odpowiedzialność. Od razu zająłem się tą sprawą wierząc, że nigdy więcej do takiej sytuacji nie dojdzie. Natomiast nie jestem w stanie obiecać, że zatrzymamy każdego kibica wnoszącego materiały pirotechniczne na stadion, bo to dzieje się na kilku tysiącach stadionów co weekend, na całym świecie. Wszyscy podejmują takie same starania, ale nikomu się ten proces nie udaje.
W tej rundzie to był ten jeden mecz z przekroczeniem norm. Poza tym nie pamiętam, żeby doszło do zadymienia boiska czy zagrożenia, żeby było o czym mówić. Ja nie jestem zwolennikiem pirotechniki, ale ja wiem, że dopóki nie zostanie to rozwiązane przez państwo, to ona nie zniknie. Możliwości klubu są ograniczone przepisami.
O zaległościach w klubie:
Łukasz Sekulski: Od momentu spadku do I ligi nie było minuty opóźnienia. Przychodzi 10-ty, są pieniądze.
Maciej Wiącek: To nie jest tak, że Wisła nie ma zobowiązań. Oczywiście mamy. Tych długoterminowych jest coraz mniej, te bieżące realizujemy zgodnie z zasadami.
O tworzeniu sytuacji pod bramką:
Mariusz Misiura: Według mojej oceny pod tym względem jesteśmy w pierwszej piątce ligi. Nie wiem co to znaczy mało sytuacji. Gramy w bardzo silnej I Lidze, gdzie jest dużo jakościowych zespołów. Strzeliliśmy 33 bramki w I rundzie. Musimy patrzeć realnie - jesteśmy w pierwszej czwórce ligi pod tym względem. Ciężko zgodzić mi się zgodzić z argumentem, że tworzymy mało sytuacji. Wydaje mi się, że żyjemy w świecie w którym łatwo krytykować, widzieć wszystko w szarych kolorach.
Mam ambicję, żeby zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby gra Wisły Płock się podobała. Proszę zobaczyć jak dużą liczbą zawodników atakujemy. Nie gramy asekuracyjnie, atakując 4 zawodnikami. Najczęściej atakujemy 7 zawodnikami, a tylko 3 bronimy. Czasami nam nie wychodzi, ale to jest proces. Pracujemy. Samo nasze podejście, chęć grania ofensywnie, a nie murowania bramki, powinno być w jakiś sposób doceniona.
Piłka nożna jest niekończącą się opowieścią, że chcemy więcej i więcej. Nasze odczucia nie są takie, że jesteśmy przeszczęśliwi z tego, jak wyglądaliśmy w pierwszej rundzie. Są rzeczy do poprawy, ale chciałbym docenić drużynę, bo w wielu obszarach dobrze się spisali. Jeśli strzelili 33 bramki, to ciężko ganić mi ofensywnych zawodników. Uważam, że to dobry wynik.
O stratach bramek ze stałych framgentów gry:
Mariusz Misiura: Zgodzę się. Poczyniliśmy pewne modyfikacje. Bardzo dużo czasu poświęciliśmy temu zagadnieniu w okresie przygotowawczym. W 9 grach sparingowych straciliśmy ten sposób tylko 2 bramki. Nie chcę mówić, że teraz nie będziemy tak teraz tracić bramek, bo to jest piłka.
O bramkarzach:
Mariusz Misiura: Cenię pracę trenera Mariusza Liberdy. To bardzo doświadczony człowiek. Jako piłkarz 2 razy był mistrzem Polski, grał w europejskich pucharach z bardzo dobrymi zespołami. Uważam, że bramkarze pod jego wodzą się rozwijają. Przykład młodego Klonika [Oskara Klona - red.], który w okresie przygotowawczym zagrał w wielu spotkaniach i prezentował się bardzo dobrze. Uważam, że mamy komfort. Pod nieobecność Maćka Gostomskiego naszym pierwszym bramkarzem jest Gradek, ale wewnętrznie czujemy, że nie będziemy się bać postawić na Klonika czy Stasia Pruszkowskiego. Wierzymy w ten proces, że robimy małe kroki do przodu.
O transferze Nemanji Mijukuskovicia:
Mariusz Misiura: Życzę panu, żeby tak jak podziękowali Nemowi w Legnicy kibice, szatnia, prezesi, żeby panu ktoś tak podziękował za cokolwiek. Życzę każdemu, żeby mu podziękowano z takim szacunkiem.
Decyzje o transferach są bardzo przemyślane. Zawodnicy są wielokrotnie analizowani pod sposób w jaki chcemy grać. Może pan mówić, że jestem złotousty, może się pan nie zgadzać, ale chciałbym, żebyśmy rozliczali to po jakimś czasie, a nie rzucali takie puste hasła.
O transferze Oskara Tomczyka:
Mariusz Misiura: Jestem na każdym treningu, każdy mecz analizujemy z drona. Widzę każdy mecz z perspektywy trenera, rozmawiam z zawodnikami - kto z kim jak się czuje. Do mnie spływa o wiele więcej informacji.
Maciej Wiącek: Bolonia zapłaciła za wypożyczenie, co w dzisiejszych czasach raczej się nie zdarza. Mamy też całkiem niezłą kwotę w przypadku ewentualnego transferu definitywnego. Bardzo życzę Oskarowi, żeby był jedną z gwiazd tej drużyny - jako płocczanin i szef tego klubu, bo wtedy potencjał transferowy rośnie. Niestety on tego ciężaru tutaj nie uniósł. Ze wszystkich młodzieżowców grał najwięcej. Dobry gracz ofensywny z powodzeniem zagra w środku ataku i z boku.
Przez 19 kolejek na pewno nie przekonywał, że jest zawodnikiem, od którego należy zaczynać skład. Bolonia jest dla niego największą życiową szansą. Nie przebił się w Lechu Poznań, w rezerwach grał rzadko. W Płocku dostał pełen rok, od wiosny poprzedniego roku. Teraz dostanie szansę w Primaverze, tam wykuwa się różne talenty. Jeśli rzeczywiście jest to dużej klasy talent, to świetnie że się wyrwał ze środowiska, które mu ewidentnie ciąży. Proszę rozumieć takie aspekty. Wielu jest piłkarzy, którzy nie poradzili sobie w domu. 100 kolegów na trybunach deprymuje go na tyle, że nie jest w stanie się tu przebić. Ja mu życzę wszystkiego najlepszego. Bolonia to klub, który przed chwilą odpadł z Ligi Mistrzów. Niech w niej zagra, my zarobimy i będziemy dumni, że wywodzi się z tego miasta. Na dziś niestety nie byłby to pierwszy wybór młodzieżowca trenera Mariusza Misiury.
Mariusz Misiura: W 2. kolejce straciliśmy bramkę po błędzie Oskara. Co zrobiliśmy? Wystawiliśmy w następnym meczu, daliśmy zaufanie. W 4. meczu w Niecieczy Oskar sprokurował karnego - nasza reakcja? Daliśmy mu minuty. Nie byliśmy sztabem, który się na nim wyżywał. Dostawał minuty kosztem innych zawodników, którzy siedzieli na ławce, mimo iż robił błędy. To świadczy o naszej wierze w Oskara. Dostał szansę w Bolonii, bo dostał taką szansę na poziomie centralnym. Uważam, że Oskar bardzo dużo zawdzięcza tej grupie zawodników, którzy pomogli mu zaistnieć na poziomie I ligi.
O możliwych transferach do końca okna:
Dariusz Sztylka: Skład nie jest zamknięty. Czekamy na zielone światło przynajmniej na 1 pozycję. Mamy to przygotowane na etapie końcowym. To kwestia zielonego światła od rady nadzorczej, właściciela. Mam nadzieję, że transfer dojdzie do skutku. Zawodnik ma określone cechy. Ofensywny zawodnik, na pewno nam pomoże.
Mamy jasny cel: awansować do Ekstraklasy. Sprowadzeni zawodnicy wprowadzą nowe cechy, rywalizację do zespołu. Wiedzieliśmy, w czym byliśmy słabi. Dużo straconych bramek po stałych fragmentach - Mijkusković, który dobrze gra przy stałych fragmentach gry, jest naturalnym liderem drużyny, przez 5 lat był kapitanem Miedzi Legnica.
Szukamy szybkości, dlatego transfery Kevina Custović, który ma motorykę na wybitnym poziomie, i Dawida Barnowskiego. Te 2 transfery dadzą nam nowe możliwości jeśli chodzi o szybki atak.
Pracujemy nad zawodnikiem ofensywnym. Jeśli zdarzy się sytuacja, że zwolni się miejsce, to ściągniemy agresywnego zawodnika do środka pola.
Jest zainteresowanie jednym naszym zawodnikiem. Trwa to od dłuższego czasu, najpierw liga szkocka, teraz trochę inny kierunek. Nie mogę powiedzieć jednak, że mam twardą ofertę. Chodzi o obrońcę [Andrias Edmundsson - red.].
Było duże zainteresowanie Jime, ale od razu skreśliliśmy tę możliwość.
O hierachii w drużynie:
Mariusz Misiura: To nie jest tak, że wystawimy zawodnika, a pan z góry powie, że wystawiamy taki skład to znaczy, że się nie znamy. Jak pan może tak mówić, skoro nie widzi pan przez cały tydzień jak na treningu realizuje plan meczowy. Być może był najsłabszy, to mamy go w nagrodę wystawić, bo tak sobie na papierze rozpisaliśmy? Nie, trzeba reagować. Ktoś nie spełnieniał oczekiwań w tygodniu, nie dał poczucia, że dobrze zaprezentuje się w meczu, to siedzi na ławce. Takie gdybanie na podstawie rozpisania papieru świadczyłoby, że jestem niekompententny. To żywy organizm. Oceniam każdego zawodnika, oni rywalizują, jedzą, odpoczywają, rezygnują z czasu z rodziną. Muszę tę rywalizację właściwie ocenić. Czasami mi się to nie udaję, zdaję sobie sprawę, że ranię jednego czy drugiego zawodnika, głównie przez przepis o młodzieżowcu. Takie są jednak przepisy.
Jak wy byście się czuli pracując w jakimś miejscu, gdyby szef, obojętnie jak dobrze swoją pracę wykonujecie, powiedział: nie, inny dostanie awans, bo tak sobie założył. Każdy z was pracował by 10x lepiej, a iksiński dostałby awans. Czulibyście się niesprawiedliwie ocenieni. To codzienna praca na treningu, rywalizacja o miejsce. Chciałbym, żebyśmy szerzej patrzyli na piłkę nożną. Cały świat osiąga coraz lepsze wyniki, a my jako Polska coraz gorsze. Chyba musimy się troszczeczkę uczyć.
O formie Ibana Salvadora:
Bardzo poprawiła się jego sylwetka. Wreszcie przepracował okres przygotowawczy. Wydaje mi się, że zrozumienie z innymi zawodnikami też jest na wyższym poziomie. Wydaje mi się, że w okresie przygotowawczym wykrystalizowała się taka para napastników Iban-Łukasz. W takiej konfiguracji to najlepiej funkcjonowało. Byliśmy dobrze zorganizowani w pressingu, gdy zagrażaliśmy bramce.
O aktorstwie Ibana Salvadora
Maciej Wiącek: Po meczu w Legnicy, gdy jego "przypadłość" nas najwięcej kosztowała, bo przypominam że pierwszą żółtą kartkę dostał za reakcję. Był ciągnięty za włosy przez przeciwnika, tego nie było widać w telewizji, ja z trybuny tego nie widziałem. Odbyliśmy w kilkuosobowym gronie rozmowę z Ibanem na temat tego typu postaw. W Legnicy strzeliliśmy bramkę na 2:2 i to Miedź się bałą o końcowy wynik. Czerwona kartka spowodowała, że cofnęliśmy się instynktownie, a nie parliśmy do zwycięstwa.
Odbyliśmy rozmowę i Iban zadeklarował, żę będzie panował nad swoimi emocjami. Pamiętajmy, że wychodząc "tam" czasami emocje są silniejsze. Nie wszystko da się kontrolować. Ja uwielbiam piłkarzy, którzy wnoszą coś zupełnie szaleńczego od siebie, oczywiście w kontrolowany sposób. Iban ma coś w sobie - lubi kiwać, mieć wpływ na wydarzenia na boisku. Kocha się takich piłkarzy. Ten brak kontroli nad emocjami bierze górę. Wierzę, że w Legnicy ostatni raz mieliśmy do czynienia z taką sytuacją.
O młodych zawodnikach:
Fabian Hiszpański: Oskar Tomczyk miał u nas bardzo duże wsparcie i nadal ma, jesteśmy na łączach. Mi na obozie podobał się Boro, widzę w nim potencjał na przyszłość. Też Gleb. Gdybym miał wybierać najlepszego, to na pewno wybrałbym Bora.
Jeśli chodzi o Oskara... grał na mojej pozycji, więc to może nie będzie adekwatana odpowiedzieć, ale jeśli chodzi o treningi, to nie zasługiwał na grę w pierwszym składzie w tamtym momencie. Powinienem grać ja.
Łukasz Sekulski: Jesteśmy od tego żeby pomagać młodym chłopakom. Mamy bardzo dużo wychowanków, doceniajmy to. Filip Lodziński to bardzo fajny chłopak z potencjałem. Chciałbym za niedługo w pozytywny sposób ustąpić Bartoszowi Borowskiemu. Jest ze mną w pokoju, dopinguję go. Jego trzeba hamować, bo jemu brakuje dnia, 24h to za mało. Ja też ostatniego słowa nie powiedziałem, wiek to tylko liczba. 35 lat kończę w listopadzie i ja ostatniego słowa nie mówię. Jest Fabian, wrócił Pomor, jest Gradeś. W Płocku są talenty, chłopcy chętni do pracy. Trzymajmy za nich kciuki. Kibicom też chyba byłoby miło przychodzić na stadion i oglądać wychowanków. To się jednak nie odbędzie tak, że zrobimy tu własny folwark i powiemy trenerowi, że będziemy grać wychowankami. Możemy ich próbować, ale jeśli przegrywają rywalizację, to ok.
Pomagam Borowi, biegam wieczorami po naszej wsi. Potrzeba jednak czasu. Tak samo Oskar - dostawał wsparcie, także poza boiskiem. Koniec końców nie mogę zagrać za dwóch. Trzymajcie kciuki za nas, bo mamy fajny narybek.
Mariusz Misiura: Mieliśmy 2 miesiące przygotowań. Rozpisałem sobie minuty wszystkich top 10 zespołów ligi ilu grało młodzieżowców. Tylko ŁKS grał większą liczbą młodzieżowców. Tylko ŁKS dał więcej minut młodzieżowców z pierwszych 10 zespołów ligi. Młodzieżowcy w Płocku grają dużo. Fabian i Łukasz fajnie zaznaczyli, że I skład to nagroda. Trzeba na to zasłużyć, a nie dostać za darmo, bo wtedy się tego nie szanuje. Chcę wygrywać mecze. Chyba byłbym szaleńcem nie wystawiając najlepszych.
Musimy to wszystko wypośrodkować, żeby nie zrobić tym chłopcom krzywdy. Bartosz Borowski dostał 5 meczów, powołanie do kadry młodzieżowej. Kiedy ty przychodziłem nie był nawet pierwszoplanowym zawodnikiem w rezerwach.
Zawodnik musi być przygotowany i zasłużyć na to, żeby zagrać 20 minut. Co jeśli przez 20 minut zawodnik zrobi tyle błędów, że później tego mentalnie nie wytrzyma?
O celach Wisły:
Celem Wisły na najbliższych 15, a może 17 spotkań, jest powrót do Ekstraklasy. Nie wycofujemy się z takich deklaracji. To nie znaczy, że awansujemy, bo w sporcie niczego nie da się awansować. Zrobiliśmy wszystko, żeby ten cel zrealizować.
Jeszcze nie zasypaliśmy gruszek w popiele. Może w ostatnich dniach okna transferowego zespół zostanie jeszcze zasilony. Jest na to spora szansa.
W poprzednim sezonie budżet Wisły Płock sięgnął 28,5-29 mln złotych, z czego nawet połowa to nie są wydatki na I zespół. Taka jest rzeczywistość. W milionach liczymy kwoty na utrzymanie stadionu, Stowarzyszenie Sportu Młodzieżowego. Na przykład Termalica nie wydaje na nic, poza I zespołem. My nie mamy możliwości bezpłatnego korzystania ze stadionu. Jesteśmy ubożsi niż kilka zespołów w lidze, co nie znaczy, że jesteśmy ubodzy. Na pewno jesteśmy w czołówce.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.