Paul Pirvulescu trafił do Płocka latem, ale okazał się kompletnym niewypałem. Dziś klub poinformował o rozwiązaniu kontraktu z Rumunem.
Na papierze wszystko się zgadzało. Pirvulescu w swoim piłkarskim cv miał m.in. Steauę Bukareszt, z którą trzykrotnie świętował mistrzostwo Rumunii. Później występował już w znacznie słabszych zespołach, a tuż przed przeprowadzką do Płocka rozegrał 20 meczów w austriackim SK Niederösterreich Sankt Pölten.
Wydawało się więc, że w Lotto Ekstraklasie powinien sobie spokojnie poradzić. Stało się jednak zupełnie inaczej. 29-latek wyszedł w podstawowym składzie na inaugurację z Lechią Gdańsk i był jednym z najsłabszych na boisku. Później w lidze w dwóch meczach wszedł już tylko z ławki rezerwowych, rozegrał za to pełne spotkanie w meczu pucharowym z Wisłą Kraków.
Nie dość, że Pirvulescu nie bronił się na boisku, to jeszcze doznał kontuzji. Konieczna była operacja, a defensor wypadł ze składu do końca roku. Wrócił podczas obozu przygotowawczego, ale tuż przed startem rundy wiosennej znów doznał kontuzji.
Dziś klub poinformował, że kontrakt został rozwiązany za porozumieniem stron. Obrońca znalazł już nowego pracodawcę - wraca do Rumunii, a konkretnie do Gaz Metan Media?, którego jest wychowankiem.
