reklama

Wisła rozgromiona w Gdańsku. Kuriozalny błąd Kiełpina

Opublikowano:
Autor:

Wisła rozgromiona w Gdańsku. Kuriozalny błąd Kiełpina - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportFatalnie dla podopiecznych Jerzego Brzęczka ułożył się mecz w Gdańsku. Nafciarze musieli gonić wynik już od 4. minuty, a ostatecznie wysoko polegli, pierwszy celny strzał oddając dopiero w doliczonym czasie gry.

Fatalnie dla podopiecznych Jerzego Brzęczka ułożył się mecz w Gdańsku. Nafciarze musieli gonić wynik już od 4. minuty, a ostatecznie wysoko polegli, pierwszy celny strzał oddając dopiero w doliczonym czasie gry. 

To był fatalny mecz w wykonaniu Wisły. W ofensywie Nafciarze w zasadzie nie istnieli, o czym świadczy statystyka celnych strzałów. Dusan Kuciak interweniował dopiero w 92. minucie, a przez większość meczu bramkarz Lechii w zasadzie ograniczał się do wyłapywania wrzutek i wznawiania gry z piątego metra. 

Spotkanie rozstrzygnęło się już w pierwszej połowie. W 4. minucie doszło do kuriozalnej sytuacji - Marco Paixao próbował przerzucić piłkę nad Igorem Łasickim, ale górą był stoper. Tak się przynajmniej wydawało, kiedy piłka odbita od jego nóg toczyła się w stronę bramki Wisły, Seweryn Kiełpin wyszedł na skraj pola karnego i miał już futbolówkę w rękach, ale ją wypuścił. Portugalczyk skorzystał z prezentu i skierował piłkę do pustej bramki. 

Minął niespełna kwadrans, a było już 2:0. Giorgi Merebaszwili stracił piłkę pod bramką gospodarzy, a ci wyprowadzili błyskawiczną kontrę. Do dośrodkowanej przez Flavio Paixao wyskoczył niepilnowany Milos Krasić i strzelił głową tuż nad Kiełpinem. 

Podopieczni Jerzego Brzęczka byli elektryczni. W ofensywie Nafciarzy brakowało dokładności, często już po wymienieniu dwóch podań piłka padała łupem gdańszczan. Skrzydeł nie mógł rozwinąć Dominik Furman, który był pilnowany przez Łukasika i Krasicia. Szymański nie radził sobie z rozegraniem, Merebaszwili i Reca byli niewidoczni, a Niko Varela zagrywał niecelnie. Mateusz Piątkowski nie jest typem napastnika, który cofnie się po piłkę i pomoże w ataku pozycyjnym. Osamotniony i odcięty od podań niewiele mógł zrobić. Efekt? Zerowe zagrożenie pod bramką Kuciaka. 

Po pół godzinie gry sędzia Kwiatkowski musiał przerwać na kilka minut spotkanie. Pirotechnika odpalona przez kibiców Lechii nie pozwalała na kontynuowanie spotkania. Po wznowieniu obraz gry się nie zmienił, w dodatku w doliczonym czasie gry podopieczni Adama Owena zdobyli trzecią bramkę. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego skiksował Szymański, a Marco Paixao takich okazji nie marnuje. 

Szatnia Wisły musiała zadrżeć, bo to spotkanie przypominało mecz z Górnikiem. W Zabrzu Nafciarze polegli 4:0, a wynik w Gdańsku mógł być jeszcze wyższy. 3:0 to najniższy wymiar kary dla Nafciarzy. Na drugą połowę nie wyszedł już Merebaszwili, a zastąpił go Konrad Michalak. Skrzydłowy prochu jednak nie wymyślił. 

Na początku drugiej połowy kilkukrotnie okazję do dośrodkowania ze stałego fragmentu gry miał Dominik Furman, ale to nie był dzień byłego pomocnika Tuluzy. Sytuacja Wisły stała się dramatyczna, kiedy czerwoną kartkę obejrzał Łasicki. Gdańszczanie mieli jeszcze kilka okazji do podwyższenia rezultatu, ale brakowało skuteczności. Wynik z końca pierwszej połowy nie uległ już zmianie. 

Lechia Gdańsk - Wisła Płock 3:0 (3:0)

Lechia Gdańsk: Kuciak, Sławczew (82' Lipski), Krasić, Marco Paixao (80' Balde), Wojtkowiak, Augustyn, Wolski (73' Peszko), Flavio Paixao, Nunes, Łukasik, Stolarski.

Wisła Płock: Kiełpin, Stefańczyk, Łasicki, Sielewski, Sylwestrzak, Reca, Szymański, Furman (84' Stilić), Merebaszwili (45' Michalak), Varela, Piątkowski (65' Kante) 

Bramki:

1:0 4' Marco Paixao
2:0 17' Krasić 
3:0 45' Marco Paixao

żółte kartki: Wojtkowiak; Łasicki, Sielewski.

czerwona kartka: Łasicki (za dwie żółte).

Fot. Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE