Mecz w Łodzi zapoczątkował okres trudnych spotkań dla Wisły Płock. Nafciarze grali w tej rundzie już prawie z całym dołem tabeli, czas na mecze z wyżej notowanymi zespołami. Pierwszym spotkaniem był wyjazdowy mecz z ŁKS-em. Łodzianie są w dobrej formie, wygrali kilka meczów z rzędu, a w poprzedniej kolejce przywieźli remis z Niecieczy. Z Wisłą Płock na własnym stadionie jednak przegrali.
Trener Mariusz Misiura po raz pierwszy zdecydował się na zestawienie razem Łukasza Sekulskiego i Piotra Krawczyka. Założenie przedmeczowe zapewne polegało na tym, żeby wysoki pressing gospodarzy omijać długimi piłkami na wysokich napastników i w ten sposób przedostawać się pod bramkę Alexandra Bobka. Początek meczu należał do Wisły, ale ŁKS szybko przejął inicjatywę i stwarzał coraz groźniejsze sytuacje. Defensywa Nafciarzy miała duże problemy z zatrzymaniem Antoniego Młynarczyka - 19-letni skrzydłowy łodzian szalał na lewym skrzydle, dogrywał groźne piłki w pole karne, a sam uderzył w słupek.
ŁKS miał inicjatywę, był po prostu lepszym zespołem, ale nie potrafił znaleźć drogi do bramki dobrze dziś dysponowanego Macieja Gostomskiego. Sporo było pożarów, kibicom momentami mogło szybciej zabić serce, ale groźnych strzałów gospodarzy było jednak mało. Wisła przebudziła się dopiero w końcówce spotkania, a zwieńczeniem przebłysku Nafciarzy był strzał Jime z narożnika pola karnego w poprzeczkę. Po chwili Krawczyk niecelnie dobijał piłkę.
Druga połowa zaczęła się od śmiałych ataków gospodarzy i wydawało się, że Wisła będzie miała kłopoty. Żółte kartki złapali Dani Pacheco i Marcel Brzozowski, co skutkowało zmianami w szeregach Nafciarzy. Na murawie pojawił się m.in. Krystian Pomorski i wychowanek Wisły po raz kolejny zdecydował o wyniku. Nafciarze zaczęli przyciskać, a po składnej akcji zespołu Pacheco zagrał do Pomorskiego w pole karne, a ten huknął z woleja i w 60. minucie otworzył wynik spotkania!
Podopieczni Mariusza Misiury ani myśleli się cofać i bronić korzystnego rezultatu. Przyjezdni przejęli inicjatywę i próbowali zdobyć kolejnego gola. Blisko był Iban Salvador, ale napastnik pomylił się przy lobie. To była 100-procentowa sytuacja i wydawało się, że jej niewykorzystanie zemści się na Wiśle.
ŁKS w końcu wyprowadził akcję ofensywną, a kiedy to zrobił Marcus Haglind-Sangre pechowo faulował rywala i Tomasz Kwiatkowski nie miał wyboru - wskazał na 11. metr. Do piłki podszedł Pirulo, ale Hiszpan... nie trafił w ogóle w bramkę! Była 81. minuta, Wisła od korzystnego rezultatu dzielił kwadrans. Gospodarze przyciskali coraz bardziej, piłka raz za razem była dośrodkowywana z różnych sektorów boiska. Niewiele z tego jednak wynikało, defensywa Wisły nie przeciekła i Nafciarze dowieźli cenne zwycięstwo!
ŁKS Łódź 0-1 Wisła Płock
Krystian Pomorski 60
ŁKS: 1. Aleksander Bobek - 8. Kamil Dankowski, 2. Levent Gülen, 5. Łukasz Wiech, 37. Piotr Głowacki - 9. Andreu Arasa, 21. Mateusz Kupczak, 20. Mateusz Wysokiński, 10. Pirulo, 15. Antoni Młynarczyk (77, 19. Jędrzej Zając) - 27. Stefan Feiertag (65, 7. Husein Balić).
Wisła: 33. Maciej Gostomski - 16. Fabian Hiszpański (85, 5. Bojan Nastić), 17. Przemysław Misiak, 19. Andrias Edmundsson, 44. Marcus Haglind-Sangré, 21. Miłosz Brzozowski (58, 37. Oskar Tomczyk) - 18. Jime (85, 9. Dawid Kocyła), 8. Dani Pacheco, 14. Dominik Kun (58, 6. Krystian Pomorski) - 20. Łukasz Sekulski, 22. Piotr Krawczyk (67, 66. Iban Salvador).
żółte kartki: Feiertag, Wiech - Hiszpański, Pacheco, Brzozowski.
sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.