reklama

Wisła ośmieszyła się w Niepołomicach. Koniec przygody w pucharze

Opublikowano:
Autor:

Wisła ośmieszyła się w Niepołomicach. Koniec przygody w pucharze - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportW fatalnym stylu piłkarze Wisły Płock pożegnali się z tegorocznymi rozgrywkami Pucharu Polski. Nafciarze przegrali w Niepołomicach z I-ligową Puszczą 1:3.

W fatalnym stylu piłkarze Wisły Płock pożegnali się z tegorocznymi rozgrywkami Pucharu Polski. Nafciarze przegrali w Niepołomicach z I-ligową Puszczą 1:3. 

Sukces w Pucharze Polski mógł być odskocznią dla kiepskich wyników w lidze. Kibice od lat marzą o grze w tych rozgrywkach choćby wiosną. W czarnych czasach, kiedy Wisła tułała się między drugim a trzecim poziomem rozgrywkowym nie mogło być o tym mowy. Priorytetem było odbudowanie klubu i awans do Ekstraklasy. 

Tuż po awansie Wiślacy pod wodzą Marcina Kaczmarka z Pucharu Polski odpadli jeszcze latem, przegrywając ze Stalą Mielec 3:4. Rok później nadzieje były już większe, ale los się nie uśmiechnął i w 1/16 finału trzeba było rywalizować z Wisłą Kraków. Nafciarze przegrali 1:2 i nadzieje na lepsze wyniki trzeba było odłożyć do sezonu 2018/19. Tym razem nie można mówić o pechu, bo rywale w drodze na Stadion Narodowy do wymagających nie należeli. W 1/32 Wisła, jeszcze pod wodzą Dariusza Dźwigały, rozprawiła się z Siarką Tarnobrzeg 4:1. W 1/16 czekała II-ligowa Olimpia Grudziądz, którą w fantastycznym stylu Nafciarze rozbili 7:2. Na drodze do awansu stanęła I-ligowa Puszcza Niepołomice. Tej przeszkody pokonać się nie udało. 

W Grudziądzu dobrze funkcjonowało ustawienie z trójką środkowych obrońców i przy okazji kolejnego meczu pucharowego Kibu Vicuna zdecydował się do niego wrócić. Do Alana Urygi i Igora Łasickiego dołączył Bartłomiej Sielewski, a na wahadłach zagrali Patryk Stępiński i Cezary Stefańczyk. Wisła w Niepołomicach grała o uratowanie sezonu, ale mimo to na ławce zostali Dominik Furman, Nico Varela, Giorgi Merebaszwili czy Ricardinho. Od początku grał za to Semir Stilić. 

Zespołom przyszło rozgrywać spotkanie w arcytrudnych warunkach. Murawa wyglądała jak plac budowy przeorany przez stado dzików. W niektórych fragmentach było więcej błota niż trawy i piłka potrafiła sprawiać tam prawdziwe cuda. Z pewnością faworyzowało to gospodarzy, bo Wisła jest dużo lepszym technicznie zespołem, ale to nie może być wymówka. Wisła zagrała po prostu skandalicznie słabe spotkanie. Niepołomiczanie prezentowali się dobrze już od pierwszego gwizdka i prowadzenie objęli już po nieco ponad 10 minutach. W krótkim ping-pongu w środku pola najlepiej odnalazł się Hubert Tomalski, wykorzystał fatalne ustawienie defensywy gości i zagrał na wolne pole. Marcin Orłowski znalazł się sam na sam z Bartłomiejem Żynelem i było 1:0. 

Podopieczni Tomasza Tułacza mieli dobry wynik, więc mogli się cofnąć i liczyć na kontrataki. A Wiśle w ataku pozycyjnym nie szło, a okazji do zdobycia wyrównującej bramki w zasadzie nie było. Najlepiej wyglądało to po wykonaniu stałych fragmentach gry - próbowali Stefańczyk, z woleja uderzał Szymański, a najbliżej z nich był Uryga, ale uderzył w sam środek bramki. 

Od początku drugiej połowy Wisła chciała ruszyć do odrabiania strat. Nafciarze zaczęli szybciej operować piłką, czasami posyłali też dłuższe podania, ale to gospodarze mieli okazje do podwyższenia prowadzenia. W zaledwie pięć minut po wznowieniu gry płocczan po strzałach Huberta Tomalskiego i Krzysztofa Drzagi ratował Żynel i słupek. W odpowiedzi bardzo dobrą okazję zmarnował Oskar Zawada. Napastnik przy strzale podjął jedną z wielu złych decyzji wtorkowego popołudnia. Zamiast po technicznie, po długim słupku, uderzył siłowo, po krótkim. Szkoda, że 2 metry nad bramką. Rosły napastnik rozegrał pełne 90 minut, bo bijącej głową w mur Wiśle potrzebne były centymetry z przodu. Cóż z tego, skoro Zawada najczęściej był tym dośrodkowującym, a akcje kończyli jego niżsi koledzy. 

Kibu Vicuna rzucił na plac boju Varelę, Ricardinho i w końcu Merebaszwilego. Nie miał wyboru, bo po tym jak Stępiński próbował zwodem minąć rywala przy własnej bramce, a Drzazga minął płocką obronę jak tyczki na treningu i wyłożył piłkę do Łukasza Szczepaniaka, było już 2:0 dla Puszczy. Wisła musiała zagrać va banque. Stępiński częściowo odkupił swoje winy, zdobywając bramkę kontaktową. To pierwsza bramka obrońcy w niebiesko-biało-niebieskich barwach. 

Niestety, nic z tego. Obrona grała po prostu fatalnie, a w rozegraniu często brakowało dokładności. W doliczonym czasie gry gospodarze podeszli jeszcze pressingiem, odebrali piłkę, a Tomalski ustalił wynik na 3:1. Pierwsza wygrana Puszczy Niepołomice z Wisłą Płock stała się faktem.  

To trzecia porażka Wisły Płock z rzędu. O przełamanie fatalnej passy podopieczni Kibu Vicuny powalczą w Kielcach. Początek meczu z Koroną w sobotę o 18:00. 

Puszcza Niepołomice - Wisła Płock 3:1 (1:0)

bramki:

1:0 - Marcin Orłowski 12'

2:0 - Łukasz Szczepaniak 73'

2:1  - Patryk Stępiński 80'

3:1 - Hubert Tomalski 90+4'

Puszcza Niepołomice: 99. Miłosz Mleczko - 4. Patryk Fryc, 5. Konrad Stępień, 27. Mateusz Bartków, 28. Michał Mikołajczyk (C) - 11. Marcin Stefanik,  7. Marcel Kotwica - 10. Hubert Tomalski, 9. Krzysztof Drzazga (86, 14. Dawid Ryndak), 18. Wiktor Żytek (67, 2. Łukasz Szczepaniak)  - 19. Marcin Orłowski (90, 26. Marek Kuzma).

Wisła Płock: 31. Bartłomiej Żynel - 20. Cezary Stefańczyk, 26. Igor Łasicki (78, 10. Giorgi Merebashvili), 5. Bartłomiej Sielewski (C), 18. Alan Uryga, 95. Patryk Stępiński - 6. Damian Rasak, 4. Damian Szymański - 23. Semir Štilić (64, 21. Ricardinho) - 16. Oskar Zawada, 19. Karol Angielski (64, 7. Nico Varela).

żółte kartki: Żytek, Mikołajczyk - Łasicki.

sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź).

widzów: 1 384.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE