reklama

Wisła okradziona w Gdańsku. Cenny remis, ale smakuje jak porażka

Opublikowano:
Autor:

Wisła okradziona w Gdańsku. Cenny remis, ale smakuje jak porażka - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportNafciarze dzielnie walczyli na boisku lidera i po bramce Alana Urygi prowadzili 1:0. Stadion Energa pozostał jednak niezdobyty, a gospodarzom pomógł karny z kapelusza. Wisła Płock po raz kolejny jest pokrzywdzona przez pomyłki arbitrów.

Nafciarze dzielnie walczyli na boisku lidera i po bramce Alana Urygi prowadzili 1:0. Stadion Energa pozostał jednak niezdobyty, a gospodarzom pomógł karny z kapelusza. Wisła Płock po raz kolejny jest pokrzywdzona przez pomyłki arbitrów. 

Lechia Gdańsk jest jedynym zespołem w stawce, który w tym sezonie jeszcze nie zaznał porażki na własnym stadionie. Bilans dziewięciu zwycięstw i czterech remisów musi budzić szacunek, ale z drugiej strony zawodnicy Wisły mają coraz mniej do stracenia. Do utrzymania w Ekstraklasie potrzebne są punkty i podopieczni Kibu Vicuny pojechali nad morze walczyć. Po wygranej w cudownych okolicznościach z Craovią morale zespoły poszły w górę, więc apetyt na punkty nie był bezpodstawny. 

Szkoleniowiec Wisły nie mógł skorzystać z usług wypożyczonego z Lechii Ariela Borysiuka-pomocnika obowiązywała tzw. klauzula strachu. Karę 6-miesięcznego zawieszenia otrzymał Cezary Stefańczyk, więc szansę na debiut dostał Jake McGing. Do składu wrócił Giorgi Merebaszwili, a poza tym bez większych zaskoczeń. 

Niespełna 10 tys. widzów na stadionie w Gdańsku długo nie oglądało porywającego widowiska. Wisła grała mądrze taktycznie i nie pozwała rywalom na zbyt wiele, ale cierpiała na tym jakość meczu. Spotkanie nieco ożywiło się dopiero po około pół godziny, ale dobrego podania Giorgiego Merebaszwilego na bramkę nie zamienił Nico Varela. Urugwajczyk uderzał z dość ostrego kąta, ale futbolówka źle ułożyła się na stopie i nie wyszła nawet za linię bramkową. Do przerwy 0:0

Dużo emocji było za to po zmianie stron. Zaczęło się pechowo dla przyjezdnych, bo Thomas Dahne nie mógł kontynuować gry i między słupkami stanąć musiał Bartłomiej Żynel. Młody bramkarz miał sporo szczęścia już niespełna trzy minuty po wznowieniu gry, bo Konrad Michalak na 14. metrze nieczysto trafił w piłkę. Wisła odpowiedziała szybko, bo w 52. minucie Alan Uryga skierował futbolówkę do siatki po dośrodkowaniu Nico Vareli i wszystko układało się po myśli Wisły. Gospodarze mogli wyrównać w 59. minucie, ale Flavio Paixao zmarnował doskonałe dogranie wprowadzonego chwilę wcześniej Lukasa Haraslina. 

Sytuacja Nafciarzy skomplikowała się kilkadziesiąt sekund później, bo grający bardzo słabe zawody Grzegorz Kuświk wyciął Filipa Mladenovicia w środku pola. A że napastnik miał już żółtą kartkę na koncie, sędzia bez wahania pokazał mu drugą i w konsekwencji czerwoną kartkę. 

Pół godziny do końca, jednobramkowe prowadzenie, gra w dziesięciu na boisku lidera. Wisłę czekało trudne zadanie, ale Nafciarze w osłabieniu grają w tym sezonie jeszcze lepiej, niż w pełnym zestawieniu. To nie było "mission impossible".Dominik Furman potwierdził swoją wysoką formę i w Gdańsku grał za dwóch, ale nawet dobrze grający Nafciarze nie są w stanie przeciwstawić się fatalnym błędom sędziego. Niestety, koszmar powrócił.

Na kwadrans przed końcem w polu karnym Wisły Artur Sobiech runął jak rażony piorunem. Powtórki pokazały, że być może doszło do minimalnego kontaktu McGinga z napastnikiem Lechii, ale trudno mówić tu o rzucie karnym... Mimo to Wojciech Myć bez wahania wskazał na 11. metr. Sędzia nawet nie podszedł do monitora, żeby zweryfikować tę sytuację. Kradzież w biały dzień. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Paixao i tym samym ustalił wynik spotkania, choć szansę na zmianę wyniku miał jeszcze wprowadzony Alen Stefanović. Serb jednak przestrzelił w doskonałej sytuacji.

Spotkania, które trwało ponad 100 minut. Sędzia, nie wiadomo dlaczego, do regulaminowych 90 doliczył 7 minut, a ostatni gwizdek wybrzmiał w 101. Mecz zakończył się podziałem punktów, ale nie może on absolutnie zadowalać Wiślaków. Nafciarze zagrali naprawdę przyzwoite spotkanie, jak na fakt gry na boisku niepokonanego u siebie lidera. W grze podopiecznych Kibu Vicuny widać poprawę, a to promyk nadziei przed kolejnymi spotkaniami o życie. Najbliższe już w piątek w Płocku. Mecz Wisła Płock-Pogoń Szczecin w piątek 15 marca o 18:00.

Lechia Gdańsk - Wisła Płock 1:1 (0:0)

bramki:

0:1 Uryga 52'

1:1 Paixão 77'  (k.)

Lechia Gdańsk: 12. Dušan Kuciak - 19. Karol Fila, 25. Michał Nalepa, 26. Błażej Augustyn (90', 5. Steven Vitória), 22. Filip Mladenović - 36. Tomasz Makowski, 35. Daniel Łukasik (69', 18. Jakub Arak), 6. Jarosław Kubicki - 11. Konrad Michalak (56', 17. Lukáš Haraslin), 90. Artur Sobiech, 28. Flávio Paixão (C).

Wisła Płock: 30. Thomas Dähne (46', 31. Bartłomiej Żynel) - 3. Jake McGing, 26. Igor Łasicki, 18. Alan Uryga, 24. Ángel García Cabezali - 6. Damian Rasak, 8. Dominik Furman (C) - 50. Justinas Marazas (66', 21. Ricardinho), 7. Nico Varela, 10. Giorgi Merebashvili (81', 27. Alen Stevanović) - 11. Grzegorz Kuświk.

Żółte kartki: Arak, Augustyn, Mladenović - Cabezali, Furman, Kuświk, Merebashvili.

Czerwona kartka: Kuświk (za drugą żółtą).

Sędzia: Wojciech Myć (Lublin).

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE