Sobotni mecz w Mannheim rozpoczęli płocczanie i już w pierwszej akcji mieli problem ze sforsowanie defensywy Niemców, a z kontry wynik otworzył Piotr Chrapkowski, grający głównie w obronie Madeburga.
Trafił Jeremy Toto, obronił Adam Morawski a z trudnej pozycji na 2:1 wyprowadził Wisłę Przemysław Krajewski (4. min.). Z dystansu poprawił Zoltan Szita i było 3:1. W jednej z akcji ucierpiał Niko Mindegia, z nosa poleciała krew i musiał usiąść na ławce.
Po kontrze Krajewskiego w 10. minucie zespół z Płocka prowadził 5:3. Ale po kwadransie Niemcy doszli na 7:7. Ale Nafciarze walczyli z ogromną ambicją, po karnym Krajewskiego i rzucie Michała Daszka polski zespół prowadził 9:7 (19.).
Nafciarze grali w osłabieniu, ale nie zatrzymali Szity i Lovro Mihica, po raz pierwszy Wisła wyszła na trzybramkowe prowadzenie 11:8!
Zdenerwowany trener Gladiatorów z Magdeburga wymienił bramkarza i poprosił o czas po 21 minutach gry. Niestety już trzy minuty później był remis po 11.
Pięknym przechwytem popisał się Philip Stenmalm i umieścił piłkę w siatce (13:11)! Pudłował niestety Mihić, na szczęście dwie udane interwencje w tym okresie zanotował Morawski i Wisła trzymała wynik.
Przy stanie 13:12 w 28. minucie trener Xavi Sabate poprosił o czas, dał odpocząć zawodnikom i przekazał ważne wskazówki. Nafciarze grali jak w transie, po golach Szity i Krajewskiego wygrywali 15:12 i atakowali, ale stracili piłkę i szkoda, bo do przerwy przewaga spadła do 15:13,
- Mamy die bramki do przerwy, mogły być cztery, ale jest dobrze, obyśmy w drugą połowę weszli tak samo - mówił w telewizyjnym wywiadzie Mikołaj Czapliński, młody skrzydłowy Wisły, tym razem obserwujący mecz z trybun.
W drugiej połowie od trafienia rozpoczęli Niemcy, bramki padały na zmianę. Niestety, nie kleiła się gra pechowemu Michałowi Daszkowi, który spudłował, stracił piłkę, złapał karę dwuminutową. Na szczęście karnego obronił "Loczek", po chwili nie dał się pokonać skrzydłowemu i Płock wciąż był 1 bramkę do przodu - 17:16 w 37. minucie.
Nadszedł okres słabszej gry płocczan, na szczęście znów pokazał się Morawski. Po 40 minutach i rzucie Szity tablica wyników pokazywała wynik 19:18 dla Wisły.
Ale po błędzie Mindegii to Niemcy po raz pierwszy od wyniku 1:0 wyszli na prowadzenie 20:19 (42.) Płocczanie łapali dużo więcej kar od Niemców, co bardzo utrudniało walkę zarówno w obronie, jak i w ataku.
Niemcy zdobywali kolejne bramki, prowadzili już 22:19. Z wymuszonych pozycji pudłował Mindegia, a ze stuprocentowych - Toto. Magdeburg grał na równym poziomie, a płocczanie popełniali zdecydowanie więcej błędów.
Ambicji nie brakowało, w 51. minucie Szita rzucił na 23:24, na remis poprawił Mindegia i wszystko było jeszcze możliwe! Niemcy poprosili o czas.
Niestety, Niemcy skutecznie wyłączyli Daszka z gry. a po błędach Wisły znów trzy bramki zdobyli Niemcy. Niespełna sześć minut przed końcem Magdeburg wygrywał już 28:25.
Nafciarze grali w osłabieniu, znów pięknie obronił Morawski, a dwie minuty złapał Chrapkowski i z karnego trafił Krajewski (28:29)! Minutę przed końcem płocczanie przegrywali dwoma bramkami, spudłował Krzysztof Komarzewski i tej klasy drużyna co SC Magdeburg nie wypuściła przewagi z rąk. Wisła jeszcze walczyła, 20 sekund przed końcem obronił "Loczek", trafił Daszek, ale mecz 30:29 wygrał Magdeburg.
W drugim półfinale gospodarze Rhein-Neckar Löwen przegrali w sobotę wieczorem z Füchse Berlin 32:35 (16:19).
W niedzielę o godz. 18 Nafciarze zagrają o trzecie miejsce LE z Rhein-Neckar Löwen, a w finale Magdegurg zmierzy się z Füchse Berlin (20.30). Oba mecze na żywo w Eurosport 1.
SC Magdeburg - ORLEN Wisła Płock 30:29 (13:15)
Najwięcej bramek dla Wisły: Szita i Krajewski - po 7, Mindegia - 4.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.