reklama

Wielkie emocje i siatkarska wojna w Orlen Arenie. Na wynik meczu wpłynęły decyzje sędziów [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Wielkie emocje i siatkarska wojna w Orlen Arenie. Na wynik meczu wpłynęły decyzje sędziów [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportOrlen Arena aż kipiała od emocji, choć tym razem siatkarskich. W meczu inaugurującym Klubowe Mistrzostwa Świata PGE Skra Bełchatów uległa Cucine Lube Civitanova 1:3. W końcówce wielkie emocje wzbudziły decyzje sędziego.

Orlen Arena aż kipiała od emocji, choć tym razem siatkarskich. W meczu inaugurującym Klubowe Mistrzostwa Świata PGE Skra Bełchatów uległa Cucine Lube Civitanova 1:3. W końcówce wielkie emocje wzbudziły decyzje sędziego. 

Punktualnie o 17:30 w Orlen Arenie rozpoczęła się płocka część Klubowych Mistrzostw Świata w siatkówce. Płock skorzystał na poślizgu Radomia w budowie hali i o przeniesieniu imprezy dowiedział się miesiąc wcześniej. Ruszyła machina promocyjna, bilety sprzedawane były w promocyjnej cenie, ale halę udało się wypełnić mniej więcej w połowie. Mecz mistrzów Polski PGE Skry Bełchatów z mistrzami Włoch Cucine Lube Civitanova na żywo oglądało ok 2,5 tys. kibiców. 

Zdecydowanym faworytem meczu otwarcia byli Włosi, którzy w tym sezonie mogą wystawić prawdziwy siatkarski gwiazdozbiór. Cwetan Sokołow, Osmany Juantorena, Yoandy Leal, Robertlandy Simon i Dragan Stanković gwarantują siłę ognia, jakiej mało kto może się przeciwstawić. Przekonali się o tym bełchatowianie, choć mistrzowie Polski walczyli dzielnie. Nie tylko z piekielnie mocnymi zagrywkami rywali, ale też dziwnymi decyzjami arbitra. 

Pierwszy set rozpoczął się nie najlepiej dla "gospodarzy pojedynku". Goście obrali sobie na cel zagrywki Artura Szalpuka, a ten w odbiorze radził sobie średnio. Odrzuceni od siatki bełchatowianie mieli problem z punktowaniem i było 10:14. Udało się jeszcze dogonić Włochów, ale  siła ognia Lube dała w końcu o sobie znać, bo byli w stanie punktować nawet z sytuacyjnych piłek po słabszym przyjęciu Juantoreny. Pojedynczy blok nie był zaś przeszkodą dla Sokołowa i w końcówce pierwszej partii było już 18:22, a finalnie 21:25. 

Drugi set od początku był wyrównany. Lube wzięło tym razem na celownik Milada Ebadipoura. Irańczyk również szarpał przyjęciem, ale i tak Skra trzymała wynik. Po świetnym potrójnym bloku było 8:8. Bełchatowianie nie dawali sobie jednak szansy na wypracowanie przewagi, notorycznie psując zagrywkę. Popłoch w przyjęciu "gospodarzy" siał za to Osmany Juantorena. Kubańczyk posłał dwa asy i zrobiło się 11:14. Lube długo dominowało na parkiecie, aż fantastycznym blokiem popisał się Artur Szalpuk. Po chwili Mariusz Wlazły skończył kontratak, dołożył do tego dwie punktowe zagrywki i to mistrzowie Polski wyszli na prowadzenie 22:20. Zapowiadała się nerwowa końcówka, ale Leal wyrzucił piłkę w aut i zrobił się remis 1:1. 

W trzecim od początku dominowali Włosi. Zawodnicy Skry popełniali proste błędy w dograniu piłki do siatki czy rozegraniu. Przy stanie 7:10 w polu zagrywki stanął Leal i błyskawicznie zrobiło się 7:13. Bełchatowianie znaleźli się w trudnym położeniu, ale nadal walczyli. Stać ich było na efektowne akcje, ale popełniali też sporo błędów. Powtórzył się scenariusz z poprzedniej partii - w końcówce w ataku pomylił się też Osmany Juantorena, dobrą zagrywką popisał się Mariusz Wlazły i zrobiło się 21:23. Była szansa na walkę w końcówce, ale kapitan Skry też spudłował i Skra uległa 21:25.

Skra została postawiona pod ścianą, bo przegranie seta oznaczało porażkę w meczu otwarcia. Zaczęło się nieźle, ale gra posypała się kiedy arbiter odgwizdał podwójne odbicie Grzegorzowi Łomaczowi. Cała drużyna ruszyła protestować, a hala zagrzmiała. Wydawało się, że rozgrywający nie popełnił błędu, ale tym razem zawodnicy nic nie wskórali. Kiedy chwilę później arbiter dopatrzył się dotknięcia siatki przy prawidłowym bloku bełchatowian, sędzia pod presją zdecydował się na użycie challengu. Ten wskazał, że punkt był zdobyty prawidłowo, ale Mariusz Wlazły wyjaśniał coś jeszcze z arbitrem. Ten nie słuchał byłego reprezentanta Polski i po prostu wyciągnął czerwoną kartkę, co oznaczało punkt dla Lube.

Rozjuszeni "gospodarze" zablokowali Juantorenę, ale i tym razem sędzia dopatrzył się błędu. Na parkiecie zaczęła się prawdziwa wojna, a Ebadipur zachęcał fanów do dopingu. Irańczyk popisał się asem serwisowym i było już tylko 11:13. Niestety, Mariusz Wlazły to co ugrywał w ataku, psuł w zagrywce. Artur Szalpuk przestrzelił z prawego skrzydła i zrobiło się 14:18. Roberto Piazza poprosił o czas, ale tuż po nim Leal popisał się kolejnym asem serwisowym. Lube miało już pięć punktów przewagi. Wydawało się, że czwarta partia skończy się pogromem mistrzów Polski.

Ci jednak się nie poddali i w końcówce walczyli jak lwy. Przy stanie 19:24 w polu zagrywki stanął Wlazły i popisał się fantastyczną serią. Mistrzowie Polski doprowadzili do remisu 24:24 i mecz rozstrzygał się w grze na przewagi. Hala ostatnie punkty oglądała na stojąco, ale niestety, to Włosi triumfowali. Skutecznym blokiem popisał się Bruno Rezende i to Cucino Lubie wygrało mecz 3:1. 

PGE Skra Bełchatów w drugim meczu podejmie Fakieł Nowy Urengoj. Początek meczu w Orlen Arenie we wtorek o 20:30. 

PGE Skra Bełchatów - Cucine Lube Civitanova 1:3 (21:25, 25:22, 21:25, 25:27)

PGE Skra: Mariusz Wlazły 18, Karol Kłos 3, Jakub Kochanowski 6, Milad Ebadipour 15, Artur Szalpuk 18, Grzegorz Łomacz, Kacper Piechowski (libero) oraz Kamil Droszyński, Renee Teppan. 

Cucine Lube: Cwetan Sokołow 12, Osmany Juantorena 12, Dragan Stanković 6, Yoandy Leal 16, Robertlandy Simon 9, Bruno 4, Fabio Balaso (libero) oraz Jacopo Massari, Diego Cantagalli, Stijn D'Hulst.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE