Już jutro podopiecznych Manolo Cadenasa czeka bardzo ważne spotkanie w Lidze Mistrzów. Niebiesko-biało-niebiescy zmierzą się z tureckim Besiktas Stambul, który po 6 kolejkach zajmuje ostatnie miejsce w tabeli.
Drużyna z nad Bosforu, wygrała w tym sezonie tylko raz. W 6. kolejce pokonała we własnej hali HC Prvo plinarsko drustvo Zagreb. Pozostałe mecze to bardzo wyraźne porażki między innymi z PSG (30:40) i THW Kiel (31:21).
- Jak przed każdym innym meczem jesteśmy nastawieni na walkę w stu procentach i na maksymalnych obrotach - powiedział nam Mateusz Piechowski. - Bardzo chcemy jutro wygrać i mam nadzieję, że dwa punkty zostaną w Płocku.
Wiślacy jak do tej pory w Lidze Mistrzów nie zachwycają. Tylko jedno zwycięstwo i remis, to cały dorobek nafciarzy w tej edycji rozgrywek. Mecz z Besiktasem będzie szansą na powiększenie przewagi nad Turkami i zmniejszenia dystansu do drużyny z Zagrzebia.
Nafciarze szczególnie uważać muszą na Ramazana Done, który w tym roku w europejskich rozgrywkach rzucił 36 bramek. Po stronie gospodarzy ciężko ostatnimi czasy szukać lidera, bo to cały zespół pracuje na końcowy wynik. Brakuje jednak w szeregach nafciarzy typowego bombardiera, który by w każdym meczu popisywał się ponadprzeciętną skutecznością.
Manolo Cadenas ma do dyspozycji prawie wszystkich zawodników. Nie jest jasna sytuacja Marco Oneto, który nie wystąpił we Wrocławiu. Sobotni mecz będzie też drugą szansą dla Jose Guilherme de Toledo, który po średnim meczu ze Śląskiem, postara się udowodnić kibicom, że sprowadzenie Brazylijczyka do Płocka było dobrym krokiem działaczy.
Początek spotkania w Orlen Arenie o godzinie 16. Transmisja na antenie Canal+Sport.
Fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock
