– Dziewczyny przed meczem z akademiczkami pełne były pozytywnej energii. Niestety, kiedy wyszły na boisko, okazało się, że są dziwnie spięte – powiedział Portalowi Płock trener AZS PWSZ Jutrzenki Płock Jarosław Stawicki.
Miejscowe doskonale wykorzystały do przerwy wszelkie słabości zespołu prowadzonego przez trenerów Jarosława Stawickiego i Marka Przybyszewskiego, dzięki czemu po 30 minutach gry prowadziły różnicą czterech bramek.
Po zmianie stron Jutrzenka mocno wzięła się do roboty i dość szybko zdołała wyrównać, a nawet objąć jednobramkowe prowadzenie. Wydawało się, że płocczanki powinny przejąć kontrolę nad tym, co dzieje się na boisku. Niestety, przy wyniku remisowym nie wykorzystały dwóch stuprocentowych okazji. Natychmiast odpowiedziały na to zawodniczki z Warszawy, które odskoczyły na trzy oczka i to one zaczęły dyktować warunki gry.
– Trzybramkowa różnica utrzymywała się dość długo – powiedział Portalowi Płock Jarosław Stawicki. – Niestety, w końcówce Warszawa odjechała nam nawet na osiem bramek. Udało się nieznacznie zniwelować tę stratę, ale to miejscowe cieszyły się z wygranej 33:26 (15:11).
W sobotę 27 kwietnia do Płocka przyjeżdża SPR Olkusz. Sztab szkoleniowy bardziej jednak skupia się na kolejnych rywalach niż na boju z liderem tabeli.
– Musimy myśleć przede wszystkim o tych zespołach, które pozostają w naszym zasięgu, a więc o AZS UMCS Lublin i SMS-ie Gliwice – stwierdził Jarosław Stawicki. – To w pojedynkach z nimi musimy szukać punktów, jeśli chcemy myśleć o utrzymaniu się w pierwszej lidze.