reklama

Rozczarowanie w Lidze Mistrzów. Dima, Sego i spółka wykorzystali błędy [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Rozczarowanie w Lidze Mistrzów. Dima, Sego i spółka wykorzystali błędy [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportOrlen Wisła Płock po raz kolejny nie zachwyciła. Tym razem podopieczni Piotra Przybeckiego ulegli wysoko węgierskiemu Pick Szeged. To czwarta z rzędu porażka wicemistrzów Polski we własnej hali w rozgrywkach Ligi Mistrzów.

Orlen Wisła Płock po raz kolejny nie zachwyciła. Tym razem podopieczni Piotra Przybeckiego ulegli wysoko węgierskiemu Pick Szeged. To czwarta z rzędu porażka wicemistrzów Polski we własnej hali w rozgrywkach Ligi Mistrzów. 

Dla wielu kibiców mecz zaczął się jeszcze przed wejściem na halę. Ze względu na organizowane w weekend zawody Verva Street Racing, zamknięta została górna część parkingu przy Orlen Arenie, a także spora część dolnego. Efektem tego było kilkadziesiąt samochodów krążących między blokami.

Pojedynek z Pick Szeged to dla kibiców okazja do ponownego spotkania z Dimitrijem Żytnikowem, który w Płocku spędził dwa ostatnie sezony. Na boisku wszelkie sentymenty odeszły jednak na bok, tym bardziej, że Rosjanin na parkiecie pojawił się dopiero pod koniec spotkania. Od pierwszego gwizdka była twarda walka, ale na parkiecie na początku był tylko jeden zespół. Wielu kibiców jeszcze nie zdążyło wejść na halę, a Wisła przegrywała już 4:0. Poirytowany Piotr Przybecki już po pięciu minutach poprosił o przerwę. 

Chwilę później Valentin Ghionea zdobył pierwszą bramkę dla wicemistrzów Polski, ale goście odpowiedzieli z nawiązką i przewaga rosła. Nafciarze na początku spotkania mieli ogromne problemy z zatrzymaniem Denisa Bunticia. Wisła z czasem się jednak rozkręcała. Gospodarze zaczęli grać coraz lepiej w defensywie, kilka piłek odbił Adam Morawski i zaczęło się mozolne odrabianie strat. W 20. minucie po skutecznej akcji Gilberto Duarte udało się doprowadzić do remisu 9:9. Potem to jednak Wisła zacięła się w ofensywie. Przemysław Krajewski nie radził sobie na pozycji praworozgrywającego, brakowało pomysłu na płaską obronę gości. Rywale wrócili do dobrej gry z pierwszych minut i znów wypracowali trzybramkowe prowadzenie. Na przerwę zespoły schodziły przy stanie 12:15. 

Po zmianie stron obraz gry się nie zmieniał. Podopieczni Piotra Przybeckiego pokazywali fragmenty niezłej gry, kiedy to punktował niezawodny Michał Daszek. W zespole gości pałeczkę w ofensywie przejął za to Richard Bodo, który bombardował bramkę Morawskiego rzutami z 10 metrów. Obrona płocczan nie wiedziała jak odpowiedzieć na te ataki. Dobrze funkcjonowało też prawe skrzydło, a z siedmiu metrów ani razu nie pomylił się Zsolt Balogh. 

Nafciarze próbowali gonić, ale sami sobie nie pomagali, kilkukrotnie podając prosto w bandy reklamowe czy popełniając błędy w chwycie piłki. Efektem tego była wyraźna przewaga wicemistrzów Węgier na kwadrans przed końcem (18:23). Po kolejnej stracie pojawiły się nawet gwizdy, a pierwsi widzowie opuszczali Orlen Arenę. Skuteczna pogoń była bardzo mało prawdopodobna. 

Goście grali na luzie i pokazali kilka efektownych akcji, momentami wręcz ośmieszając defensywę Wisły. Nafciarze też punktowali, ale w żaden sposób nie zbliżali się do przeciwników. Skończyło się na 27:33. To czwarta z rzędu porażka wicemistrzów Polski we własnej hali. 

Po meczu Dima Żytnikow długo został na parkiecie i fotografował się z kibicami. Rosjanin został ciepło przyjęty w hali, czego nie można powiedzieć o o Marinie Sego. Chorwat za każdym razem, gdy pojawiał się na boisku, zbierał porcję gwizdów. 

 

Orlen Wisła Płock - Pick Szeged 27:33 (12:15)

Bramki Orlen Wisła: Daszek 7, Ivić 5, Duarte 3, Ghionea 3, Żabić 3, Mihić 3, Krajewski 2. 

Bramki Pick Szeged: Buntić 5, Sostarić 4, Balogh 4, Bodo 4, Kallman 3, Petrus 3, Skube 3, Gaber 3, Benhidi 1, Zhitnikov 1. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE